W poniedziałek radni sejmiku zmienili jednak zdanie.
Pomysł zorganizowania w pałacyku przy ul. Stodólnej, będącym w dyspozycji Zespołu Przychodni Specjalistycznych, oddziału opieki paliatywnej, zrodził się w minionej kadencji. Władze powiatu włocławskiego planowały dwanaście miejsc w pokojach z łazienkami, windy, podjazd dla niepełnosprawnych.
Poprawka po poprzednikach
750 tysięcy złotych na adaptację pomieszczeń przyznał w ub.r. samorząd województwa. Niestety, nie udało się znaleźć wykonawcy prac budowlanych. Już po listopadowych wyborach nowy starosta wystąpił z wnioskiem do marszałka o przesunięcie przyznanej dotacji na kolejny rok. Równocześnie władze powiatu, po analizie projektu poprzedników, uznały, że wykonanie części prac nie załatwi problemu. - Trzeba wyremontować cały budynek - przekonywał wicestarosta Kazimierz Kaca.
Gdzieś po drodze zaginął pomysł opieki paliatywnej, bo koszty okazały się zbyt wysokie. - W pałacyku, który popada w ruinę, wciąż mieści się jedyne w okolicy laboratorium prątka gruźlicy, świadczące usługi dla szpitala wojewódzkiego, szpitala w Lipnie i wielu innych placówek. Jest tam centralna sterylizatornia, poradnie ginekologiczne dla kobiet i dziewcząt, poradnia dermatologiczna, leczenie zakażeń grzybicą i przychodnia odwykowa - wymienia Anna Dębicka, dyrektor Zespołu Przychodni Specjalistycznych.
Przełomem okazała się informacja, podpisana przez wicemarszałka województwa Edward Hartwicha, o zaakceptowaniu przez zarząd województwa 750 tysięcy złotych na remont pałacu. - Takie decyzje muszą “przyklepać" radni wojewódzcy, zaś posiedzenie sejmiku wyznaczone było na 29 października. Obawiając się, że procedury związane z zamówieniami publicznymi mogą uniemożliwić nam wykorzystanie pieniędzy jeszcze w tym roku, wcześniej ogłosiliśmy przetarg, by zaraz po sejmiku rozpoczynać remont - mówi wicesta-rosta Kazimierz Kaca.
Tymczasem radni zmienili zdanie. - Stało się to w dodatku na wniosek radnego Stanisława Pawlaka z SLD, reprezentującego okręg włocławski - oburza się Wojciech Jaranowski (PiS). Tylko Jaranowski i jeden radny z Samoobrony nie poparli uchwały sejmiku, przekazującej obiecane starostwu 750 tysięcy złotych włocławskiemu szpitalowi.
- Szpital dostał na remonty, modernizacje i sprzęt ponad dziewięć milionów. Wykorzystał trzydzieści parę procent. - mówi radny Wojciech Jaranowski.
Paliatywna albo nic
Dla Stanisława Pawlaka sprawa jest oczywista: To były pieniądze na opiekę paliatywną. Powiat zrezygnował z oddziału, więc pieniądze trzeba dać szpitalowi, który taki oddział utworzy. - Starostwo sprzedało niedawno pałac w Lubrańcu wraz z kilkuhektarowym parkiem za 1,25 mln zł. Zabrało pieniądze, choć należały się one Lubrańcowi. Niech za nie remontuje obiekt na Stodólnej - przekonuje Stanisław Pawlak, były burmistrz Lubrańca i obecny członek rady społecznej szpitala we Włocławku. Jego zdaniem decyzje podjęte w poniedziałek przez sejmik były dla Włocławka bardzo korzystne. Pięciomilionowa pożyczka, przyznana szpitalowi przez samorząd województwa, pozwoli na spłatę najpilniejszych zobowiązań, a w konsekwencji zmniejszenie zadłużenia placówki z 34 milionów do 16 milionów.
- Czy zdążę? - pyta Bronisław Dzięgielewski, dyrektor włocławskiego szpitala. Zapewnia, że nowy, dziesięciołóżkowy oddział paliatywny będzie gotowy do końca roku. - Teoretycznie taki oddział mamy przez cały czas, mieści się kątem na pulmonologii - mówi Dzięgielewski. Opowiada, że w przygotowanym przez niego programie restrukturyzacji placówki, opieka paliatywna zajmowała istotne miejsce. Został jednak odwołany z funkcji, gdy władzę w Urzędzie Marszałkowskim objęli przedstawiciele lewicy. Jego miejsce w szpitalu zajął najpierw Andrzej Pałucki, obecny prezydent Włocławka, potem Krzysztof Szczepański, wcześniej dyrektor ZPS, prowadzonego przez powiat włocławski. To dyrektor Szczepański podjął decyzję o rezygnacji na rzecz powiatu z opieki paliatywnej.
Stary nowy szef
Sąd Pracy przywrócił Dzięgiele-wskiego na stanowisko, Krzysztof Szczepański został odwołany. - Wystąpiłem do marszałka o przekazanie nam pieniędzy na oddział paliatywny - nie kryje Dzięgielewski. Zapewnia, że wszystkie pieniądze z budżetu województwa na remonty i modernizacje do końca roku będą spożytkowane niemal w stu procentach.
- Szkoda, że w tej samej sprawie włocławianie nie potrafią mówić jednym głosem - kwituje Jaranowski.