Akcja policji w podtoruńskim Lubiczu sprzed kilku tygodni była jedną z bardziej spektakularnych w ostatnich latach. Kryminalni z komendy wojewódzkiej zatrzymali dwóch kierowców prowadzących toyotę avensis i audi A4. Złodzieje na widok policyjnej blokady wpadli w popłoch i podjęli decyzję o... staranowaniu innych aut.
Przez blokadę nie udało się przedrzeć. Po krótkim pościgu kierowcy zostali zatrzymani. Policja bada, skąd pochodziły samochody.
Przeczytaj również: W Bydgoszczy porzucone przez złodziei kradzione auto staranowało cztery inne samochody
Limuzyna albo... fiat?
Prawdopodobnie nie były to auta na sfałszowanych tablicach rejestracyjnych, a pochodzące zza zachodniej granicy. Policyjne statystyki pokazują, że w naszym regionie z roku na rok spada liczba kradzieży.
W archiwach KWP jest mowa o stwierdzonych 623 kradzieżach aut w 2013 roku. Z kolei w 2012 roku takich przestępstw odnotowano aż 785. - W ubiegłym roku zatrzymanych zostało 89 sprawców kradzieży, a rok wcześniej było ich 92 - wylicza Maciej Daszkie-wicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Top listę kradzionych aut otwierają od lat te same marki: volkswagen passat, golf, audi A4, seat leon, honda civic.
- Co ciekawe, jeszcze nie tak dawno w pierwszej dziesiątce kradzionych aut znajdowały się takie marki, jak fiat 126 p, fiat cinquecento i seicento - mówi jeden z policjantów, który zajmuje się ściganiem złodziei i paserów. - Tak więc, można wysnuć wniosek, że jeżeli już się kradnie, to limuzyny - ale takie, które można łatwo zbyć - albo... miniautka. Te ostatnie, widać, wciąż cieszą się powodzeniem wśród klientów.
Więcej zza Odry
Te rewelacje potwierdzają statystyki komendy głównej. Kryminalni są zgodni, że rynek aut jest nasycony i coraz częściej kradzione samochody trafiają nie do odbiorców lokalnych. Otwarte granice strefy Schengen spowodowały, że coraz częściej złodzieje traktują Polskę i nasz region jako "tranzyt" do klientów we wschodniej i północnej Europie.
W lutym kujawsko-pomorscy policjanci razem z funkcjonariuszami komendy stołecznej odzyskali ostatniego z pięciu skradzionych w Berlinie luksusowych bentleyów. Auta wywieziono z tamtejszego salonu samochodowego.
Przeczytaj również: Policjanci odzyskali trzy auta warte w sumie 750 tysięcy euro [zdjęcia]
Pierwsze ze skradzionych aut znaleziono jesienią ubiegłego roku w Inowrocławiu. Kolejne było zaparkowane w garażu w Toruniu, a trzecie policjanci znaleźli w lesie w okolicach Rypina. Dwa kolejne samochody złodzieje próbowali ukryć we Włocławku. Śledczy dalej wyjaśniają, kto dokładnie stał za tymi kradzieżami.
W ubiegłym roku w Bydgoszczy rozpoczął się natomiast proces innej szajki złodziejsko-paserskiej. Zarzuty usłyszało osiemnaście osób, które specjalizowały się w legalizowaniu samochodów skradzionych w Berlinie i okolicach. Dwie osoby trafiły do aresztu, a pozostali wpłacili poręczenia majątkowe.
Na Wschód
Łupem tych złodziei padały głównie BMW x 5 oraz inne limuzyny. - Pięć skradzionych BMW znalazło w Polsce nabywców - wyjaśnia prokurator Marek Dydyszko, zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. - Były sprzedane z wszystkimi wymaganymi dokumentami. Samochody tej klasy są ujęte w międzynarodowym systemie elektronicznego monitoringu - dodaje Dydyszko. - I właśnie dlatego ich legalizowanie w naszym kraju wymagało wielu skomplikowanych zabiegów. Z naszych ustaleń wynika, że złodzieje zarabiali na kradzieży auta około 70 tys. zł. Natomiast przejmujący je spece od legalizowania aut w kraju zarabiali na nich jeszcze kolejne 100 tys. złotych.
A to wszystko już po odliczeniu kosztów takich jak choćby opłacenie odpowiednich, zaufanych pracowników urzędów. Najdroższy został sprzedany za 250 tys. zł (cena katalogowa to ok. 280-380 tys. zł).
- Nasz region odgrywa rolę szlaku tranzytowego do przerzutu kradzionych niemieckich samochodów dalej na Wschód, do krajów nadbałtyckich: Litwy, Łotwy i Estonii - zaznacza prokurator Marek Dydyszko.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje