I chociaż przystano na wszystkie propozycje zmian w porozumieniu, jakie wynegocjował Człuchów, to w stan alarmu postawił wszystkich Czersk. Burmistrz Marek Jankowski miał asa w rękawie - składowisko w Starogardzie kusi, bo gmina zainwestowałaby 500 tys. zł, a nie jak to jest planowane, 3 mln zł.
Człuchowianie na tak
Oprócz poprawek kosmetycznych człuchowianom zależało na wpisie, że gminy będą mogły dołączyć swój projekt rekultywacji starego wysypiska, bo w Człuchowie jest on już gotowy.
Początkowo plan działania był taki, że po podpisaniu porozumienia miał być ogłoszony przetarg, który wyłoni wykonawcę koncepcji. Gminy za koncepcję zapłacą, ale mają szansę wycofania się z inwestycji, jeśli zajdzie taka potrzeba. Specyfikacja przetargowa ma trafić do samorządów lada moment, a po wyłonieniu wykonawcy firma zacznie prace nad koncepcją. I tu już pojawiła się wątpliwość, czy uda się zdążyć na czas z wnioskiem aplikacyjnym, czyli złożeniem papierów o dofinansowanie inwestycji w styczniu.
Po dyskusji wniosek był jeden - w jednym przetargu muszą być przygotowane wszystkie dokumenty niezbędne do aplikacji, czyli nie tylko koncepcja, ale także studium wykonalności i decyzja środowiskowa.
Czersk ze Starym Lasem
Burmistrz Czerska Marek Jankowski przedstawił propozycje Starogardu, który jest większościowym udziałowcem w spółce budującej wysypisko w Starym Lesie. - Gminy, które mają udziały mniejszościowe, będą w niej wasalami - przekonywał Finser.
Okazało się, że Czersk udziały w kwocie 500 tys. zł wykupić może, ale nie musi, a i tak będzie mógł wysyłać śmieci, jeśli taka będzie jego wola.
I zaraz zaczęto się zastanawiać, czy za brak zainteresowania tańszym Starym Lasem władze nie dostaną po krzyżu od swoich rad miejskich. - Dla burmistrza, który pójdzie tam, gdzie drożej, to śmierć polityczna - przyznawał wójt gminy Chojnice Zbigniew Szczepański.
Burmistrz Chojnic chwycił za słuchawkę i umówił się z prezydentem Starogardu. Na początku Edmund Stachowicz myślał, że Chojnice chcą przystąpić do ich porozumienia, ale ostatecznie zgodził się na to, że chojniczanie zajrzą w papiery ich spółki i przyjrzą się finansowym montażom.