Prawo i Sprawiedliwość aktualnie ma 48 senatorów. Być może wesprze ich Lidia Staroń – kandydatka niezależna, która w Olsztynie zdobyła mandat. Nawet jeśli ten plan się powiedzie, partia Jarosława Kaczyńskiego będzie musiała szukać dalej. Potrzebuje co najmniej dwóch senatorów, żeby zdobyć większość.
Wczoraj PiS złożył sześć wniosków o unieważnienie wyborów do Senatu, gdzie kandydaci Zjednoczonej Prawicy przegrali niewielką różnicą głosów. Jednym z nich jest okręg 75 na Śląsku, obejmujący Tychy, Mysłowice i powiat bieruńsko-lędziński.
Mandat zdobyła tu Gabriela Morawska-Stanecka (z Lewicy), która otrzymała 64 172 głosy, o 2349 głosów więcej niż kandydat PiSu Czesław Ryszka.
Motywacje decyzji PiS wyjaśniła dla Onetu rzeczniczka partii, Anita Czerwińska:
Składamy protesty, bo w tych okręgach dużo było głosów nieważnych, a różnice między wynikami kandydatów niewielkie.
W tegorocznych wyborach w okręgu 75 było 3748 głosów nieważnych. 1302 głosy unieważniono ze względu na postawienie znaku X przy obydwu kandydatach. 2447 osób wrzuciło do urny czystą kartę.
Co ciekawe, w 2015 r. w Tychach również jeden kandydat wygrał nad drugim o włos. Wówczas był to jednak kandydat PiS-u Czesław Reszka. Zdobył 54 718 głosów i pokonał kandydata PO Marka Spyrę o 1042 głosy. Nieważnych głosów było 6818.
Dla Onetu sprawę skomentował Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego:
Takie postępowanie PiS-u budzi masę wątpliwości. To jest grzebanie przy wyborach i zmiana reguł gry w trakcie gry. Cała ta "zabawa" jest bardzo podejrzana. Jednoznaczne skojarzenia budzi też kontekst składania tych wniosków. To "dopychanie" kolanem, żeby tylko uzyskać większość w Senacie. Wnioski PiS są nietrafione. Nie odnoszą się do nieprawidłowości w procesie wyborczym, tylko do kompetencji komisji wyborczych. To podważenie prestiżu i wiarygodności kolejnej instytucji.
Źródło: Onet
