MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze za darmo

Rozmawiała Iza Wodzińska
Rozmowa z profesorem TADEUSZEM IWIŃSKIM

     - Rząd premiera Millera uznał integrację europejską za priorytet polityki zagranicznej. Czy nie mamy innego wyjścia?
     - Polskim problemem numer 1 - będącym przyczyną biedy, bezrobocia i nierównomiernego rozwoju - jest względne zacofanie technologiczne i cywilizacyjne w stosunku do państw rozwiniętych. Uważam, że wejście do Unii Europejskiej jest środkiem do tego, by w perspektywie pokolenia ten cywilizacyjny dystans wyraźnie zmniejszyć, a za dwa-trzy pokolenia zlikwidować. Dziś przeciętny Polak z Wąbrzeźna czy Inowrocławia żyje wyraźnie gorzej nie tylko niż Szwed czy Niemiec, ale także niż Grek i Portugalczyk, choć Grecja i Portugalia to najbiedniejsze kraje "piętnastki". Pozostawanie poza Unią oznacza stagnację i powiększanie cywilizacyjnej przepaści. Nieuchronne mechanizmy globalne powodują, że podstawową kategorią współczesności staje się współzależność. Powiem brutalnie: Europa ma szansę przetrwać jako silny ośrodek naszego systemu wartości, naszego modelu demokracji - i nie przegrać sromotnie konkurencji z Ameryką czy Dalekim Wschodem - tylko jako Europa rozszerzona i zjednoczona.
     - Dlaczego nie mówicie ludziom, że Unia Europejska to także ochrona praw słabszych, a nie tylko interesów górnych 5 procent? Przecież ci najsłabsi najbardziej się integracji boją.
     - To prawda, że słabo to "sprzedajemy". Nie umiemy jasno pokazać, że bilans korzyści i bilans kosztów jest dla obywateli korzystny. Tym bardziej, że większość kosztów myśmy już ponieśli - otwierając granice dla towarów z Unii i utrzymując de facto w ten sposób wiele miejsc pracy w tamtych krajach. Teraz przychodzi czas na żniwa. Tak naprawdę najgłębszy sens integracji Polski z UE jest w tym, że my w bilansie wyjdziemy zdecydowanie na swoje - nawet jeśli w którymś z sektorów gospodarki początkowo niekoniecznie wyjdziemy na plus. Najbliższe półtora roku, które zostało nam do referendum europejskiego, musimy wykorzystać do dostarczenia Polakom argumentów, że integracja się wszystkim opłaci. Choćby dlatego, że łatwiej będzie o pracę, większe będą możliwości edukacyjne, skuteczniejsza okaże się walka z przestępczością i ochrona środowiska. Ponadto każdy z nas będzie mógł pracować w dowolnym kraju UE, legalnie, a nie na czarno, pod groźbą deportacji, za jedną czwartą stawki i grubo poniżej kwalifikacji. To szansa dla nas, bo społeczeństwa na Zachodzie się starzeją.
     - Europa bardzo się boi fali polskich gastarbeiterów, chce okresów przejściowych.
     - Oni mają swoje mity, my swoje. My boimy się, że przyjdą Niemcy i wykupią naszą ziemię. Ale przecież nikt nikogo do sprzedaży ziemi nie zmusi! Tymczasem Niemcy wcale się do wykupywania nie palą: nie należą u nas do największych inwestorów, na Tajwanie zainwestowali dużo więcej niż w Polsce! Polska to nie Costa del Sol ani Majorka. Ale czy Hiszpanie zostali skrzywdzeni przez to, że Niemcy wykupili działki na ich wybrzeżu? Podobnie jest z obawami przed masową migracją głodnych pracy Polaków: nasi rodacy wcale się tak do zagranicznej pracy nie pchają. Chłodne niemieckie raporty rządowe mówią, że Niemcy potrzebują co roku kilkudziesięciu tysięcy wykwalifikowanych pracowników z zagranicy - bo demograficznie są w dramatycznej sytuacji. Gdyby nie działalność prokreacyjna 2 milionów mieszkających tam Turków, prawie 2 milionów Jugosłowian i Polaków, mieliby głęboki niż demograficzny - a tak mają przyrost naturalny około zera. Za chwilę nie będą mieli rąk do pracy. W podobnej sytuacji jest Francja. Już dwa lata temu kanclerz Schroeder zaprosił do Niemiec 25 tys. informatyków, oferując świetne warunki. Skorzystali z tego głównie Hindusi, Polaków mniej niż 300, zresztą część z nich wróciła. Z badań wynika, że w ciągu najbliższych 10 lat wyjechałoby z naszego kraju nie więcej niż pół miliona ludzi. Ale z mitami zawsze walczy się najtrudniej.
     - Polscy rolnicy mają dostać jedynie 25 proc. tzw. dopłat bezpośrednich, przysługujących unijnym farmerom. Jak dadzą sobie radę w konkurencji z wysoko dotowanym rolnictwem Unii?
     - To ogromny problem. Jak wygląda polskie rolnictwo, wszyscy wiemy: niedochodowe, rozdrobnione - 1 mln gospodarstw ma mniej niż 5 ha! - z dużym ukrytym bezrobociem - szacuje się je na ok. 1 mln ludzi - do tego wieś się starzeje. W Polsce w rolnictwie pracuje 26 proc. obywateli, w krajach "piętnastki" średnio 5,3 proc. Wysokie dopłaty dla unijnych rolników były możliwe, bo oni stanowią niewielką grupę zawodową, a ich kraje są bogate. W Polsce jest dokładnie na odwrót - stąd dopłaty nie mogą być od razu pełne. Ale trzeba pamiętać, że na razie poznaliśmy stanowisko Komisji Europejskiej, które "piętnastka" musi dopiero zaakceptować, a potem będą jeszcze negocjacje z nami.
     To prawda, że liczyliśmy na więcej. Ale trzeba pamiętać, że jeszcze trzy lata temu UE w ogóle nic nie mówiła o dopłatach bezpośrednich dla rolników państw kandydackich. Mamy więc krok do przodu. Co więcej, proponuje się nam dopłaty dla wszystkich rolników, którzy mają powyżej 0,3 ha - podczas gdy w krajach UE dopłaty otrzymują tylko zajmujący się określonymi rodzajami produkcji.
     - 0,3 ha to niewiele, ogródek.
     - Poprzeczka w tej propozycji jest ustawiona bardzo nisko. Ale Unia mówi: sami zdecydujcie, czy wszyscy dostaną po trochu, czy też dopłaty dostaną np. rolnicy posiadający duże gospodarstwa lub zajmujący się określonym rodzajem produkcji. Jednak niezależnie od tego, co wybierzemy, czy też co uda nam się jeszcze wynegocjować, to trzeba wiedzieć, że w latach 2004-2006 dostaniemy z UE ok. 20 miliardów euro! A oprócz dopłat bezpośrednich wkrótce będą pieniądze na rozwój obszarów wiejskich oraz środki z funduszy strukturalnych. Nie chcę tu tworzyć wrażania idylli i spadającej nam z nieba manny - ale musimy wziąć pod uwagę także trudną sytuację finansową krajów Unii, zwolnienie tempa wzrostu w Niemczech itd. Obawiam się, że dużo więcej nie uda nam się wytargować. Pamiętajmy wreszcie, iż tu nie chodzi o kredyt, a o pieniądze za darmo.
     **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska