- Mam pierwsze sygnały, że w podkarpackich lasach pojawiły się już borowiki - mówi Artur Zamorski, grzyboznawca z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Rzeszowie. - Grzyby pojawiły się tam, gdzie popadało - dodaje.
Podpowiada, że prawdziwki najbardziej lubią starodrzew, zwłaszcza dębowy. Co ciekawe, wędrując z koszem można natknąć się na grzyby dotąd nam nieznane.
- Przyniesiono nam dwa okazy. Nie widziałem wcześniej czegoś takiego - mówi. - Podobne do pieczarek. Gdy wyschły, niesamowicie śmierdziały. Przypuszczam, że były niejadalne.
Skąd wzięły się w naszych lasach, nie wiadomo. Może zostały tu zawleczone. Kilka lat temu pod Rzeszowem grzybiarz natrafił na okrągłego, garbowanego grzyba, przypominającego ananasa, w różnych odcieniach brązu.
- Zidentyfikowaliśmy go jako prehistorycznego. Zarodniki zostały prawdopodobnie przyniesione z piaskami z Sahary.
Radzi, by takich „cudów” nie zbierać, absolutnie nie testować na sobie. Zdecydowanie zainteresować się borowikami szlachetnymi, póki jeszcze rosną w naszych lasach i nie zostały wyparte przez idące do nas z północy borowiki wysmukłe. Też ponoć smaczne, odporne na szkodniki.
Bieszczadzcy leśnicy co rusz raczą nas na Facebooku zdjęciami pojedynczych prawdziwków. Czyżby wysyp na całego?
- Jeszcze nie - studzi chęci na grzybobranie Kazimierz Nóżka, leśniczy z Leśnictwa Polanki (Nadleśnictwo Baligród). - To pojedyncze grzyby napotkane w matecznikach, które znają tylko leśnicy. Jeśli popada, na wysyp trzeba poczekać do około połowy sierpnia.
Sam znalazł dotąd cztery borowiki i kilka kań. Kurek jeszcze nie widział, ale jego kolega tak. Prawdziwki najbardziej mu smakują w sosie ze śmietaną i cebulką.
WIDEO: Jak nie zatruć się grzybami?
