https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Pandemia nie jest fikcją. Przeszedłem przez koronawirusa. To nie są żarty". Relacja ozdrowieńca z Pomorza

Tomasz Turczyn
Arch Prywatne T. Bobin i TT
Tomasz Bobin, przewodniczący Rady Powiatu Sławieńskiego w Sławnie [były dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku; obecnie pełni funkcję sekretarza w Urzędzie Miasta Darłowo] mieszkający w Darłowie zachorował na koronawirusa. Aktualnie jest uznany za ozdrowieńca. Sam mówi, że wraca do zdrowia. W rozmowie opowiada, jak jest być po tej "drugiej stronie" frontu koronawirusowego. Dlaczego to robi? Aby uwrażliwić wszystkich na pandemię i zadać kłam twierdzeniom, że jest ona fikcją.

W jakich okolicznościach zaraził się Pan koronawirusem?
W sierpniu miałem przypuszczenie wirusowego zapalenia gardła i przez tydzień byłem leczony na zasadzie teleporady przez lekarza pierwszego kontaktu. Czułem się coraz gorzej. Zaczęły się skoki temperatury między: 37 - 39 stopni Celsjusza. W końcu lekarz mnie przebadał i stwierdził coś niepokojącego. Skierował mnie na test w kierunku Covid-19. O godzinie 11 pobrano mi wymaz, a o godzinie 16 był telefon z Sanepidu, że wynik jest dodatni. Tu też poinformowano, że przyjedzie po mnie kierowca karetką. Przyjechał o godzinie 21 i zostałem przewieziony na oddział zakaźny Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. W jakich okolicznościach się zakaziłem? Chyba nikt, kto zachorował, nie jest w stanie odpowiedzieć na takie pytanie.

Jak Pan patrzy na pandemię?
Powiem panu, że ze mnie to teraz się trochę śmieją. Bo w marcu, pracując w Urzędzie Miasta Darłowo, byłem osobą, która zajmowała się dystrybucją maseczek ochronnych, środków dezynfekcyjnych, odkażaniem - ozonowaniem urzędu i akurat mnie to gdzieś capnęło.

Jak to się u Pana objawiło?
Słabością, temperaturą. Byłem na tyle słaby, że gdy pokonałem jedno piętro to musiałem usiąść i odpocząć. Wcześniej dużo czytałem jakie ludzie mają objawy i u mnie też zaczęło się pojawiać coś takiego, że jest się bardzo spokojnym. To znaczy wie się, że ma się przejść z pokoju do kuchni i siedzi się z 20 minut. Nie wiadomo o czym się myśli. Po tych 20 minutach wraca się do tego, że trzeba wykonać tę czynność. W szpitalu byłem osiem dni. Przebywałem w izolatce. Szpital wywarł na mnie wrażenie takie, jakby trafiło się na stację kosmiczną. Tak wszystko było surrealistyczne. Personel medyczny w kombinezonach. Ciężko odróżnić kto, jest kim. Widać tylko oczy. Po kilku dniach zacząłem rozpoznawać, która z pań jest salową, która pielęgniarką. Bez problemu identyfikowałem ordynatora, bo był jedynym mężczyzną z jakim tam miałem do czynienia.

Jak się Pan czuł?
Pierwsze dni słabo. Podawano mi sporo antybiotyków. Takie duże niebieskie tabletki. Co to było? Nie wiem. To był trudny okres podwójnie, bo człowiek też walczy sam z sobą, z samotnością. Cały dzień się leży. Kilka razy ktoś wejdzie, poda leki, czy posiłek lub kroplówkę. Przyjdzie też lekarz, ale większość czasu człowiek jest sam ze swoimi myślami. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że mam "swoje lata". Czyli 62, a więc nie jestem już młodzieńcem. Nastąpiło to, gdy przeczytałem, że w powiecie sławieńskim jest kolejna osoba zakażona - starszy mężczyzna. Wiedziałem, że to o mnie i tu się pewnych rzeczy nie uniknie. Darłowo to niewielkie miasto. Wszyscy wiedzieli. Nawet słyszałem, że część osób mnie uśmierciła. Mówili, że nie żyję. Ale to nie jest istotne. W tym trudnym dla mnie okresie, przepraszałem wiele osób, które do mnie telefonowały, a nie byłem w stanie odebrać. Miałem trudności z mówieniem. Z badań tomografem wynikło, że miałem taki efekt "matowej szyby", który jest charakterystyczny, jak coś się zaczyna dobierać do płuc. Męczyłem się bardzo mocno mówiąc. Zostawiałem siły dla najbliższej rodziny. Tu raz jeszcze wszystkich przepraszam i dziękuję za wyrazy wsparcia. Miałem to szczęście, że nie doświadczyłem mocnych duszności, czy kaszlu. Natomiast słyszałem co się działo u innych, za ścianami. Bezpośrednio w drugiej izolatce była pani - po głosie można sądzić, że po czterdziestce - i powiem, że takiego kaszlu w życiu nie słyszałem. Ciężko go nawet opisać. Nie sądziłem, że tak można kaszleć. Niestety, po dwóch nocach, pani ta została zaintubowana i zabrana do szpitala w Szczecinie.

