Proces 35-letniego Słowaka Józefa K. zaczął się w poniedziałek, 18 września, w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Prokuratura zarzuca mu oszustwo na szkodę 41-letniej Magdaleny W., od której wyłudził pieniądze, biżuterię, dwa mieszkania i działkę pod Łodzią. Oskarżonemu, który - jak zasygnalizowali jego obrońcy - zamierza dobrowolnie poddać się karze, grozi do 15 lat więzienia.
Odpowiadając na pytania sędzi Elizy Feliniak, słowacki don Juan, który nieźle mówi po polsku, wyjaśnił, że ma wykształcenie podstawowe i nie posiada wyuczonego zawodu. Wprawdzie jest kawalerem, ale ma córkę i syna, które wychowuje matka, a on jej pomaga. Przyznał, że utrzymywał się z prac dorywczych - m.in. na budowie.
CZYTAJ TEŻ: Oszust matrymonialny ze Słowacji oszukał zakochaną łodziankę na ponad 800 tysięcy złotych
Do tej pory nie był karany. Wyjaśnił, że na tym etapie procesu nie będzie składał wyjaśnień i nie będzie odpowiadał na pytania. Następnie pojawił się wniosek, aby wyłączyć jawność rozprawy na czas przesłuchania oskarżonego i pokrzywdzonej. Sędzia Eliza Feliniak zgodziła się i dalsza rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami.
Według prokuratury, Magdalena W. poznała Słowaka, który barwnie opowiadał o swoich włoskich korzeniach, na portalu randkowym w marcu 2016 roku. Wkrótce oskarżony zaczął zapewniać o swojej miłości tak gorącej, że chciałby z nią spędzić resztę życia. Jednocześnie zdobywał zaufanie jej syna zabierając go na spacery, kupując prezenty oraz zapisując go w pamięci swego telefonu jako „syn”.
Jednocześnie zaczął sugerować łodziance, aby w dowód miłości przekazała mu cały swój majątek, dzięki czemu zyskałaby zaufanie nie tylko jego, lecz także jego „włoskiej” rodziny. Zapewniał przy tym, że majątek ten - jak tylko przekona się o jej miłości - zostanie przepisany na jej syna. Niestety, kobieta zgodziła się na owe „dowody miłości”, czego potem gorzko żałowała. Śledczy ustalili, że już w kwietniu 2016 roku Magdalena W. przekazała oskarżonemu mieszkanie w Łodzi i działkę pod miastem warte w sumie 540 tys. zł.
Na tym się nie skończyło, bowiem wkrótce 41-latka przekazała amantowi ze Słowacji prawie 55 tys. zł. Pieniądze te pochodziły z pożyczek, które 35-latek miał spłacić. Następnie Józef K. stał się właścicielem kolejnego mieszkania o wartości 220 tys. zł. Prokuratura podkreśla, że łupem oskarżonego padła też przekazana przez zakochaną kobietę biżuteria warta prawie 20 tys. zł, którą miał zwrócić, ale - zdaniem śledczych - nie zamierzał tego uczynić.
CZYTAJ TEŻ: Pokochał, ale jej pieniądze
ZOBACZ TEŻ |71-letnia Pani Krystyna wyprowadziła w pole oszustów