Pani Anna (nazwisko znane redakcji) mieszka w bloku na osiedlu Leopoldowo (zwanym potocznie Zakręt). - Mamy tam trudne warunki, staramy się utrzymać porządek, ale nie zawsze to wychodzi - mówi pani Anna. - Do tego administracja nam utrudnia życie. Nie mogę oglądać programów telewizyjnych. Nie można także wejść na dach, żeby zainstalować antenę. Administrator zdjął część drabiny.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
- Potwierdzam, że drabina została skrócona, aby nikt nie mógł wejść na dach - wyjaśnia Jan Basierski, dyrektor Administracji Zasobów Komunalnych. - Dlaczego? Wcześniej dzieci tam biegały, rozebrały komin, a do kanałów wentylacyjnych wrzucały cegły. Teraz na dach mogą wejść tylko nasze służby. Nikt z lokatorów nie ma prawa tam wchodzić.
Jednak to nie koniec pretensji, z jakimi pani Anna zwróciła się do redakcji.
Zagrzybienie? To efekt zbieractwa i braku wentylacji. - Problemem jest grzyb na ścianach - dodaje kobieta. - Pojawił się, gdy blok został ocieplony. Przyjechała komisja, by stwierdzić, to co im podawałam w rozmowach i skończyło się na tym, że jako powód zagrzybienia mieszkania podali, że mam za dużo różnych przedmiotów. To jest mały pokój, ale przecież muszę mieć swoje rzeczy. Moje interwencje nie przynoszą żadnego skutku.
Okazuje się jednak, że kobieta jest bezumownym użytkownikiem tego lokalu, a do tego ma potężne zadłużenie, chociaż ma własne dochody. Nie płaci za czynsz od wielu lat. - W jej mieszkaniu są sterty ciuchów - podkreśla dyrektor. - To jest efekt zbieractwa. Sama dopuściła do zrujnowania mieszkania, bo użytkuje je niezgodnie z zasadami. Nawet kratki wentylacyjne są zasłonięte. W takiej sytuacji nie możemy pomóc.
Info z Polski - przegląd najciekawszych informacji z kraju [01.02.2018]