W maju – przypomnijmy – minie rok odkąd Sąd Najwyższy wznowił postępowanie i uniewinnił Tomasza Komendę od zarzutu zabójstwa i zgwałcenia piętnastolatki w noc sylwestrową 1996/97 w podwrocławskiej wsi Miłoszyce. Wcześniej był w tej sprawie oskarżony i prawomocnie skazany. Rok temu wyszedł a prokuratura postawiła zarzuty dwóm mężczyznom. Jej zdaniem prawdziwym sprawcom zbrodni. Jeden z nich – Norbert B. - wyszedł z aresztu po trzech miesiącach.
Zobacz też: Sprawa Komendy. Nowy akt oskarżenia trafił do sądu
Tymczasem prokuratura w Łodzi prowadzi śledztwo i szuka odpowiedzi na pytanie czy ktoś zawinił w sprawie, w której Tomasz Komenda został niewinnie oskarżony i skazany. Od wielu miesięcy składa on w tym postępowaniu zeznania, ale ostatnio czynności z jego udziałem wstrzymano właśnie ze względu na złe samopoczucie i stany depresyjne. W łódzkim śledztwie póki co nikomu nie postawiono zarzutów. Na razie prokuratura powołała biegłych, którzy mają raz jeszcze wykonać ekspertyzę śladu zębów Na ciele ofiary. To był główny dowód „winy” Tomasza Komendy.
Teraz okazało się, że biegli wtedy się pomylili. Badane będą też próbki pisma. Ma to związek z wątkiem postępowania dotyczącym traktowania pana Tomasza, kiedy odsiadywał karę więzienia. Prokuratura ma wątpliwości co do autentyczności podpisów pod dokumentami, w których Tomasz Komenda odmawiał zgody na leczenie.
Zgodnie z prawem niesłusznie skazany albo aresztowany od rok od uniewinnienia na złożenie pozwu o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Profesor Ćwiąkalski zapowiedział już wcześniej, że pozew opiewał będzie na 18 milionów złotych. Pozew wpłynie pod koniec marca. - Prawdopodobnie złożymy wniosek o zawieszenie postępowania przed sądem – mówi pełnomocnik Tomasza Komendy. A to dlatego, żeby poczekać na ustalenia prokuratury w Łodzi. Wyniki tego ,śledztwa mogą mieć bardzo duże znaczenie dla procesu o zadośćuczynienie.