W pierwszym pojedynku Patryk Zatówka miał kłopoty z rywalem. Poległ 0:3 z Diego Teplitzkym (Argentyna). Patryk przyznał, że nie czuł się najlepiej, grał krótko po przylocie do Brazylii. - Pierwsze mecze na turnieju zawsze są ciężkie - mówił, niezadowolony z siebie, tuż po porażce w pierwszym dniu zawodów.
Drugi pojedynek Zatówki transmitowała telewizja internetowa Międzynarodowej Federacji Tenisa Stołowego. Grudziądzki tenisista grał jak odmieniony! Pokonał 3:0 Pedro Henrique Rodriguesa.
O awansie Patryka do dalszej rundy zadecydował jego trzeci singiel. Miał walczyć z niepokonanym Enzo Nakhashimą (Brazylia). Wygrał gładko 3:0. - Zająłem w grupie drugie miejsce i awansowałem do następnej rundy turnieju- cieszył się Patryk. - Będę walczyć dalej.
Różnica czasu wybiła go z rytmu
Wpływ na grę Patryka ma m.in. różnica czasu. Kiedy zaczynał w Brazylii swoje trzecie spotkanie, w Polsce była już godz. 23.30. - Różnica czasu miała wpływ na moją grę, ale tylko w pierwszym dniu. Na drugi dzień czułem się już zaaklimatyzowany i grało mi się bez porównania lepiej - wyjaśnił młody tenisista Olimpii/Unii.
W sobotę Patryk spotkał się w walce o miejsce w czołowej "16" z Hung Ka-Takiem (Hong Kong). Pojedynek z Azjatą zaczął bardzo dobrze, od dwóch zwycięstw w setach. Później sytuacja się skomplikowała i ostatecznie poległ, po bardzo wyrównanej walce, 3:4 (8,9,-5,-5,-8,8,-4).
Czytaj e-wydanie »