Jak Pan ocenia pracę personelu medycznego szpitala koszalińskiego?
Dobrze, że pan o to pyta. Tu chciałbym głośno powiedzieć, że ci ludzie są niesamowici. Pracują z poświęceniem. W tych kombinezonach było widać, że okulary im zaparowują. Do wszystkiego podchodzili w sposób bardzo życzliwy. Nie odczułem ani przez moment, że ktoś tam pracujący to robi, bo musi robić. Wszyscy chcieli, aby dla pacjenta choroba skończyła się jak najszybciej. Jestem dla nich pełen podziwu. Dodam, że mitem jest kiepskie wyżywienie w szpitalu. Proszę zgadnąć co otrzymałem tam na obiad ostatniego dnia pobytu? Odpowiem od razu - barszcz z buraków z dużą ilością warzyw. Na drugie danie był kotlet schabowy, ziemniaki z surówką z kapusty plus kompot. A tak na marginesie myślę, że nie po to idzie się do szpitala, aby się najadać, ale po to, aby wyzdrowieć i z niego wyjść.

Czy w Pana przypadku skończyło się na pobycie na oddziale zakaźnym?
Trafiłem jeszcze do izolatorium w Białogardzie. Skąd się to wzięło? Już wyjaśniam, bo słyszałem plotki, że sobie - dygnitarz - to załatwił, a inni to muszą być w domach. Nie życzę nikomu trafić do izolatorium. Tam też przebywa się w odosobnieniu, człowiek jest odcięty od świata zewnętrznego. Gdy ja tam przyjechałem to akurat przebywało tam dwóch obywateli Ukrainy. Jak tam się znalazłem? Sam o to poprosiłem, gdyż mieszkam w bloku. W mieszkaniu była żona i syn odbywający kwarantannę. Jakbym tam wrócił to, automatycznie ta kwarantanna by się wydłużyła o kolejne 10 dni. Ponadto nie wiedziałem, czy coś ze sobą nie przyniosę jeszcze. Wolałem się przemęczyć w Białogardzie. Zaznaczę, że raz miałem wynik testu dodatni, potem w szpitalu ujemny, a później dodatni. Żona miała ujemy, syn miał ujemny. Żona później miała dodatni, ale objawów koronawirusa nie miała żadnych. Trafiła na kwarantannę. Najbardziej ucierpiał na tym wszystkim syn, bo ponad trzy tygodnie siedział w domu. Chyba dobrze, że tu nie wróciłem, bo syn by jeszcze dłużej nie mógł wyjść na zewnątrz. Przypomnę, że 2 września zmieniło się rozporządzenie i później testów nie robiono na koniec. Synowi zrobiliśmy test sami - komercyjnie w Sławnie - płacąc 490 zł i wynik miał ujemny. Tym samym wszyscy już jesteśmy "po". Kilka dni temu byłem w Słupsku na zakupach i zgadałem się z trzema paniami pracującymi w sklepie i one też to przeszły, ale mówiły, że nadal mają problemy z dojściem do siebie. Co do mnie, gdy wróciłem z Białogardu to dostałem dwa tygodnie zwolnienia. Pytałem po co mi ono? Lekarka odpowiedziała, że zobaczę po co mi czternaście dni L4. Miała rację. Osłabienie organizmu się czuje mocne nawet tylko chodząc na spacery. Przejdzie się około kilometra i trzeba usiąść, odpocząć. Przy głębokim wdechu czuje się taką przyduchę i to też trzeba ćwiczyć. Mówię, że tak na 85 procent wróciłem do siebie sprzed choroby i nie wiem skąd się w jej trakcie bierze, że się mocno chudnie. Straciłem dziewięć kilogramów w szpitalu, gdzie jadłem trzy posiłki dziennie. Gdzieś to uciekło. Teraz pomału wracam do swojej wagi.

