Gdyby i u nas było tak jak w bardziej cywilizowanych krajach, być może elektryczne hulajnogi nie parkowano by byle jak i byle gdzie, zapewne ukróciłaby się szalona jazda chodnikiem między spacerującymi pieszymi albo szosą z prędkością kilkakrotnie przekraczającą dozwoloną.
A przypomnijmy – maksymalna prędkość dozwolona dla e-hulajnogi to w Polsce 20 km na godz.
Tablica rejestracyjna oznacza, że użytkownik jednośladu jest od razu identyfikowany i za popełnione wykroczenia może być rozliczony przez służby uprawnione do nadzoru nad ruchem drogowym. W Polsce jest to zatem utrudnione, chyba że delikwenta zatrzyma się na gorącym uczynku.
Jazda może być bardzo niebezpieczna
Dwa ostatnie wypadki w naszym regionie pod Wąbrzeźnem i Brodnicą dowodzą, że jazda hulajnogą może być bardzo niebezpieczna i wręcz tragiczna.
W pierwszym przypadku sportową hulajnogą jechały z dużą prędkością dwie młode osoby, co jest zabronione. 17-latka uderzyła się w głowę i nie przeżyła wypadku, zaś 15-latek doznał obrażeń nie zagrażających życiu. W drugim przypadku poważnych obrażeń głowy doznał 12-latek. Nikt z uczestników tych dwóch wypadków nie miał kasku ani ochraniaczy. Te nie są obowiązkowe, ale zdrowy rozsądek podpowiada, że lepiej je założyć.
Znamienny jest także wypadek spowodowany w ostatnią sobotę na zatłoczonej nadmorskiej promenadzie w Kołobrzegu przez nietrzeźwego 17-latka. Młodzieniec jechał na elektrycznej hulajnodze, manewrując między spacerowiczami. Ostatecznie potrącił 71-letnią kobietę, która przewróciła się i uderzyła głową o chodnik. Została przewieziona do szpitala. Okazywało się, że sprawca był nietrzeźwy (1 promil alkoholu we krwi).
Tu kolejna uwaga: prowadzenie elektrycznej hulajnogi, dokładnie tak jak roweru, w stanie nietrzeźwości, jest wykroczeniem. Jeśli stężenie alkoholu wynosi od 0,2 do 0,5 promila, policja wypisze 1000-złotowy mandat. Stężenie powyżej 0,5 promila w górę skutkuje mandatem w wysokości 2500 zł.
Sprawca wypadku w Kołobrzegu ukarany został trzema mandatami o łącznej wartości 4500 zł: za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym, kierowanie pojazdem innym niż mechaniczny (czyli e-hulajnogą) w stanie nietrzeźwości oraz za niedostosowanie się do znaku „B-1 ", czyli do zakazu ruchu w obu kierunkach.
Niektóre kraje w pełni wdrożyły dyrektywę
Tymczasem niektóre kraje zaimplementowały dyrektywę ubezpieczeniową Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2021/2118 z 24 listopada 2021 r. zmieniającą dyrektywę 2009/103/WE (Dz. U. UE. L. z 2021 r. Nr 430, str. 1). Dyrektywa wprowadziła nową definicję pojazdu, zgodnie z którą pojazd objęty obowiązkowym OC to każdy pojazd silnikowy poruszający się na lądzie, lecz nieporuszający się po szynach, napędzany wyłącznie siłą mechaniczną, którego: maksymalna prędkość konstrukcyjna jest większa niż 25 km na godz., lub maksymalna masa netto jest większa niż 25 kg, a maksymalna prędkość konstrukcyjna przekracza 14 km na godz.
Odbicie opisywanej definicji znajdziemy w przepisach dotyczących ubezpieczenia OC dla hulajnóg elektrycznych, które wprowadziły już niektóre państwa członkowskie UE.
W Czechach na przykład obowiązek ubezpieczeniowy obejmuje te hulajnogi elektryczne, których maksymalna prędkość przekracza 25 kilometrów na godzinę albo 14 kilometrów na godzinę, o ile jednocześnie masa pojazdu jest większa niż 25 kilogramów.
- Co ważne, za naszą południową granicą obowiązek ubezpieczeniowy nie obejmuje rowerów elektrycznych, gdyż uznano, że w ich przypadku główną siłą napędową są mięśnie człowieka, a nie napęd elektryczny. To podejście zgodne z preambułą Dyrektywy 2021/2118 – wyjaśnia Andrzej Prajsnar, ekspert multiagencji ubezpieczeniowej Unilink.
Węgierskie przepisy również wskazują, że obowiązkowe OC dla posiadaczy e-hulajnóg obejmuje takie pojazdy, które przekraczają 25 km na godz. lub osiągają mniejszy limit maksymalnej prędkości (14 km) przy jednoczesnej masie większej niż 25 kilogramów. Węgierskie media donosiły, że nowym regulacjom po ich wprowadzeniu podlegało ok. 50 tys. hulajnóg elektrycznych.
- Niemal od razu pojawiły się pytania o możliwość sprawdzenia w razie kontroli maksymalnej prędkości takich pojazdów, która jest przecież ważna w kontekście obowiązku ubezpieczeniowego - kontynuuje Andrzej Prajsnar.
Z kolei Finlandia zadecydowała, że obowiązkowemu ubezpieczeniu OC będą podlegać wyłącznie hulajnogi elektryczne i podobne pojazdy, których maksymalna prędkość przekracza 25 km na godz. i (lub) masa jest większa niż 25 kg.
- Pod uwagę brane są parametry, które podaje producent, importer lub sprzedawca hulajnogi elektrycznej, a ewentualne przeróbki ograniczające prędkość lub masę pojazdu nie wpływają na obowiązek ubezpieczeniowy -precyzuje ekspert Unilink.
Nasz kraj spóźnił się z wdrożeniem unijnych przepisów, co tłumaczy, dlaczego wymuszone przez Dyrektywę 2021/2118 podniesienie sum gwarancyjnych w OC wprowadzono wstecznie od 23 grudnia 2023 r.
Nasz ustawodawca nie zdecydował się jednak na zmianę definicji pojazdu mechanicznego, ani tym bardziej na wprowadzenie przepisów ustanawiających obowiązkowe OC dla posiadaczy e-hulajnóg.
- Nie ma również sygnałów sugerujących, że taka modyfikacja prawa jest planowana w najbliższym czasie – stwierdza Jolanta Dziadowiec, ekspertka Unilink.
Eksperci zwracają jednak uwagę, że pomimo braku ustawowego przymusu, oferta dodatkowego OC dla właścicieli hulajnóg na prąd i rowerów elektrycznych wzbudza o wiele większe zainteresowanie niż jeszcze kilka lat temu.
Można również zauważyć poszerzenie wspomnianej oferty, co oznacza, że zakłady ubezpieczeniowe widzą dalszy potencjał dla rozwoju rynku. Podobna sytuacja dotyczy polis dla posiadaczy rowerów elektrycznych, a nawet zwykłych rowerów.
Warto jednocześnie pamiętać, że takie OC zwykle jest oferowane w pakiecie razem z ubezpieczeniem od następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW), a także z ochroną typu casco, która uwzględnia zniszczenie/ uszkodzenie pojazdu oraz jego utratę na skutek kradzieży z włamaniem lub rabunku.
