Do awarii doszło w piątkowe popołudnie. - Z kolektora wylewały się nieczystości, a gdy zadzwoniłam do spółdzielni to usłyszałam, że pracownicy nie mogą nic zrobić, bo na dyżurze jest ich tylko dwóch - mówi zbulwersowana Czytelniczka. Mieszkanka bloku przy ul. Fredry twierdzi, że "Wodociągi" też nie od razu zareagowały na zgłoszenie.
- Usłyszałam, że panikuję, że tylko ja zgłosiłam awarię - opowiada.
Mieszkańcom bloków przy Fredry jako pierwsza pomogła Straż Pożarna. - Przyjechali natychmiast - mówią. - Niestety, okazało się, że nie mogą wypompowywać ścieków, ale pomagali w ściąganiu nieczystości do studzienek kanalizacyjnych. Pracownicy spółdzielni wówczas też przyszli, ale gdy trzeba było, by otworzyli jedno z pomieszczeń gospodarczych, to nie mieli kluczy i nie wiedzieli, kto jest gospodarzem domu.
Czy mieszkańcy mogą liczyć na spółdzielnię, gdy po południu zdarzy się awaria? Krzysztof Ziółkowski, wiceprezes SM "Południe" zapewnia, że tak. - Mimo, że usunięcie piątkowej awarii kolektora ściekowego należało do "Wodociągów", skierowaliśmy do bloków, w których piwnice były zalewane nasze służby remontowe - mówi wiceprezes. Także ja osobiście byłem na miejscu awarii. Czy piwnice w blokach przy Fredry zostały już osuszone? Wiceprezes spółdzielni zapewnia, że nie tylko osuszone, ale i wydezynfekowane.
Mieszkańcy narzekają jednak wciąż na nieprzyjemne zapachy. Ci, którzy w piwnicach przechowywali ziemniaki, warzywa czy artykuły spożywcze liczą straty. - Wszystkie wiktuały musieliśmy wyrzucić - mówią. Na szczęście, spółdzielcy, którzy mają polisy ubezpieczeniowe mogą ubiegać się o odszkodowania w firmie ubezpieczeniowej. Do spółdzielni już przychodzą mieszkańcy domagający się poświadczenia, że doszło do awarii.