Co z przeciwciałami?
Teoretycznie, podkreślam, mówi się, że one są. Ale nie mam tego potwierdzonego. Niby teraz nie powinienem się zarazić, ale ile to miesięcy działa? Nie wiem. Nie wstydzę się mówić głośno, że miałem koronawirusa. Nie jest to jakaś wstydliwa choroba, która na nas spadła przez jakąś nieudolność życiową. To jest wirus i on faktycznie jest wokół nas.

Ale wiele osób neguje jego istnienie. Mówi, że pandemii nie ma, że to wymysł...
Dziwę się tym, którzy tak twierdzą. Ja bym im życzył z całego serca, aby to ich nigdy nie dotknęło. Niech zostaną przy swoim zdaniu, ale niech nie zachorują. Jak się patrzy to tych przypadków jest coraz więcej. Byłem w Słupsku na zakupach i widać, że w społeczeństwie luz jest dosyć duży. Jest jakaś moda, że chodzi się w maseczkach opuszczonych na brodę. Jest wesoło, jest tłum. Na początku pandemii w sklepach zachowywane były odstępy, a teraz o tym można zapomnieć, choć przypadków zakażeń jest dużo więcej. Chciałbym podkreślić jeszcze jedną ważną kwestię dotyczącą Szpitala Powiatowego w Sławnie. Tu też otrzymałem duże wsparcie, gdzie się należy udać, czy jak postąpić. Panuje też, w moim przekonaniu krzywdząca opinia, na temat Sanepidu, że jest on nieudolny, że nie odbiera telefonów. To kłam. Owszem w całym kraju, jak sądzę, te stacje powiatowe zostały zaskoczone eskalacją problemu z koronawirusem. Ale wszyscy się uczymy. Powiem, że Sanepid w Sławnie będę tylko chwalił i też tak robią inne osoby. Tutaj wykonuje się dobrą pracę. Gdy doszedłem do siebie to kupiłem bukiet kwiatów dla pań z Sanepidu jako wyraz, że nie wszyscy mają złe zdanie na temat ich pracy.

Co można powiedzieć jeszcze społeczeństwu?
Zwrócę uwagę, że część osób umiera. To wiemy i mamy też - niestety - tego przykłady w powiecie sławieńskim, ale także w całym kraju i na świecie. Dlatego zachowujmy higienę, myjmy ręce, zasłaniajmy twarz, zachowujmy dystans. To jest to co możemy aktualnie zrobić. Pandemia nie jest fikcją. Przeszedłem przez ten kocioł. To nie są żarty. Sądzę, że osoby mówiące, że wirus to fikcja nie pójdą na oddział zakaźny. Raz, że ich tam nie wpuszczą, a dwa nie wiem, czy by miały odwagę wejść i zobaczyć, jak ludzie cierpią. Jak są podłączeni pod aparaturę podtrzymującą życie. I to, co mówiłem o tym potwornym kaszlu. Go trzeba usłyszeć, aby też dogłębnie zrozumieć ogrom zagrożenia z jakim walczymy.

Czy wprowadzanie żółtych i czerwonych stref ma sens?
Jeśli chodzi o zadbanie o ludzi to może i ma to sens. Zdrowie jest najważniejsze, ale obawiam się, że nie znamy jeszcze skali, jak to wszystko może się rozszerzyć.

Czy szkoły powinny działać?
Całkowicie nie można się zamknąć w domu. Trzeba w miarę normalnie żyć, ale zachować się zgodnie z nakazami i zakazami. Na pewno wszystko musi być pod obserwacją i analizowane z dnia na dzień. Nie ma tutaj innego wyjścia. Trzeba reagować na bieżąco. Tam, gdzie jest to możliwe to nauka powinna być normalnie prowadzona, a gdzie nie to zdalna. Czyli taki system hybrydowy.

