Pijana jazda to wciąż norma na drogach Kujaw i Pomorza. W wakacje nic się nie zmienia

Kilka dni temu na drodze krajowej nr 10 w miejscowości Zawały (pow. toruński) policja zatrzymała po pościgu kierowcę, który miał we krwi 1,5 promila alkoholu i … dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. To tylko jeden z wielu podobnych przykładów w ostatnim czasie z kujawsko-pomorskich dróg.

- Pijani kierowcy to wciąż wielki problem. Zwłaszcza latem ludzie podchodzą do kwestii spożycia alkoholu z większym luzem, z nonszalancją. Uważają, że jedno – dwa piwka nie wpłyną na ich zdolności prowadzenia pojazdu. Owszem, mogą się czuć dobrze, ale nie jest prawdą, że ich psychomotoryka nie jest upośledzona. Bo jest – stwierdza nadkom. Robert Jakubas, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

W czasie przeprowadzanych 1-2 razy w miesiącu ogólnowojewódzkich akcji „Trzeźwość” funkcjonariusze zatrzymują zwykle 20-30 prowadzących pojazdy pod wpływem alkoholu lub podobnie działających środków. Niezależnie od tego własne akcje prowadzą jednostki powiatowe policji, a jest ich w regionie 19.

Jest nieco lepiej niż w pierwszym półroczu ubiegłego roku, ale i tak jest bardzo źle. Do 30 czerwca policjanci z naszego regionu zatrzymali 1172 (mniej o 94 niż w tym samym okresie roku ubiegłego) pijanych lub naćpanych kierowców pojazdów mechanicznych (art. 178 par. 1 Kk). W ich ręce wpadło też 418 kierowców (-15) po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka (wykroczenie z art. 87 par. 1).

Zatrzymali 1212 (- 76) pijanych lub naćpanych kierujących innymi pojazdami niż mechaniczne (art. 87 par. 1a). Wpadkę zaliczyło również 286 (- 22) kierujących „po użyciu” innymi pojazdami niż mechaniczne (wykroczenie z art. 87 par. 2).

Mundurowi „drogówki” wykonali 483 tys. 739 badań sprawdzających trzeźwości kierujących (o 34 tys. mniej niż w tym samym okresie roku ubiegłego). Wykonali też 989 badań na zawartość innych środków odurzających (mniej o 390).

- Jesteśmy przerażeni tym co dzieje się na drogach, bo po tym, jak w ostatnich latach w życie wchodziły systematycznie zaostrzone sankcje za najpoważniejsze wykroczenia, wielu zmotoryzowanych wraca do dawnych, złych nawyków. Nie robi na nich wrażenia także ryzyko konfiskaty pojazdu za pijaństwo – kontynuuje nadkom. Robert Jakubas.

Przypomnijmy, że nowelizacja prawa z 15 marca 2024 roku zakłada konfiskatę pojazdu mechanicznego, gdy kierujący ma 1,5 i więcej promila alkoholu we krwi. Jeśli zaś spowoduje wypadek, wystarczy że stężenie alkoholu wynosi 1 promil.
O przepadku pojazdu na rzecz skarbu państwa, także w przypadku stwierdzenia obecności narkotyku, decyduje sąd.

To nie wszystko, bowiem „stare” sankcje za jazdę „pod wpływem” wciąż obowiązują, a te to orzeczenia o czasowym (lub dożywotnim) zakazie prowadzenia pojazdów, wysoka grzywna, a nawet więzienie. Tylko w jednostkach penitencjarnych Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Bydgoszczy kary odbywa grubo ponad 700 kierowców.

Wielu zmotoryzowanych nie ma pojęcia, że po kilkugodzinnym pobycie u znajomych na działce przy grillu i zimnym piwku, nie powinni siadać za kierownicą. Owszem, czują się dobrze, czasem nadzwyczaj, ale we krwi krążą jeszcze promile.

A to może zdecydować nie tylko o zatrzymaniu przez policję i o konieczności „odpokutowania” przewiny, ale – co gorsza – o wypadku, w którym poszkodowane mogą zostać zupełnie niewinne osoby. Pytanie tylko, czy taka refleksja ciśnie się na myśl kierowcy zanim zdecyduje się na jazdę?

Z badania przeprowadzonego przez firmę AlcoSense w lutym 2024 roku wynika, że co czwarty (27 proc.) polski kierowca po spożyciu alkoholu zastanawiał się, czy może prowadzić samochód.

Najczęściej (aż 65 proc.) wskazywanym przez kierowców powodem, dla którego zdecydowali się na jazdę nie mając pewności, czy są trzeźwi, było dobre samopoczucie. Wskazywali również na takie czynniki jak brak możliwości powrotu do domu innym środkiem transportu niż własny samochód (39 proc.) czy krótki dystans do przejechania (28 proc.).

- Nieświadoma nietrzeźwość może prowadzić do wypadków drogowych, często o tragicznych skutkach. Kierowcy, którzy uważają, że kilka godzin snu czy obfity posiłek wystarczy by wytrzeźwieć, często wsiadają za kółko z przekonaniem, że są w pełni sprawni. Niestety, rzeczywistość jest inna – metabolizm alkoholu to proces indywidualny, zależny od wielu czynników, takich jak waga, płeć, stan zdrowia czy nawet genetyka. Dobre samopoczucie o niczym nie świadczy i na pewno nie można na jego podstawie decydować o tym, czy możemy już prowadzić – uświadamia Hunter Abbot, ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego w firmie AlcoSense.

Nadkomisarz Robert Jakubas przestrzega przed ignorancją problemu nietrzeźwości za kółkiem, bo policyjne radiowozy są coraz lepiej wyposażone w nowoczesne urządzenia mierzące poziom alkoholu w wydychanym powietrzu i obecność innych środków odurzających. Funkcjonariusze przechodzą też specjalistyczne szkolenia w ich właściwej obsłudze.

Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom podaje, że prawdopodobieństwo spowodowania wypadku drogowego zwiększa się wraz ze wzrostem stężenia alkoholu we krwi kierującego: od 0,5 promila – 2 razy, od 0,8 – 4 razy, od 1,0 – 7 razy oraz od 1,5 promila – aż 36 razy (sic!). Warto to sobie uświadomić!