Problemem istotnym dla schorowanego dziś człowieka, pracującego kiedyś w melioracji, opiekującego się szkolnym ośrodkiem żeglarskim, była m.in. sytuacja materialna, życie na krawędzi. Antoni Tamiła
zbiera grzyby,
najmuje się do lżejszych prac murarskich, nie ma renty, emerytury, a opieka społeczna jakby o nim zupełnie zapomniała. Kiedyś, przed świętami Bożego Narodzenia, przyznano mu zasiłek, kilkanaście złotych. Nie wziął pieniędzy, uznając, że można je dać jeszcze biedniejszym. Nie przemawiał przez niego cynizm, raczej gorycz.
Jako autor tego reportażu chodziłem z nim po lesie, zastanawiając się nad ludzką egzystencją, nad zmiennymi kolejami losu. Z jednej strony podziw dla człowieka, który w swojej goryczy jeszcze zdobył się na uśmiech, autoironię, z drugiej
pragnienie pomocy.
Ostatnie zdanie owego reportażu mogło napawać optymizmem. Otóż pracownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kurzętniku - pani Grażyną Deranek informując o kryteriach przyznawania zasiłków stałych, pomocy doraźnej, poddała myśl taką, aby stawił się na komisji lekarskiej w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie, gdzie rozpatruje się podobne przypadki.
Sprawą człowieka lasu zainteresowali się dwaj mieszkańcy Nowego Miasta Lubawskiego - Mirosław Urbanowski i Wiesław Droessler. W jego imieniu udali się do Powiatowego Urzędu Pracy po zaświadczenie, iż nie jest zarejestrowany jako bezrobotny, a potem pojechali do Urzędu Gminy w Kurzętniku tamtejszego Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Po reportażu w "Gazecie Pomorskiej" przyjęto nas tam bardzo miło i uprzejmie - mówi Mirosław Urbanowski. - Pan Antoni złożył stosowne podania i jego prośba o zasiłek stały będzie rozpatrzona. Mam nadzieję, że pozytywnie. Sądzę, że "Gazeta Pomorska" uświadomiła komu trzeba, że są na tym świecie ludzie, o których ktoś kiedyś zapomniał, a którzy zasługują na pomoc.
Uczyniono ten pierwszy krok, niezwykle ważny. Będziemy przyglądać się, jak zakończy się ta cala procedura, kiedy Antoni Tamiła będzie mógł powiedzieć, ze jest zadowolony.
Miło nam jednocześnie nie tylko za ciepłe słowa, ale za podjęcie inicjatywy pomocy przez dwóch Czytelników "Pomorskiej" z Nowego Miasta Lubawskiego.