Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani Antonina, najstarsza mieszkanka gminy Żnin ma 107 lat!

(szym) [email protected]
Przez te kilka lat od naszej ostatniej wizyty, pani Antonina wcale się nie zmieniła. Na zdjęciu z synem.
Przez te kilka lat od naszej ostatniej wizyty, pani Antonina wcale się nie zmieniła. Na zdjęciu z synem. Szymon Cieślak
Antonina Haglauer z Sobiejuch skończyła 107 lat. Do lekarza często nie chodzi, diety nie stosuje, a z pamięci potrafi recytować długi wiersz.

Jubilatka od trzech lat mieszka z synem Janem i jego rodziną w Poznaniu. Tam ma na co dzień opiekę najbliższych, ale co roku latem przyjeżdża na trwające około miesiąca wakacje w swoim rodzinnym domu w Sobiejuchach (tutaj nadal jest zameldowana). Przeprowadzka była konieczna po tym, jak doznała kontuzji biodra.

- Do 104 lat mama wszystkim zarządzała. Miała opiekunkę z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, która jej pomagała w spełnianiu codziennych obowiązków czy zakupach - opowiada syn Jan. - To stało się wieczorem. Mama przewróciła się i nie mogła wstać. Całą noc leżała na podłodze. Dopiero jak opiekunka przyszła z rana, zadzwoniła na pogotowie. Mama pięć tygodni leżała w łóżku. Ze względu na wiek byliśmy pełni obaw, ale potem wstała i zaczęła chodzić. Tak jest do dzisiaj - opowiada Jan Haglauer.

W Poznaniu najstarsza mieszkanka gminy Żnin ma wsparcie nie tylko rodziny. Na kilka godzin przychodzi też opiekunka. - Ma cały czas opiekę, ale ten brak aktywności sprawia, że człowiek wycofuje się - dodaje pan Jan.

W wieku 107 lat pani Antonina telewizji zbyt często nie ogląda. Wyjątkiem jest coniedzielna msza. Z wizyt u lekarza też nie korzysta zbyt często. Wcale nie choruje. Była nawet taka sytuacja, że rodzina w Poznaniu złapała przeziębienie, a pani Antonina była zdrowa.

Bez specjalnej diety

Jednakże przeżyte lata robią swoje. - Mama narzeka na słabość. Mówi, że ma coraz mniej siły - dodaje syn pani Antoniny i uściśla, że co prawda musi jej chleb posmarować, ale jubilatka sama go zje. Nie unika też codziennych obowiązków i lubi sama posłać łóżko. Chodzenie też nie sprawia jej większych problemów.

Zwykle przy przedstawianiu osób długowiecznych szuka się powodów dożycia "złotego wieku" między innymi w diecie. Pani Antonina je to, co jej rodzina. Nie stosuje specjalnej diety, chętnie je także tłuste potrawy. - Co prawda porcje są mniejsze, ale mimo to nie unika na przykład tłustych potraw - mówi pan Jan.

Być może sekret kryje się w miodzie, który ojciec Antoniny Haglauer zaczął produkować w stojących niedaleko domu ulach. Po jego śmierci produkcją miodu zajął się jej mąż, a teraz 16 ulami zajmuje się syn, choć nie jest to łatwe, ponieważ mieszka sto kilometrów od Sobiejuch.

W środę do Antoniny Haglauer przyjechał burmistrz Robert Luchowski, Maria Bursztyńska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Żninie oraz Barbara Skibicka z Urzędu Stanu Cywilnego. Były życzenia, kwiaty, prezenty, a jubilatka odwdzięczyła się niejako recytując z pamięci "W dolinie łez/ List z Sybiru", stylizowany na korespondencję wywiezionego na zsyłkę syna z pozostającą w Polsce matką. Jego autorem jest Or-Ot, czyli Artur Oppman, poeta okresu Młodej Polski.

Przeczytaj również: Goście śpiewają im na urodziny "200 lat". To dlatego, że jubilaci, o których mowa, mają przynajmniej jeden cały wiek na karku

Historia życia

Antonina Haglauer urodziła się 3 czerwca 1908 roku w podżnińskim Białożewinie. W tej wsi mieszkała przez kilka pierwszych lat życia. Kiedy skończyła 7 lat, okazało się, że właściciel majątku w Białożewinie zginął podczas I wojny światowej. Dla jej ojca Józefa Nawrockiego nie było tam pracy. Szukając nowego zajęcia, ojciec pani Antoniny trafił do Sobiejuch, do majątku rodziny Chłapowskich, gdzie pracował jako ogrodnik. Pałac i inne budynki dawnego majątku Chłapowskich istnieją do dzisiaj - mieści się w nich prywatna firma zajmująca się produkcją nasion.

Pan Antonina miała cztery siostry i tyle samo braci. Najpierw chodziła do miejscowej ochronki (takie dawne przedszkole), potem sama pomagała ojcu w pracach ogrodniczych. Kiedy Józef Nawrocki zmarł w 1943 roku, a więc w samym środku niemieckiej okupacji, przejęła jego obowiązki. Przez dekadę była też szefową Stowarzyszenia Młodych Polek, do którego należało około dwadzieścia dziewcząt.

Za mąż pani Antonina wyszła w 1948 roku za Józefa Haglauera. Mąż zmarł w 2006 roku, mając 95 lat. Antonina Haglauer ma 1 syna, 4 wnuków i 3 prawnuków.

Cud w Sobiejuchach

Z rodziną pani Antoniny związana jest historia pewnego cudu, który uwieczniony został na jednym z obrazów w kaplicy w Sobiejuchach (raz w tygodniu, co niedzielę, odprawiane są tam msze). Na obrazie widać biegnącego, młodego mężczyznę i kobietę modlącą się do obrazu Matki Boskiej. Wszystko ma miejsce przy torach w Sobiejuchach.

Kiedy podczas powstania wielkopolskiego Niemcy koleją jechali ze Żnina do Szubina, brat Antoniny, wówczas około dwudziestoletni Stefan Nawrocki, zaczaił się na nich w dawnej żwirowni i ostrzelał pociąg. Niemcy myśleli, że cały oddział ich atakuje. Zatrzymali skład, a część z nich udała się do żwirowni. Stefan został złapany. Miał być rozstrzelany na miejscu, ale jeden starszy żołnierz stwierdził, że trzeba go oddać pod sąd. Zawieziono więc Nawrockiego do Temidy w Szubinie. Dostał wyrok śmierci.

W tym czasie jego matka zaczęła modlić się o życie dla Stefana. Obraz, przed którym uklękła, przedstawiający Matkę Boską z koroną, dostała od właścicielki znajdującego się pod Poznaniem majątku, w którym pracowała tuż przed zamążpójściem. Zanim wyrok na jej synu wykonano, Polacy zdążyli odbić Szubin z rąk Niemców i Stefan odzyskał wolność. Obraz, do którego modliła się kobieta, znajduje się dziś w kościele w Brzyskorzystwi.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska