Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięknie nam Czesław Sikorski tajemnice historii odsłaniał

Piotr Strachanowski [email protected]
Lata 70. minionego wieku. Czesław Sikorski przy ruinach zamku w Wenecji koło Żnina, który okazał się warownią rangi europejskiej w pionierskim systemie dostosowania do obrony artyleryjskiej.
Lata 70. minionego wieku. Czesław Sikorski przy ruinach zamku w Wenecji koło Żnina, który okazał się warownią rangi europejskiej w pionierskim systemie dostosowania do obrony artyleryjskiej. archiwum
Mija 20 lat od śmierci (31 marca 1995 r.) dr. Czesława Sikorskiego, zasłużonego dla Kujaw i Pałuk badacza dziejów i autora ważnych publikacji.

Był archeologiem po studiach na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pochodził z Gniezna, ale związał się z Inowrocławiem, gdzie w 1968 r. podjął pracę w Muzeum im. Jana Kasprowicza, przechodząc kolejne stopnie asystenckie, adiunkta aż do stanowiska starszego kustosza. W 1983 r. został też miejskim konserwatorem zabytków, a 4 lata później uzyskał tytuł doktora nauk humanistycznych w zakresie historii.

Najpierw archeologia

W początkach swej aktywności koncentrował się na badaniach archeologicznych, które prowadził w Inowrocławiu i w szerszym obszarze płn.-zach. Kujaw, m.in. w Łagiewnikach i Szarleju-Arturowie. Wyniki tych ostatnich badań udostępnił w 1975 r. w pracy "6000 lat Szarleja" i zaprezentował na wystawie w macierzystym muzeum, za którą otrzymał nagrodę ministra kultury i sztuki. Kontynuował później badania w Szarleju, ale też i w Marcinkowie; nadzorował pod kątem archeologicznym inwestycje komunalne w rejonie m.in. Sławska Wielkiego, Kobylnik i Kołdrąbia, sprawozdania z tych eksploracji publikując w "Komunikatach Archeologicznych".

Pod koniec lat 70. skupił uwagę na reliktach inowrocławskiego klasztoru franciszkańskiego, a pełne wyniki badań ogłosił w "Ziemi Kujawskiej" (1986), wskazując dowodnie, iż klasztor i mury kościelne stały już w 1238 r. Podjęcie badań nad historią klasztoru skutkowało i tym, że począł zgłębiać średniowieczne dzieje Inowrocławia. Edmund Mikołajczak, autor jego biogramu w "ISB" zwraca uwagę, iż podwojenie kompetencji archeologa i historyka stworzyło Sikorskiemu szansę na pełniejsze odtwarzanie przeszłości, z czego później z wielkim pożytkiem korzystał.

Sensacje na Pałukach

Najdłużej, bo 20 lat, badał ruiny gotyckiego zamku w Wenecji na Pałukach, na koniec sensacyjnie dowodząc, iż była to warownia rangi europejskiej, pionierska w systemowym dostosowaniu do obrony artyleryjskiej. Na podstawie tych badań w 1987 r. uzyskał tytuł doktora nauk humanistycznych w zakresie historii w Wojskowym Instytucie Historycznym w Warszawie (poprzedzony wydaną w 1986 r. książką "Zamek w pałuckiej Wenecji").

Zafascynowany tematyką dawnych systemów obronnych poszukiwał nowych obszarów badawczych, a warownie archidiecezji gnieźnieńskiej stały się tematem rozprawy habilitacyjnej, której - choć mocno zaawansowanej - nie zdążył już dokończyć. W 1990 r. opublikował jedynie "Uwagi o gnieźnieńskim zamku arcybiskupim", a fragmenty o zamku pakoskim wykorzystał prof. Leszek Kajzer w monografii "Zamki obronne w Polsce".
Przy tej okazji zajmował się tematem średniowiecznego uzbrojenia, głównie broni palnej. Jedno z ówczesnych znalezisk, 300-kilogramowa kula armatnia z XV w., pozwoliło mu na wysnucie nowych wniosków dotyczących najazdu krzyżackiego na Inowrocław w 1431 r.

To był wielki sukces!

Z początkiem lat 80., na fali zbliżających się obchodów 800-lecia miasta, pisał do "Nowin Inowrocławskich" wieloodcinkowy cykl artykułów pt. "800 lat Inowrocławia", który cieszył się wielką popularnością i spowodował niebywałe rozbudzenie wśród mieszkańców zainteresowań lokalną historią. Zebrane w całość artykuły złożyły się na cenną książkę "Miasto na soli. Zarys historii Inowrocławia do 1919 roku", wydaną w 1988 r. przez Wydawnictwo Spółdzielcze w Warszawie.