Co mówili lekarze w Koszalinie?
Nie za wiele. Dwa razy dziennie obchód i pytanie o to, jak się czuję, badania. W moim przypadku byli zadowoleni, że tak szybko udało się to opanować. Bo w szpitalu praktycznie nie miałem już gorączki i pomału szło wszystko ku lepszemu. Zresztą nie było za bardzo czasu porozmawiać, bo tam jest cały oddział zakaźny i inni pacjenci dużo ciężej przechodzący zakażenie niż ja. Podziwiam ich za pracę, którą wykonują będąc na pierwszej linii ognia. Daj Boże by mi starczyło sił, jak najdłużej i by tych pacjentów było, jak najmniej.

Co miał Pan wpisane w wypisie ze szpitala?
Chorobę, nie do końca zidentyfikowaną, wirusową. A współistniejącą - koronawirus. Ale te wszystkie symptomy, które miałem wynikają z Covid-19. Ja miałem, przed trafieniem do szpitala, problem z koncentracją, dłuższym myśleniem. Miałem kłopot przejechać autem między: Darłowem, a Darłówkiem, gdzie są tylko dwa kilometry do pokonania. Łapałem się na tym, że musiałem bardzo uważać, bo następowała dekoncentracja. Aktualnie nie mam tego. Takie objawy, jak opisuję, przy zwykłym zaziębieniu nie występują. Ten wirus ma to do siebie, że próbuje się za wszelką cenę dobrać do płuc. Te panie ze Słupska, które wymieniałem, są dwa miesiące po szpitalu i jeszcze nie doszły do pełni sił.

Pojechałby Pan na wycieczkę zagranicę?
Nawet o tym nie myślę. Koncentruję się na zdrowiu sowim i mojej rodziny. Gdybym jechał, to miałbym obawy, czy wrócę do Polski. Czy nie trafię na kwarantannę, a taki okres zamknięcia zawsze źle wpływa na naszą psychikę. To też się czuje. Nie ukrywam, że miałem w tym roku wykupiony wyjazd do Turcji, ale rodzinnie zrezygnowaliśmy z niego. Sądzimy, że trzeba pandemię przetrwać. Poczekać, aby się wszystko uspokoi. Taki wyjazd to zawsze jest jednak ryzyko.

Co jeszcze się w Panu zmieniło po przejściu tego wirusa?
Człowiek jest mniej nerwowy. Bardziej podchodzi ze spokojem do wszystkiego. Trzeba szanować ludzi. Mnie opieka w szpitalu koszalińskim bardzo urzekła i jestem za nią wdzięczny. Ta wartość dodana jest istotna. Niestety wielu ludzi spotyka się bardzo nerwowych na przykład w sklepach. Warto by im zwrócić uwagę, że stoją zbyt blisko, ale tego nie robię przez ich nerwowość. Sam zachowuję dystans, nadal chodzę w maseczce, myję ręce. Myślę, że jako społeczeństwo nie byliśmy przygotowani na taką pandemię. Niektórzy mówią, że to jest normalne, bo różne wirusy są i będą, ale w przypadku Covid-19 skala jest ogromna.

Osoby mówiące, że pandemia to fikcja argumentują, że są inne choroby - grypa, nowotwory...
Zgadzam się, że są. Gdy dochodzi jeszcze koronawirus to daje chorym dodatkowe cierpienia. Uderza mocniej w osłabiony organizm, powodując też śmierć. Na pewno niektóre osoby, które zmarły mogły by żyć dłużej, gdyby nie Covid-19. On ma ogromny wpływ na funkcjonowanie całego organizmu. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie, ale do czasu. Na pewno nikt, kto neguje, nie chciałby pójść i przejść się po oddziale zakaźnym. Co w sytuacji, gdyby zabrakło personelu medycznego? Nie sądzę, aby takie osoby stanęły w pierwszym rzędzie.

Dziękuję za rozmowę

Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 15

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
5 października, 21:45, Gość:

"Pandemia nie jest fikcją... Relacja ozdrowieńca z Pomorza"...

Codziennie w Polsce umiera na raka około 300 osób, nikt nie słyszał jeszcze o przypadku raka "bezobjawowego".

Razem z innymi chorobami jest to ponad tysiąc osób dziennie, jak to nazwać?

Hiperpandemią?

Przestańcie straszyć ludzi bo robi się już mdło.

5 października, 22:17, Gość:

"...Niedawno Ministerstwo Zdrowia udzieliło odpowiedzi na temat zgonów pacjentów zakażonych koronawirusem bez chorób współistniejących – 300…

Może uzupełnię w czasie „polskiej pandemii" do dnia 7 września wykonano testy na koronawirusa u 2.751 419 osób, test dodatni stwierdzono u 71126, co stanowi około 3 procent. Tylko to też nie oznacza liczby chorych tylko liczbę dodatnich testów. W tym czasie zmarło 2097 osób, które miały dodatni test i w większości miały choroby współwystępujące. Bez chorób współwystępujących zmarło w tym czasie 300 osób, co stanowi około 0,01 procenta. To nazywam rzetelną informacją, a nie epatowanie liczbą zgonów z powodu zakażenia koronawirusem kilka razy dziennie na przestrzeni miesięcy…

Dlaczego w trakcie pandemii tak niewielu lekarzy zabierało głos?

Uważam, że zostali ubezwłasnowolnieni podobnie jak cale społeczeństwo.

Informacje od początku przekazywali politycy z Ministerstwa Zdrowia i Sanepidu, a ich decyzje były i są podobnie wiążące dla wszystkich obywateli. Nie słyszałam w tym czasie wypowiedzi konsultantów krajowych, kierowników Klinik Uniwersytetów Medycznych czy przedstawicieli Towarzystw Naukowych, którzy respektowali obowiązujący porządek prawny. Formalnie był nawet zakaz dla konsultantów wojewódzkim wypowiadania się sprzecznie z oficjalnymi komunikatami, co miało zapewniać spójny przekaz informacji.

Wiemy, że były minister zdrowia regenerował się na Teneryfie. Patrząc na obniżki płac, większość Polaków takiej szansy nie dostanie. Zresztą zamiast wakacji czeka ich kolejka do lekarza. Jaką Pani zdaniem zapłacimy cenę za "zamrożenie sektora ochrony zdrowia"?..."

https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-w-polsce,prof--ryszarda-chazan-o-koronawirusie-i-lock[wulgaryzm]--trudno-mi-uwierzyc--jak-latwo-odgornymi-decyzjami-udalo-sie-zatrzymac-caly-swiat,artykul,27167777.html

Biuletyn Statystyczny 6/2020 Głównego Urzędu Statystycznego

Zgony I-V 2019 178,3 tys.

zgony I-V 2020 174,1 tys.

rok od I-V | zgony w tys.

2010 | 157,5

2011 | 163,6

2012 | 165,1

2013 | 173,6

2014 | 159,5

2015 | 172,3

2016 | 167,2

2017 | 180,5

2018 | 184,3

2019 | 178,3

2020 | 174,3

G
Gość

Tak się zastanawiam, ile temu panu z artykułu zapłacili aby takie głupoty pisał i ludzi straszył????????

Z
Zacznij myśleć

Virusa to Ty masz ale w głowie tak samo jak ja mam go w du... dla własnego doświadczenia polecam wyjazd z kraju i zamieszkać gdziekolwiek indziej sami zobaczycie po szybkim czasie jak działa chory system w kraju a dosłownie w Polsce. Jeszcze smycz i obroża dla obywateli z czasem będzie wprowadzana

G
Gość
5 października, 22:08, Gość:

"Rocznie 7,5 mln dzieci umiera...uwaga...z GŁODU!!!

Co 8 sekund umiera jedno dziecko z głodu!

Co zrobiła elita świata aby zatrzymać tą PRAWDZIWĄ "pandemie" głodu wśród dzieci. Kataklizm, który trwa latami....a jedzenia przecież u nas dostatek. 60% dorosłych na Zachodzie ma nadwagę lub otyłość."

https://gazetawroclawska.pl/spacer-impreza-przy-rodzinnym-stole-co-wolno-w-te-swieta-a-za-co-grozi-mandat/ar/c1-14912254

6 października, 7:26, Gość:

Ty wierzysz że głód jest zaraźliwy ?

Ja zaczynam wierzyć że głupota jest zaraźliwa.

To ty jesteś głupi jak but, ale tak mają ci z korono-p-ier-dol-cem !

G
Gość
5 października, 22:08, Gość:

"Rocznie 7,5 mln dzieci umiera...uwaga...z GŁODU!!!

Co 8 sekund umiera jedno dziecko z głodu!

Co zrobiła elita świata aby zatrzymać tą PRAWDZIWĄ "pandemie" głodu wśród dzieci. Kataklizm, który trwa latami....a jedzenia przecież u nas dostatek. 60% dorosłych na Zachodzie ma nadwagę lub otyłość."

https://gazetawroclawska.pl/spacer-impreza-przy-rodzinnym-stole-co-wolno-w-te-swieta-a-za-co-grozi-mandat/ar/c1-14912254

Ty wierzysz że głód jest zaraźliwy ?

Ja zaczynam wierzyć że głupota jest zaraźliwa.

G
Gość

"SEJM RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Grzegorz Braun: Tresura Polaków trwa"

https://www.youtube.com/watch?v=BzaA-xNBZmw

G
Gość
5 października, 21:45, Gość:

"Pandemia nie jest fikcją... Relacja ozdrowieńca z Pomorza"...

Codziennie w Polsce umiera na raka około 300 osób, nikt nie słyszał jeszcze o przypadku raka "bezobjawowego".

Razem z innymi chorobami jest to ponad tysiąc osób dziennie, jak to nazwać?

Hiperpandemią?

Przestańcie straszyć ludzi bo robi się już mdło.

"...Niedawno Ministerstwo Zdrowia udzieliło odpowiedzi na temat zgonów pacjentów zakażonych koronawirusem bez chorób współistniejących – 300…

Może uzupełnię w czasie „polskiej pandemii" do dnia 7 września wykonano testy na koronawirusa u 2.751 419 osób, test dodatni stwierdzono u 71126, co stanowi około 3 procent. Tylko to też nie oznacza liczby chorych tylko liczbę dodatnich testów. W tym czasie zmarło 2097 osób, które miały dodatni test i w większości miały choroby współwystępujące. Bez chorób współwystępujących zmarło w tym czasie 300 osób, co stanowi około 0,01 procenta. To nazywam rzetelną informacją, a nie epatowanie liczbą zgonów z powodu zakażenia koronawirusem kilka razy dziennie na przestrzeni miesięcy…

Dlaczego w trakcie pandemii tak niewielu lekarzy zabierało głos?

Uważam, że zostali ubezwłasnowolnieni podobnie jak cale społeczeństwo.

Informacje od początku przekazywali politycy z Ministerstwa Zdrowia i Sanepidu, a ich decyzje były i są podobnie wiążące dla wszystkich obywateli. Nie słyszałam w tym czasie wypowiedzi konsultantów krajowych, kierowników Klinik Uniwersytetów Medycznych czy przedstawicieli Towarzystw Naukowych, którzy respektowali obowiązujący porządek prawny. Formalnie był nawet zakaz dla konsultantów wojewódzkim wypowiadania się sprzecznie z oficjalnymi komunikatami, co miało zapewniać spójny przekaz informacji.

Wiemy, że były minister zdrowia regenerował się na Teneryfie. Patrząc na obniżki płac, większość Polaków takiej szansy nie dostanie. Zresztą zamiast wakacji czeka ich kolejka do lekarza. Jaką Pani zdaniem zapłacimy cenę za "zamrożenie sektora ochrony zdrowia"?..."

https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-w-polsce,prof--ryszarda-chazan-o-koronawirusie-i-lock[wulgaryzm]--trudno-mi-uwierzyc--jak-latwo-odgornymi-decyzjami-udalo-sie-zatrzymac-caly-swiat,artykul,27167777.html

G
Gość

"Pandemia nie jest fikcją... Relacja ozdrowieńca z Pomorza"...

Codziennie w Polsce umiera na raka około 300 osób, nikt nie słyszał jeszcze o przypadku raka "bezobjawowego".

Razem z innymi chorobami jest to ponad tysiąc osób dziennie, jak to nazwać?

Hiperpandemią?

Przestańcie straszyć ludzi bo robi się już mdło.

G
Gość

dr Zbigniew Martyka (Kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego w: Zespół Opieki Zdrowotnej w Dąbrowie Tarnowskiej), wpis z konta Facebook doktora:

"...Zastraszanie konsekwentnie postępuje.

Ale nie wszyscy boją się „śmiertelnego wirusa” (jak się go często określa w mediach). Coraz więcej osób porównuje go z innymi, znanymi chorobami i widzi cały absurd tego zastraszania. Podobnie większość moich kolegów – lekarzy. Boją się czegoś innego: kwarantanny. Wolą nie przyjmować pacjentów, odesłać ich bez badania zasłaniając się taką możliwością (teleporada), żeby przypadkiem nie natknąć się na pacjenta, u którego wykryje się Covid-19.

Gdyby nie ta obawa, problem w służbie zdrowia w dużej mierze byłby rozwiązany.

Podobnie ze szpitalami jednoimiennymi, które przestają być wydolne.

Jeśliby ktoś chciał bardziej skutecznie dokonać destrukcji służby zdrowia to można by było wprowadzić kwarantannę, izolację, badania przesiewowe np. u osób z zakażeniami jelitowymi (w tym: Cl. difficile), z HIV/AIDS, z zapaleniem płuc (ok. 12 tys. zgonów rocznie w Polsce i także można się zarazić drogą kropelkową). Zróbmy w tych przypadkach również szpitale jednoimienne i dopiero wówczas pokażemy społeczeństwu, przed jakim straszliwym niebezpieczeństwem trzeba go chronić. A szpitale jednoimienne nie będą w stanie przyjąć wszystkich tam kierowanych.

Panika będzie jeszcze większa.

W prowadzonym przeze mnie oddziale zakaźnym już teraz nie jesteśmy w stanie obsłużyć wszystkich zgłaszających się pacjentów, którym odmówiono pomocy w innych placówkach służby zdrowia. Brak personelu, brak „mocy przerobowych”.

Z dziesiątków osób, które się zgłaszają, tylko u pojedynczych osób jest wykryty Covid. Cała reszta jest zdrowa. A nawet ci zainfekowani (zgłosili się, bo dostali takie polecenie) w zdecydowanej większości wykazują zdziwienie, że wykryto wirusa, bo nie mają ŻADNYCH objawów.

Tak więc izolujemy zdrowych (bo wykryto u nich materiał genetyczny jednego z całej rzeszy wirusów, które normalnie zasiedlają ludzki organizm i z którymi nasz układ odpornościowy doskonale sobie radzi), poddajemy ich badaniom, nie mając już pełnych możliwości zająć się chorymi na inne choroby.

A co będzie za kilka tygodni, gdy pojawią się typowe dla okresu jesiennego infekcje z podwyższoną temperaturą ciała? Zdecydowana większość tych osób nie będzie miała wykrytego tego „śmiertelnego” wirusa (przypomnę, że śmiertelność w skali świata to zaledwie 0,05%!), ale zostaną odesłani bez badania, żeby personel nie musiał poddać się kwarantannie.

Czy te wszystkie, nieadekwatne do rzeczywistego zagrożenia obostrzenia, mają na celu zdrowie ludzi? Wątpliwe. Gdyby istotne było zdrowie, to prowadzono by akcje uświadamiające, że należy dbać o naturalną odporność organizmu oraz podawano by sposoby jak można to osiągnąć..."

G
Gość

"...Tymczasem szpitale stoją puste, a od początku pandemii zmarły 2 124 osoby, przy czym zaledwie ok. 300 z nich to osoby bez tzw. chorób współistniejących, czyli ciężkich, nieuleczalnych schorzeń, w tym nowotworów, które stanową faktyczną przyczynę ich śmierci. Wniosek? Każdego dnia umiera w Polsce trzy razy więcej osób niż przez pół roku umarło z powodu rzekomo zabójczego wirusa..."

https://wprawo.pl/i-wszystko-jasne-glowny-inspektor-sanitarny-przyznaje-ze-maseczki-to-narzedzie-tresury-maseczka-swiadczy-o-tym-ze-jest-pandemia-wideo/

G
Gość

"Prof. dr hab. n. med. Ryszard Rutkowski: „Powinniśmy się skupiać na wzmacnianiu odporności”

Pandemia SARS-CoV-2 trwa w Polsce już 5 – ty miesiąc, a pomimo tego w debacie publicznej nie wskazano konkretnych danych naukowych lub medycznych , które są podstawą nakazanych administracyjnie zachowań obywateli , w tym wobec najmłodszych, niepełnosprawnych i seniorów. Od 7 maja w Ministerstwie Zdrowia znajduje się List Otwarty prof. dr hab. n. med. Ryszarda Rutkowskiego z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, w którym zostały zadane elementarne pytania dotyczące pandemii. Pomimo upływu trzech miesięcy profesor R. Rutkowski na pytania zawarte w Liście Otwartym odpowiedzi nie uzyskał. Obecnie, w sytuacji ogromnego zamieszania informacyjnego niezbędna jest rzetelna i czysto naukowa wiedza o ogłoszonej przez WHO i nasz rząd pandemii COVID-19, jej rzeczywistym przebiegu i obrazie klinicznym w Polsce.

