www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Mowa o osobach, które wyłudzają pieniądze, rzeczy albo żywność z placówek czy instytucji przyznających i niosących pomoc.
- Przed świętami Bożego Narodzenia rozdaliśmy naszym bezdomnym podopiecznym zimowe buty. Na spotkanie wigilijne, które organizowaliśmy w naszej stołówce, jeden z nich przyszedł w starych trampkach. Tamte buty sprzedał - wspomina Maria Kapuścińska, specjalistka ds. pomocy społecznej w Polskim Czerwonym Krzyżu.
Gdy Polski Komitet Pomocy Społecznej wydawał żywność unijną z magazynów w starym Fordonie, kilka osób podjechało po dary... taksówkami. Dziwne, że stać je na to, a brakuje na zakup jedzenia.
Przeczytaj również: Popielewo: Gorzkie żale do opieki społecznej
Zapotrzebowanie na paczki
W PCK mówią, że bezdomni, gdy dostają paczki świąteczne, czasem w ciągu godziny je upłynnią. Kupców nie brakuje - czasem taki towar im "schodzi" za jedną trzecią wartości, a przyszły klient czeka na "dostawę" nawet przy wyjściu z placówki. Otrzymane pieniądze bezdomni wydają np. na papierosy czy alkohol.
Pracownicy socjalni dodają, że podopieczni korzystający ze wsparcia ośrodków pomocy społecznej potrafią sprzedać węgiel, na którego zakup dostali zasiłek celowy. Są i tacy, którzy na bazarach sprzedają ubrania, jakie wcześniej dostali za darmo od organizacji charytatywnych.
Lidia Musielewicz, kierowniczka Rejonowego Ośrodka Pomocy Społecznej na Wyżynach: - Kilka osób starało się dostać od nas zasiłek. Niestety, nie wspomniały o tym, że pracują, a przy tym nieźle zarabiają.
Przeczytaj również: Opieka społeczna. Podopieczni mają pieniądze, ale i tak gminy za nich płacą
Do urzędu po zasiłek
W ratuszu też nie brakuje osób próbujących wyłudzać. Choćby pieniądze. - Rodziny, u których dochód na osobę nie przekracza 882 złotych brutto, mogą się starać o dodatek mieszkaniowy. W tym roku były dwie takie osoby, które, przy składaniu wniosków, "zapomniały" powiadomić nas, że mają po kilka hektarów ziemi - opowiada Regina Politowicz, dyrektorka Wydziału Świadczeń Społecznych w Urzędzie Miasta.
Inny wnioskodawca starający się o taką formę pomocy wykazał w dokumentach, że żyje z renty. Nie dodał tylko, że na koncie miał 70 tysięcy złotych oszczędności.
Przeczytaj również: Pracujemy, ale biedujemy. 74 tys. rodzin w województwie otrzymuje wsparcie z opieki społecznej
Urzędnicy i pracownicy socjalni przyznają, że oszustów jest i tak mniej, niż przed laty. - Dokładnie sprawdzamy wnioski, przeprowadzamy wywiady środowiskowe. Wszystko po to, żeby zobaczyć, czy to, co osoby napisały w dokumentach, pokrywa się z tym, co zobaczymy - mówi Musielewicz.
A jeśli stan faktyczny będzie mijał się z tym, co jest w dokumentach, wnioskodawcę czeka kara. - Musi nam zwrócić dwukrotnie tyle, co dostał i jeszcze z odsetkami - informuje Politowicz.
Pracownicy socjalni za takie przewinienie mogą przestać udzielać wsparcia podopiecznym.
Udostępnij