Posłowie Magdalena Łośko, Arkadiusz Myrcha oraz Tomasz Lenz (wszyscy z Koalicji Obywatelskiej) zebrali się wczoraj przed pomnikiem Mikołaja Kopernika w Toruniu (przed którym wcześniej doszło spornej interwencji). Towarzyszyła im grupa białoruskich działaczy opozycyjnych.
Powiedział, że jestem niepoważna
Poseł Lenz podkreślał, że interwencja policji była niewspółmierna wobec pokojowego zachowania demonstrantów. Tym bardziej, że w ich gronie byli również Białorusini, którzy doznali wcześniej prześladowań przez reżim prezydenta Łukaszenki. Mieszkająca w Polsce Białorusinka, Alesya Belkevich potwierdziła, że funkcjonariusze policji zachowywali się agresywnie: - Jeden z nich złapał mnie za ramię - byłam wtedy w szoku. Policjant powiedział, że działają na zasadzie artykułu takiego i takiego, na co odpowiedziałam, że nie znam się na artykułach i muszę przeczytać. Na to zapytał czy jestem niepoważna. Byłam w szoku.
Magdalena Łośko zwróciła uwagę, że w Bydgoszczy miało miejsce podobne zdarzenie - funkcjonariusze nie pozwolili, by demonstracja, która jej zdaniem nie stwarzały, żadnego niebezpieczeństwa mogła się odbyć. Zdaniem posłanki liczba interweniujących była niewspółmierna do wydarzenia: - Niestety w minioną sobotę [...] zobaczyliśmy obraz podobny do takiego jak Rosji, czy na Białorusi.
Zdaniem posła Arkadiusza Myrchy, obywatele Białorusi zaczęli poważnie zastanawiać się, czy w Polsce znajdą to bezpieczeństwo, którego poszukują. - Miejmy nadzieję, że to pojedyncza sytuacja, która się nie powtórzy i że to nie jest początek zmiany podejścia polskich władz do bezradnego narodu białoruskiego – powiedział Myrcha.
Przepis, jak każdy inny
Zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawia Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy. Zdaniem rzeczniczki, Moniki Chlebicz, organizatorzy manifestacji w Bydgoszczy nie dopełnili formalności, o czym zostali wcześniej poinformowani, natomiast toruńska demonstracja w ogóle nie została zgłoszona.
- W obu sytuacjach, to jest zgromadzeń w dniu 29 maja, zarówno w Bydgoszczy, jak i w Toruniu, policjanci byli zobligowani do podjęcia interwencji w celu ustalenia czy, w myśl obowiązujących w tej chwili regulacji, zgromadzenia te mogły się odbyć – podkreśla Monika Chlebicz. - Obligują nas do tego przepisy, które nakazują wyjaśnienie okoliczności, w jakich doszło do zgromadzeń, zwłaszcza w czasie trwającej pandemii.
Rzeczniczka podkreśla, że nie odnosi się do charakteru zgromadzeń, ani sprawy, w związku z którą się odbyły: - Podczas interwencji, zarówno w Bydgoszczy, jak i w Toruniu, uczestnicy zostali poinformowani, że zgromadzenia są niezgodne z obowiązującym Rozporządzeniem RM z dnia 10 maja 2021 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Mając na uwadze powyższe ustalenia, prowadzone czynności wyjaśniające zostaną zakończone.
