Suczka jest zamknięta na jednej z działek w betonowym bunkrze, przykrytym dyktą pozbijaną gwoździami.
- Sygnały o złym traktowaniu zwierzęcia otrzymywaliśmy od dawna. Są świadkowie na to, że pies był bity i głodzony. Do tego stopnia, że, co jest najbardziej przerażające, zaatakował i zjadł innego psa. Na szczęście dobrzy ludzie wkradali się na działkę i dokarmiali go - mówi Irena Łęgowska, prezes BKPZ.
W środę właściciel czworonoga był na działce, chociaż wcześniej rzadko ją odwiedzał.
- Sprawdzał tylko, czy psa nikt nie ukradł, ale nawet nie zostawiał mu jedzenia - twierdzi jeden z sąsiadów mężczyzny.
Tym razem pies miał wysprzątaną swoją pseudo-budę, a jego pan pokazał nawet dwa worki świeżo kupionej karmy. Co ciekawe, nagle pojawił się na działce kolega właściciela, poświadczający, że jego znajomy dobrze opiekuje się psem. Czy to tylko zbieg okoliczności?
- Policjanci stwierdzili, że nie ma podstaw zabierać suczki stamtąd, bo właściciel o nią dba. Udało się nam przynajmniej wymóc, że pojawi się tam dzielnicowy, który sprawdzi, czy pies jest szczepiony. Strasznie żałujemy, że nie udało się go uwolnić. Znaleźliśmy już dla niego nowy dom - dodaje Irena Łęgowska.
Do sprawy powrócimy