Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paulina Wodzyńska: - W Golubiu-Dobrzyniu wcale nie musi być nudno!

Rozmawiała Marlena Przybył
Paulina Wodzyńska
Paulina Wodzyńska fot. autorka
Ambitna maturzysta z "Wazówny" uczyła się w stolicy, jak ożywić kulturalnie nasze miasto. Przeczytaj rozmowę z Pauliną Wodzyńska, dyplomowanym młodym menedżerem kultury.

- Za Tobą kilkudniowe szkolenia organizowane przez warszawską fundację "Ę". Zajęcia skierowane były do młodych ludzi z mniejszych miast i przygotowywały do samodzielnej realizacji projektu społeczno-kulturalnego. Zaproszono tylko kilkanaście osób z kraju. Jak Ci się udało trafić do tej grupy?

- O warsztatach powiedział mi pan Krzysztof Staszewski, mój nauczyciel historii z "Wazówny" i skierował mnie do pani Basi Wasiluk, bo to projekt, który opiera się na współpracy z bibliotekarzem. Musiałam wypełnić bardzo długi formularz zgłoszeniowy. Pytali o najróżniejsze rzeczy, na przykład czym się zajmuję, interesuję, co już robiłam. I przede wszystkim, jaki mam pomysł na mój własny projekt.

- W Golubiu-Dobrzyniu sporo osób już Ciebie zna - miałaś się czym pochwalić, prawda?

- Rzeczywiście, dużo działam, bardzo to lubię. Jestem w miejscowej grupie fotograficznej GDPhotography, pisałam o zaginionych cmentarzach, zdobyłam indeks w olimpiadzie "Losy Polaków na Wschodzie", piszę do lokalnej gazety, pomagam jako wolontariuszka. W mniejszych miejscowościach, jak nasza, wcale nie musi być nudno!

- W konkursie można zdobyć 2700 zł. Jaki jest Twój pomysł na wykorzystanie tej sumy?

- Wiąże go z fotografią, bo tym najchętniej zajmuję się na co dzień. Chcę zrobić warsztaty fotograficzne dla mieszkańców. Dla młodszych i starszych, tak żeby połączyć pokolenia w jednym zainteresowaniu i we wspólnym działaniu. 12 osób będzie pracować w mieszanych parach. Najpierw planuję trochę teorii, potem przyjdzie czas na robienie zdjęć w mieście i sobie nawzajem.
Owocem naszych spotkań będzie wydanie kalendarza. Każdy miesiąc przyporządkujemy jednemu uczestnikowi. W parach osoba starsza zrobi zdjęcie młodszej i odwrotnie, do tego koniecznie na tle lokalnego zabytku.

- A czego miałaś okazję nauczyć się w Warszawie? Jak wyglądały szkolenia?

- Były bardzo intensywne, działo się dużo, czasem zajęcia trwały do późnego wieczora. Mieliśmy nauczyć się, jak pozyskiwać pieniądze na realizacje naszych własnych pomysłów, jak dopracować projekt i dobrze go opisać.
Rozmawialiśmy z najróżniejszymi pasjonatami i fachowcami. Ja wybrałam spotkanie między innymi z panią Bogną Świątkowską z fundacji "Bęc Zmiana" - to bardzo znana osoba w Warszawie, która prowadzili działania artystyczne w przestrzeni publicznej. Jedną z akcji tej grupy było ustawienie obok Wisły świecących jeleni, które bardzo się wyróżniały i przyciągały wszystkich ludzi. Pani Bogna opowiadała nam, o co chodzi w takich działaniach.
Na innych warsztach robiliśmy film animowany - losowaliśmy bohaterów z zabawy "Papier, kamień, nożyce".
Byliśmy też w klubo-kawiarni na Chłodnej 25, to takie klimatyczne miejsce, gdzie spotykają się ludzie związani z kulturą, dziennikarze, artyści, PR-owcy. Poznałam tam dziewczynę z warszawskiej grupy fotograficznej, rozmawiałam z dziennikarką - to było bardzo ciekawe, mogłam wypytać o różne sprawy kogoś z Warszawy, kto interesuje się tym, co ja.

- Jakie zajęcia zrobiły na Tobie szczególne wrażenie?

- Ostatniego dnia mieliśmy działania w terenie, chodziliśmy po Powiślu. Tam było takie wystrzałowe zadanie. Mieliśmy wyobrazić sobie, że stoimy przed wielką przepaścią i musimy przejść na drugą stronę po wąskiej kładce, którą zastąpił nam krawężnik. Chwyciliśmy się wszyscy za szaliki, było bardzo dużo śmiechu, ludzie się na nas patrzyli, nie rozumieli co robimy. A chodziło o to, żebyśmy nabrali pewności siebie i nauczyli się pracować w grupie.

- A więc warto było pojechać?

- Na pewno tak, dowiedziałam się bardzo dużo, dostałam wzór jak dokładnie przygotować mój projekt, cały czas mogę się kontaktować z osobami z "Ę" i one pomogą mi, jeśli będzie trzeba.

- A co dalej?

- Ostateczny projekt muszę napisać do końca listopada, ale po takim przygotowaniu jest już prawie pewne, że dostanę dofinansowanie. Realizację pomysłu wolę odłożyć na wakacje, bo teraz czeka mnie matura.
Na studia na pewno wyjadę do większego miasta. Ale nawet gdybym potem została gdzieś indziej, to i tak chciałabym wracać tutaj do Golubia-Dobrzynia - robić jakieś akcje i pomagać tym osobom, do których jestem przecież podobna. Bo wiadomo, że my mamy tutaj inne możliwości i warunki niż ludzie z dużych miast.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska