Stanisława Tylicka od bardzo dawna marzyła o nowym dachu na swoim domu. Aby zrealizować te marzenia, jeździła do pracy w Niemczech. Zbierała truskawki, później nauczyła się języka i wyjeżdżała jako opiekunka. Na początku sierpnia materiały na nowy dach były już zebrane i rozpoczęto remont. Kilka dni później przyszła pamiętna burza. W gminie Konarzyny to dom Stanisławy Tylickiej ucierpiał najbardziej. Kobieta jest jedną z pięciu ofiar nawałnicy w powiecie chojnickim.
Alina Klukowska, która przez wiele lat kierowała Wydziałem Rodzinnym i Nieletnich Sądu Rejonowego w Człuchowie, zwróciła się z apelem do mieszkańców powiatu człuchowskiego, ale nie tylko ich, aby skierować strumień pomocy na jedną konkretną rodzinę.
Zobacz też: Po nawałnicy na Pomorzu inspekcja handlowa i sanepid sprawdzają żywność w sklepach
Na miejscu został tylko Leszek
Leszek - syn pani Stanisławy - jest niepełnosprawny, ale po tym, co się wydarzyło, został jednak w Zielonej Hucie. Gościny udzielił mu jeden z sąsiadów. Leszek chodzi regularnie karmić kury, kaczki i indyki. Zwierzęta bowiem ocalały. Pozostali członkowie rodziny zamieszkali u Iwony Peli, córki pani Stanisławy w gminie Studzienice w powiecie bytowskim.
- Nagle wszystko runęło do jednego pomieszczenia - mówi Mateusz Tylicki, syn pani Stanisławy. - Nie było jakichkolwiek szans na ucieczkę. Na mnie spadła duża płyta i po tej płycie wszystko się zsunęło. Zdążyłem wyjść przez okno, pobiegłem po pomoc i razem z sąsiadem zaczęliśmy ratować tatę i brata. Na tatę spadła belka i nie mógł wyciągnąć spod niej nóg - relacjonuje wstrząsające chwile Mateusz Tylicki.
Dom państwa Gostomskich zostanie odbudowany! Znalazł się prywatny darczyńca [WIDEO, ZDJĘCIA]
Mamy szukali najdłużej. W końcu się do niej „dokopali” pod stertą gruzu. Wówczas puls u pani Stanisławy był jeszcze lekko wyczuwalny. Niestety, karetka była w stanie dotrzeć do Zielonej Huty dopiero kilka godzin później.
Kilkanaście dni po nawałnicy Stanisław Tylicki, mąż pani Stanisławy, jest nie do końca świadomy, co się wokół niego dzieje. Owszem - wie, że żona nie żyje, ale czasami pyta, kiedy wróci. Przez cały czas ma zbyt wysoki cukier, niedowidzi...
- Chcielibyśmy starać się o jakieś sanatorium, żeby trochę go podleczyć - mówią dzieci mężczyzny. - Może w tym udałoby się komuś nam pomóc...
Pomóc może każdy
Największym marzeniem rodziny mieszkanki gminy Konarzyny jest jednak odbudowanie domu. Zdają sobie sprawę z tego, że sami nie dadzą rady. Dlatego też proszą o pomoc.
Stowarzyszenie Sabat Szefowych w Człuchowie udostępniło konto, na które można wpłacać pieniądze dla tej właśnie rodziny. Dla tych, którzy chcieliby pomóc, podajemy jego numer: 49 1240 3796 1111 0010 2205 0730 Tytuł przelewu: ZIELONA HUTA
Cały artykuł znajdziesz na portalu prasa24.pl.
Zobacz też: Stracili wszystko w pół godziny. Nawałnica zabrała cały ich dobytek