Sytuacja faktycznie była kuriozalna. Przedstawiciele gminy otrzymali zaproszenie do udziału w finałowej imprezie, a z informacji organizatorów - Dziennika Gazeta Prawna - wynikało, że jadą po laury. Tymczasem to ich sąsiedzi z miasta przyjechali z dyplomami dla najlepszego włodarza i najlepszego samorządu w kategorii miast do 100 tys. mieszkańców.
Ale szybko wyjaśniło się, że doszło do pomyłki. - Ktoś odfajkował miasto i uznał, że i gmina dostała nagrodę - śmieją się Piotr Stanke i wójt Zbigniew Szczepański. - Tymczasem my wróciliśmy z niczym.
Organizatorzy przeprosili za błąd i oczywiście przesłali dyplomy, takie same jak zdobyło miasto, tyle że w innej kategorii. W ten sposób burmistrz Arseniusz Finster może pogratulować swojemu koledze zza miedzy, że ten też jest najlepszym włodarzem, a gmina Chojnice w niczym nie ustępuje miastu.
Ba, jest coś, nad czym burmistrz Chojnic powinien się głęboko zastanowić. Gmina z roku na roku odnotowuje przyrost liczby obywateli i nawet już się szykowała do tego, żeby uhonorować 18-tysięcznego mieszkańca, ale aż tak dobrze nie jest, bo na 15 stycznia liczyła 17 tys. 724 osób. Tymczasem miasto traci - w ubiegłym roku 474 mieszkańców.
- Pół tysiąca prawie - mówi wójt Zbigniew Szczepański. - Jak to dalej tak potrwa, to Chojnice zupełnie się wyludnią!
Czy ucieczka z miasta to tylko chwilowy trend? Czy chodzi o brak miejsc pracy i brak perspektyw? Jest się nad czym zastanawiać i może rada ds. strategii, która biedzi się nad tym, żeby mieszkańcy odczuli, że ich miasto się rozwija, powinna ten wątek wziąć na tapetę.
Zresztą ostrzegał już o tym wcześniej Mariusz Brunka, który obawia się, że w Chojnicach zostaną tylko starzy ludzie. Bo młodzi nie będą mieli tu czego szukać...