Niebezpieczne znalezisko odkryli mieszkańcy podczas spaceru. Poinformowali o nim straż miejską. Ta zgodnie z procedurą powiadomiła saperów z Chełmna, którzy przyjechali do Brodnicy i zabrali niewypały. - Do przyjazdu patrolu rozminowania z jednostki wojskowej to na burmistrzu spoczywa ustawowy obowiązek zabezpieczenia niebezpiecznego znaleziska - mówi komendant brodnickich municypalnych. - Ze wstępnej analizy, którą przeprowadziliśmy na miejscu wynikało, że to są najprawdopodobniej pamiątki wojenne, które w tym miejscu zostały złożone przez zbieraczy różnych militariów. Świadczyła o tym różnorodność materiałów zgromadzonych w jednym miejscu - dodaje Chwiałkowski.
Przeczytaj również: Pocisk zamiast prawdziwka... Saperzy z regionu mają teraz huk roboty
Przypuszczenia te potwierdzili saperzy. - Militarni hobbiści to bardzo niebezpieczne zjawisko - dodaje Zdzisława Marciniak z brodnickiego magistratu. - Niewielu z nich posiada podstawową wiedzę o niewypałach. Nie zdają sobie sprawy z tego, że tworzą zagrożenie nie tylko dla własnego zdrowia i życia.
Urzędnicy apelują do wszystkich osób, które znajdują niebezpieczne przedmioty, żeby zachowały wielką ostrożność i od razu powiadomiły o znalezisku straż miejską bądź policję. - Nie należy ich dotykać. Każdy element naboju jest niebezpieczny. Może mieć zapalnik, w nabojach może być proch - mówi szef straży miejskiej.
Przyjazd saperów to koszt dla miasta? - W tym przypadku nie - odpowiada Chwiałkowski. - Znalezisko uznano za niebezpieczne i nie trzeba było płacić za jego wywóz. Jeśli jednak saperzy przyjeżdżają, muszą dokonać rozbrojenia, wówczas koszty ponosi samorząd na terenie którego dokonano znaleziska.
Czytaj e-wydanie »
