Klienci są zdezorientowali: przed kilkoma dniami robili tu zakupy, dziś sklepów nie ma. Handlarze musieli je rozebrać, bo nie mieli pozwolenia na budowę.
Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego stwierdził, że budynki zostały postawione bez pozwolenia.
- W tej sytuacji handlowcy mogli budynki zalegalizować, ale to wiązałoby się z zapłatą 375 tys. zł kary za jeden pawilon. Została ona naliczona zgodnie z przelicznikami obowiązującymi w prawie budowlanym. Działając dalej w tych budynkach naraziliby się na dodatkową karę w wysokości 75 tys. zł za użytkowanie lokalu. Mogli też budynki rozebrać. Wybrali to drugie rozwiązanie i napisali stosowne oświadczenia. Teraz je zrealizowali. Wczoraj zakończyły się prace. Jest protokół i dokumentacja fotograficzna potwierdzająca, że samowola została rozebrana - informuje Jolanta Sztym, p.o. Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego:
- Takie coś może się tylko zdarzyć w naszym mieście. Tak jak z budynkami koło Lidla zbudować i rozebrać. Dlaczego władze Golubia-Dobrzynia pozwalają na taki bezsens i na kolosalne straty finansowe właścicieli tych sklepów? Takie coś w ogóle nie powinno mieć miejsca i osobiście szkoda mi tych ludzi - pisze nasz Czytelnik.
Sami handlowcy również mają pretensje do władz miasta:
- Mieliśmy pozwolenie od burmistrza, tyle, że ustne - mówi jedna z właścicielek sklepu. - Mówił, że wolno budować. Obcy ludzie się nad nami litują, a nikogo z urzędników nie widać.
Burmistrz Roman Tasarz nie kryje zaskoczenia:
- Zrobiliśmy wiele, by umożliwić działalność tym ludziom. Na preferencyjnych warunkach wydzierżawiliśmy teren, uzbroiliśmy go, podłączyliśmy prąd, położyliśmy chodnik. Mówiąc, że można budować - miałem na myśli, że przedsiębiorcy mogą rozpocząć działania. Nie oznaczało to, że załatwię za nich formalności, przywiozę materiały budowlane itd. Deklarowałam pomoc, ale nie wyręczenie. Gdy sprzedawca w salonie samochodowym mówi "może pan jechać" nie zwalnia to kierowcy z obowiązku posiadania pozwolenia na kierowanie - prawa jazdy czy znajomości przepisów.
W tym przypadku rzeczywiście zabrakło znajomości przepisów. To nie władze miasta, a Starostwo Powiatowe wydaje pozwolenie na budowę. Musi jednak zainteresowany złożyć wniosek. Te przed rozpoczęciem inwestycji nie wpłynęły.
- Trochę rozumiem handlowców. Na tzw. "bagnie" - działce przy Lidlu, niektórzy handlowcy także nie mieli pozwoleń i stawiając nowe sklepy nie dopełnili wszystkich formalności. Jednak za ich błąd nie można obarczać miasta - mówi Tasarz. - Zrobiłem, co było w mojej mocy, by pomóc tym ludziom. W zeszłym tygodniu byłem nawet z jednym z przedsiębiorców u Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ten był życzliwy, jednak prawo nie daje możliwości ulgowego traktowania samowoli budowlanych, gdy jest niewielka szkodliwość.
Tak więc przedsiębiorcy sklepy rozebrali. Towar i meble składują w garażach, wynajmują magazyny. Na sąsiedniej działce zostają płyty warstwowe, z których sklepy były postawione. Organizują nocne dyżury, by pilnować materiałów.
W Starostwie Powiatowym dowiedzieliśmy się, że przedsiębiorcy złożyli kilka miesięcy temu wnioski o wydanie pozwoleń na budowę. Jednak ze względu na to, że budynki już stały wstrzymano procedurę. Teraz zostanie ona wznowiona. Standardowo może trwać do dwóch miesięcy. Urzędnicy zapewniają, że zakończą ją jak najszybciej.
- Fatalny jest to okres na rozbiórkę. Pogoda nie sprzyja pracom budowlanym. Nie wiadomo, jak długo potrwa procedura wydania pozwoleń i kiedy będziemy mogli sklepy postawić. Zawieszamy działalność w najlepszym dla handlowców okresie - przedświątecznym - mówi właścicielka rozebranego sklepu.