Zachęcony czytelniczym powodzeniem - a miał Sikorski dar pisania o uczonych sprawach piórem lekkim i powabnym, ze swadą i humorem - kontynuował w latach 1983-1989 na łamach "NI" jeszcze okazalszy cykl pt. "Świadkowie 800-lecia, czyli encyklopedia wiedzy o zabytkach Inowrocławia" (w postaci książkowej wydany w 2002 r.), w którym utwierdził renomę wybitnego znawcy przeszłości i znakomitego publicysty.

Dzieło za dziełem...

Początek lat 90. to kolejne ważne publikacje pisane m.in. o Gniewkowie, Strzelnie, Żninie, Kruszwicy czy Kalwarii pakoskiej. Ukazały się wtedy też cenne prace o dziejach Inowrocławia, m.in. "Dom Wagi Miejskiej" (1992) i "Bank Spółdzielczy w Inowrocławiu 1867-1992" (1992). Jego autorstwa były także główny artykuł w "Historii Gimnazjum i Liceum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu" (1995) i publikacje o dziejach górnictwa w Inowrocławiu. Pisywał do "ISB", zamieszczając tam kilkanaście biogramów.

Szczególny charakter miała publikacja "Kościół Imienia NMP w Inowrocławiu" (1991). Zarówno tam, jak i później w rozwiniętej wersji w fundamentalnym artykule w "ZK" dowiódł, że kamienne rzeźby i reliefy na murach najstarszej inowrocławskiej świątyni, od dawna budzące rozmaite hipotezy co do charakteru ich powstania, to przykłady powszechnej w średniowieczu i zamierzonej symboliki podstawowych prawd wiary.

Prezes od historyków

Nie sposób choćby zdaniem nie wspomnieć o jego aktywności w pracach różnych towarzystw, a przede wszystkim - Polskiego Towarzystwa Historycznego, którego inowrocławskiego oddziału w latach 1986-1993 był prezesem. Przewodniczył też Komisji ds. Nazewnictwa Ulic Rady Miejskiej Inowrocławia, będąc jednym z autorytetów, dzięki którym dynamiczne zmiany w miejskiej toponomastyce na progu lat 90. miały wszak charakter wyważony i logiczny. Odważnie pełnił - rzadko wdzięczne, bo zwykle narażające na przykrości - obowiązki miejskiego konserwatora zabytków.
Przedwczesna śmierć - miał wówczas zaledwie 52 lata - przekreśliła jego plany badawcze i pisarskie, choćby ukończenie - będących na etapie kwerendy źródłowej - zleconych przez prymasa kard. Józefa Glempa badań nad dziejami Kościelca Kujawskiego.

Takim go nam brak...

Czytam z niepokojem ten szkicowany tu życiorys, suchy, mocno odpersonalizowany i z samych faktów tylko poskładany... Z niepokojem - bo po 20 latach, które minęły - nie wszystkim już postać Czesława Sikorskiego rysuje się klarownie. A przecież był to całkiem miły pan, wzrostu raczej mizernego, za to wielce w postawie wyrazisty. "Dobry duch" wszelkich sesji i debat, spotkań oficjalnych i prywatnych. Erudyta, jak rzadko kto potrafiący ożywić atmosferę i pobudzić do dyskusji, zadziwiający wiedzą i wielością zainteresowań. Chyba najpiękniej przeklinał ze wszystkich znanych mi doktorów humanistów, palił też jak smok, papierosa za papierosem, życie nam umilał niezwyczajnym poczuciem humoru, celnym darem komentowania złych i dobrych wieści. Smakowicie się z Sikorskim gadało, na co dzień i od święta...

Takim pozostaje we wspomnieniu, takiego - wbrew emocjom wyciszanym wraz z upływem lat - wyraźnie i dotkliwie brakuje… I co na koniec dodać? No był Sikorski humorystą, to może - tak myślę - do tych wielu, których gościł w swoim zakątku w głębokich muzealnych czeluściach, puszcza w tę okrągłą rocznicę oko i za Konwickim powtarza ostatnie zdanie z "Nowego Świata i okolic": "Do widzenia, robaczki. Do widzenia na tamtym świecie".

Tak to więc zostawmy w niedopowiedzeniu...

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska