Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co Nesta Toruń wariuje?

Rozmawiał Joachim Przybył
Takie sceny należały do najbardziej emocjonujących momentów pierwszoligowych meczów na Tor-Torze.
Takie sceny należały do najbardziej emocjonujących momentów pierwszoligowych meczów na Tor-Torze.
Rozmowa z Wiesławem Walickim - trenerem pierwszoligowych hokeistów Nesty Toruń.

- To był najnudniejszy sezon w pana karierze trenerskiej?
- Urozmaicałem sobie czas pracą z młodzieżą w Sokołach, to jednak zupełnie inny charakter pracy. Drużyna seniorska faktycznie była w specyficznej sytuacji, wygrała wszystkie mecze, większość bardzo zdecydowanie. Moją rolą było więc dzielenie premii, ocena gry poszczególnych zawodników, a to jest także trudne zadanie. Nie nazwałbym tego nudą, ale u zawodników widzę pewnego rodzaju znużenie i brak motywacji. Czasami to przeradzało się w poważniejsze wątpliwości i pytania w stylu: po co my tak wariujemy, skoro i tak wszystko wygrywamy?

- Seria zwycięstw to chyba najgorsza rzecz, która może spotkać sportowca.
- Coś w tym jest. Takie regularne wygrywanie, zwłaszcza bez większego oporu ze strony przeciwników, wywołuje duże samozadowolenie w zespole. Uważam, że pokora w sporcie jest niezbędna w każdej sytuacji i trzeba szanować przeciwnika. Dlatego cieszę się, że w ostatnią sobotę musieliśmy się trochę pomęczyć z Mazowszem Warszawa. To wywołało większą mobilizację na treningach przed play off.

- To będzie potrzebne, tym bardziej, że z Orlikiem zagracie bez Tomasza Proszkiewicza i Tomasza Witkowskiego.
- Na pewno to duże straty. Proszkiewicza ściągnęliśmy, żeby pomagał nam strzelać gole w trudnych chwilach i to dobrze funkcjonowało. Ktoś powie, że wcześniej wygrywaliśmy bez niego. Owszem, ale wtedy drużyna była do takiej sytuacji przyzwyczajona. Zupełnie inną sprawą jest nagłe wyjęcie ze składu takiego ważnego hokeisty.

- W lidze byliście niepokonani, ale mecze Pucharu Polski pokazały, ile jeszcze brakuje do najwyższego poziomu w ekstraklasie.
- Dostaliśmy dziesięć goli od GKS Tychy, ale to finalista PLH, więc trudno się dziwić. Dobrze, że tak się stało, bo przynajmniej poznaliśmy swoje miejsce i rywal pokazał nam wszystkie braki i dziury w składzie. Nadal zamierzam opierać drużynę o wychowanków, choć w PLH zwłaszcza bramkarz i obrońcy powinni być na wysokim poziomie. Już w tym sezonie było widać, że ubiegłoroczni juniorzy nawet w słabej I lidze potrafili wykręcać różne numery. Po ewentualnym awansie zupełnie inaczej będą wyglądały nasze przygotowania, będziemy mieli innych sparingpartnerów. Inne powinny być także wyniki w rywalizacji z najlepszymi drużynami w Polsce.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska