Radni, nim wyrazili zgodę na sprzedaż w trybie bezprzetargowym, zastanawiali się, czy mieszkańcy będą mogli korzystać z parku. Wicestarosta Andrzej Marach zapewnił, że tak właśnie będzie. Rowerzyści i piesi będą mogli swobodnie korzystać z parku. W akcie notarialnym nabywca będzie zobowiązany do uszanowania ich praw. Nie będzie jednak tzw. służebności dróg.
Czytaj: Pałac w Sypniewie będzie sprzedany dzierżawcy za 1 mln 258 tys. zł,/B>
Dlaczego? Zgodnie z przepisami służebność dotyczy konkretnych osób lub instytucji. Stąd zapis w akcie notarialnym. Radna Hanna Sobiechowska dociekała, co będzie, jeżeli właściciel sprzeda nieruchomość. Pytała, czy wówczas zapis z tego aktu notarialnego będzie wiążący dla nowego nabywcy. Mecenas nie pozostawił złudzeń - nie. Najważniejsze jest bowiem prawo własności.
W tej sytuacji o głos poprosił Romuald Adamski. - Park jest nasz, a nie mój - stwierdził. - Najchętniej zresztą bym tego parku nie kupował, bo płacę za coś, co nie będzie moje. Ale godzę się na to. Mówię o tym już od trzech lat. Nie będzie tam stał wartownik i patrzył, kto idzie.
Park będzie dostępny tylko dla pieszych i rowerzystów. Dla samochodów będzie wyłączony. Adamski wyjaśnił, że będzie spokojniejszy, bo wcześniej zdarzało się, że "szła matka z dzieckiem w wózku i jechał wariat, który ją niemal rozjeżdżał". - Daję słowo, park jest nasz - zapewniał Adamski. - Nie po to tyle lat remontowałem ten pałac, by potem go zbyć. Tyle było nocy nieprzespanych.
Adamski wyjaśnił zresztą, że gdyby nawet zechciał sprzedać pałac w ciągu pięciu lat, to musiałby zwracać dofinansowanie unijne, z którego skorzystał. Dobrałby mu się też do skóry konserwator zabytków, domagając się zwrotu bonifikaty, która teraz ze względu na to, że zespół parkowo-pałacowy jest objęty ochroną zabytków, przysługuje mu przy transakcji. Przypomnijmy, zgodnie z prawem wynosi ona 50 proc., ale radni powiatowi podnieśli ją o kolejne 15 proc.
Adamski ma wpłacić na rachunek bankowy powiatu 1 mln 258 tys. zł.