Pierwsza część wiosny była udana dla bydgoszczan. Zdobyli 14 punktów na 18 możliwych, stając się najlepszą drużyną.
Niestety, ciągle są na ostatnim miejscu w tabeli, ponieważ rywale w walce o utrzymanie także regularnie punktują. Taka sytuacja oznacza, że niebiesko-czarni ani na chwilę nie mogą sobie pozwolić na słabość. Aby obronić miejsce w elicie cały czas muszą punktować.
- Staram się tonować optymistyczne nastroje, bo nasza sytuacja ciągle nie jest dobra - mówi trener Mariusz Rumak. - Te wszystkie chwalące nas głosy oczywiście należą się zawodnikom, bo to oni dobrą grą sobie na to zasłużyli, ale dla mnie najważniejsze jest to, co będzie 6 czerwca - dodaje szkoleniowiec.
Więcej wiadomości z Bydgoszczy na www.pomorska.pl/bydgoszcz.
Piłkarze Zawiszy byli w dużym gazie. Wszyscy zadają sobie pytanie: czy przerwa na mecz reprezentacji nie zastopuje zespołu trenera Rumaka? - Na pewno ta przerwa nam bardzo pomogła - twierdzi Sebastian Ziajka. - Dlatego, że mogliśmy spokojnie popracować i poprawić kilka rzeczy. Jakich? Choćby to, jak nie tracić goli, co zdarzyło się nam w ostatnim meczu. A wiadomo, że jak nie będziemy tracić goli, to łatwiej będzie nam zrealizować swój cel czyli zdobywać punkty - twierdzi obrońca Zawiszy.
W pierwszym tygodniu przerwy na mecze eliminacyjne EURO'2016 bydgoszczanie przeszli badania medyczne i wytrzymałościowe. - Nie spodziewałem się, że wyjdą tak dobrze - cieszy się szkoleniowiec. - One potwierdziły, że wybraliśmy dobry kierunek. Wiemy też jak mamy dalej pracować - dodaje.
Część piłkarzy w tym czasie dopadła infekcja, ale - zdaniem trenera - nie miało to wielkiego wpływu na plan pracy, który został założony przez sztab szkoleniowy.
Pierwszy etap został zakończony sparingowym meczem z Lechią Gdańsk, zakończonym remisem 2:2. - Chodziło o to, by zachować rytm meczowy - wyjaśnia trener. - Poza tym chcieliśmy przyjrzeć się, w jakiej formie są ci, którzy grają mniej. To był mecz walki toczony w bardzo trudnych warunkach, ale - jak każda gra kontrolna - był pożyteczny - dodaje.
Piątek był pierwszym dniem bezpośrednich przygotowań do meczu. Zawiszanie każdego dnia mieli jeden trening. - Tak wypadło, że święta musieliśmy spędzić pracowicie - przyznał trener Rumak. - Jednak godziny zajęć były dostosowane do naszej tradycji i każdy mógł świąteczne śniadanie spędzić w rodzinnym gronie. W dniu meczu przed południem mamy krótki, 20-30 minutowy trening. Potem cykl odpraw, zarówno indywidualnych, jak i dla całego zespołu - wyjaśnia szkoleniowiec.
Czytaj e-wydanie »