Informacje na temat wirusa SARS-CoV-2 i COVID-19, opinie lekarzy i naukowców niemieckich, amerykańskich i polskich, odpowiedzi na istotne pytania dotyczące COVID-19, które nurtują rodziców, uczniów i nauczycieli przedstawia prof. dr hab. n. med. Ryszard Rutkowski , specjalista chorób wewnętrznych i alergologii, zajmujący się także w swojej pracy naukowej problematyką ściśle immunologiczną w rozmowie z Małgorzatą Orczewską.

Panie profesorze, jest Pan autorem listu otwartego z dnia 07 maja 2020 r. w sprawie epidemii SARS-Cov-2 skierowanego do: Ministra Zdrowia, prof. dr hab. med. Łukasza Szumowskiego, Prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej, prof. dr. hab. med. Andrzeja Matyji, lekarzy i pracowników naukowych Uniwersytetów Medycznych , posłów i senatorów lekarzy, dziennikarzy. Kto z adresatów listu udzielił Panu odpowiedzi?

Prof. dr hab. n. med. Ryszard Rutkowski: W dniu 18 maja 2020 otrzymałem pismo ZPN 643.231.2020 od pana Dariusza Poznańskiego, zastępcy dyrektora Departamentu Zdrowia Publicznego i Rodziny Ministerstwa Zdrowia z prośbą o doprecyzowanie pytań zawartych w moim liście otwartym do ministra, prof. dr. hab. med. Łukasza Szumowskiego. Prośbę tę spełniłem w tym samym dniu. Do chwili obecnej nie otrzymałem żadnej odpowiedzi ani od pana Dyrektora ani od innych osób publicznych do których ten list przesłałem

W liście poprosił Pan o udzielenie odpowiedzi na pytania. Między innymi zapytał Pan : „w oparciu o jakie fakty naukowe uznano, że każdy ZDROWY człowiek, ze sprawnym układem odpornościowym musi ulec zakażeniu koronawirusem COVID-19? ” Na odpowiedź czekają miliony Polaków, którzy są traktowani przez polityków jako chorzy i nakłada się na nich obowiązek izolacji lub noszenia masek na twarzy pomimo braku objawów choroby . Jakie fakty naukowe wskazał p. Łukasz Szumowski?

Ani Pan Minister, ani profesorowie medycyny do których skierowałem mój list, nie udostępnili w Gazecie Lekarskiej, Biuletynach Okręgowych Izb Lekarskich, czy w specjalistycznych czasopismach medycznych publikacji potwierdzających ministerialne założenie, że każdy ZDROWY człowiek, ze sprawnym układem odpornościowym musi ulec zakażeniu koronawirusem SARS-CoV-2. Odnoszę wrażenie że w Ministerstwie Zdrowia przyjęto iż każdego Polaka – niezależnie od kondycji jego organizmu – trzeba identycznie zabezpieczać przed zachorowaniem na COVID-19

Szefa resortu zdrowia już nie ma, a potrzeba uzyskania odpowiedzi na nurtujące nasze społeczeństwo pytania jest bardzo duża. Czy istnieją badania naukowe i medyczne, które pozwalają zakładać, że wszyscy Polacy są zakażeni lub ulegną zakażeniu wirusem SARS-CoV-2?

Prof. dr hab. n. med. Ryszard Rutkowski: Nie znam takich. Będę zobowiązany koleżankom i kolegom na co dzień zajmującym się medycyną i nauką za udostępnienie Polakom, a zwłaszcza lekarzom poważnych, zagranicznych..."

https://naszkrakow.com.pl/2020/08/21/prof-dr-hab-n-med-ryszard-rutkowski-powinnismy-sie-skupiac-na-wzmacnianiu-odpornosci/

G
Gość

Urzekła mnie ta historia że aż dostałem bezobjawowej sraczki

G
Gość

Przeczytałem tylko nagłówek i tyle. Z dala od takich wyolbrzymionych, podkręconych historyjek. Kiedy w końcu przestaniecie straszyć to społeczeństwo, które wam wierzy?!

G
Gość

Co miał Pan wpisane w wypisie ze szpitala?

Chorobę, nie do końca zidentyfikowaną, wirusową.

G
Gość

Ajajaj, aleś mnie chłopie wystraszył! Chyba zacznę nosić kaganiec!

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska