
Inny przekonywał, że nie pamięta hasła do bankowości elektronicznej i PIN-u do karty, dlatego nie spłaca rat. Na pytanie, jak w takim razie żyje i płaci np. za zakupy, tłumaczył, że korzysta z karty jedynie zbliżeniowo do 100 zł.

Kolejny dłużnik opowiadał, że nie miał z czego oddać pieniędzy, bo była promocja na bilety lotnicze i pojechał na wakacje.

Windykatorzy usłyszeli także takie tłumaczenia: "Nie zapłaciłem, bo pies zjadł mi kartę z kodami do przelewów", "Skoro złożyłem reklamację na kupiony towar, to nie muszę płacić rat" albo "Jestem za granicą, więc nie mam jak zrobić przelewu".

Jak jeszcze tłumaczą się dłużnicy?
Mówią, że nie zapłacili, bo była burza, bo zasypało bankomat, bo zalało mieszkanie, a w nim trzymali pieniądze na raty.