Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parkery. Te pióra były od zawsze, są i chyba jeszcze będą baaardzo długo na sklepowych półkach

Rozmawiał Bogdan Dondajewski Fot. Wojciech Wieszo
- U mnie tylko personel jest ten sam. A z tego cieszę się tym bardziej, że panie, które tutaj pracują, są moimi uczennicami - mówi Renata Barańska
- U mnie tylko personel jest ten sam. A z tego cieszę się tym bardziej, że panie, które tutaj pracują, są moimi uczennicami - mówi Renata Barańska
- Sklepy, czy zakłady z długoletnią tradycją zawsze są miejscem niepowtarzalnym - z Renatą Barańską, właścicielką sklepu „Pelikan” w Bydgoszczy

 

- Młody już nie jestem, ale „Pelikana” kojarzę z Gdańską, tak samo jak Klaryski, czy Hotel „Pod Orłem”. Ile to już lat minęło?

- Oj, sama już nie wiem. W Pelikanie jestem od 20 lat, ale pamiętam go od początku mojej pracy w przedsiębiorstwie, które miało pod sobą ten sklep. A było to ze 40 lat temu. Nie wiem dokładnie, ale może mieć i 60. na karku. Trudno powiedzieć, bo jego historia nigdy nie została spisana. Ale co tu spisywać? Nikt, nigdy w sklepie nie wszczął awantury, czy nawet draki. Porodu żadnego też nie przyjmowaliśmy. No chyba, że o czymś nie wiem.

- Pamięta pani kolejne zmiany, jakie w tych latach zachodziły na Gdańskiej?

- No pewnie. Można to nawet porównać do scen z filmu „Wehikułu czasu”. Jest to stara adaptacja książki Herberta Wellsa, w której podróżujący w czasie inżynier ocenia przemiany zachodzące w społeczeństwie właśnie na podstawie zmian konfekcji ze sklepu naprzeciwko jego warsztatu. Kiedy podróżował wolno widział dokładnie, jak personel sklepu wchodził za szybę i przebierał manekiny, a gdy przyspieszał, obserwował już tylko kolejne konfekcje. Sam oczywiście pozostawał niezauważony. Podobnie jest ze mną. W handlu pracuję od 40 lat, więc doskonale kojarzę nie tylko witryny, ale i towary, które kolejno się na nich pojawiały. Co do samej ulicy, to zmiany są korzystne, choć wciąż jest sporo do zrobienia, na przykład nasz budynek.

- A klienci też się zmieniają?

- No jest sporo młodych osób, ale czasami przychodzą też starsi klienci. Niektórzy to nawet wspominają dawne czasy. U mnie tylko personel jest ten sam. A z tego cieszę się tym bardziej, że panie, które tutaj pracują, są moimi uczennicami. W sumie przewinęło się ich ze trzydzieści. Niestety, wszystkich zatrudnić nie mogłam.

- Widzę, że „parkery” wciąż dominują na sklepowych półkach ...

- Te pióra były od zawsze, są i chyba jeszcze będą baaardzo długo. To znana marka, która wciąż cieszy się stałą popularnością. Inne, w zależności od mody, miały swoje wzloty i upadki, a ta cały czas utrzymuje równy poziom. No i nie zapominajmy o niemieckim pelikanie. Do sklepu wciąż przychodzą klienci, którzy „na wejściu” pytają właśnie o tę markę.

- Właściwie to chyba wszystko jest tu, jak kiedyś.

- A co mamy zmieniać? Branża papiernicza to praktycznie wciąż to samo - papier, zeszyty, ołówki, gumki czy piórniki. Czasami tylko jakaś nowość wejdzie. Odpukać, sklep ma się dobrze i mam nadzieję, że dalej będzie kontynuować papiernicze tradycje Gdańskiej. Szkoda, że z innymi tak nie jest, bo sklepy, czy zakłady z długoletnią tradycją zawsze są miejscem niepowtarzalnym. Szczególnie szkoda mi „Współczesnej”. I chyba podobne odczucia mają klienci, zwłaszcza ci stali. Mamy kilku takich, którzy po towary przyjeżdżają nawet z Fordonu. Nie wiem do czego można by porównać przyjemność płynącą z kontaktu z nimi.

- Ciekawe brzemię.

- Ale za to jakie słodkie. Już dawno mogłabym rozkoszować się zaletami emerytury, ale wolę pracować. Wiadomo, że społeczeństwo nam ubożeje, kolejek, takich jak kiedyś, u nas też już nie ma, ale na szczęście nad sklepem wciąż świeci słońce. I mam nadzieje, że żadne chmury go nie zasłonią.

- Czego się pani boi?

- Jestem już w takim wieku, że strach jest mi obcy. Życie mam ustabilizowane, dzieci duże, wnuki również, więc obaw niewiele.

- A co poza pracą? Może podróże?

- A przyznam, że trochę już zwiedziłam i zawsze chętnie wybieram się do nowych zakątków. Widziałam już Tajlandię, Stany, Turcję, ale nigdy nie wyjeżdżałam, żeby wypoczywać i się lenić. Zawsze zwiedzam. Co następne? Chyba mała odmiana. Może podróż statkiem po Karaibach...?

- A są miejsca, do których zawsze pani wraca?

- Szczególnym sentymentem darzę Egipt. I choć ze względów bezpieczeństwa ograniczałam się do typowych szlaków turystycznych, to zawsze odkrywałam na nich coś nowego.

- A w Bydgoszczy?

- Uwielbiam naszą operę. Widziałam chyba wszystkie spektakle.

- Których czynności domowych pani nie lubi?

- Gotowania.

- To kto obiady dla rodziny robi?

- No ja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska