Puzzle bardziej poukładane
- Obawialiśmy się, że z Wałbrzychem nie pójdzie lekko, łatwo i przyjemnie - komentował postawę zespołu Robert Bednarek, jego kapitan. - Wiele dała szybko zdobyta bramka. Górnik prowadził otwartą grę. Nie był jednak, w przeciwieństwie do nas, tak skuteczny. Dlatego ta wygrana smakuje inaczej.
Trzeba przyznać, że trener Pawlak zaskoczył ustawieniem na to spotkanie. Do 48 min. kiedy to na murawie pojawił się Paweł Iwanicki, gospodarze grali bez klasycznych skrzydłowych. Marcin Garuch i Daniel Feruga operowali we wszystkich strefach boiska, trochę na zasadzie "wolnych elektronów". Gdyby w te przestrzenie wbiegali chętniej i żwawiej boczni obrońcy, gra Chojniczanki byłaby na pewno bardziej płynna. A tak za dużo było akcji prowadzonych przez środek. Tam częściej gospodarze tracili piłkę, albo w wyniku niedokładności bądź pod presją rywala. Dopiero zmiana Iwanickiego za Bednarka (stłuczony mięsień czworo-głowy) zdecydowanie korzystniej wpłynęła na organizację gry. Więcej było już akcji oskrzydlających, miejscowi częściej dochodzili do czystych pozycji i właśnie po akcjach z lewego sektora padły dwie kolejne bramki.
Niedzielny mecz z Górnikiem pokazał, że zespół żółto-krwistych konsoliduje się i nabiera wyrazu. Drugie z rzędu spotkanie podopieczni Pawlaka zagrali "na zero" w defensywie. Bardzo pewny między słupkami wydaje się być Rafał Misztal. Wraca do optymalnej dyspozycji Michał Szałek. Niezaprzeczalnym atutem tej formacji jest, że wspomniani Szałek (już dwie bramki na koncie) i Sylwestrzak są bardzo groźni przy stałych fragmentach. A to we współczesnej piłce bardzo ważna oręż.
Jakości zespołowi w drugiej linii dodał powrót (pauza za kartki) Krystiana Feciucha. To typowy walczak, w odbiorze piłki gra na dużym procencie skuteczności. Bardzo dobrą zmianę dał Iwanicki i oby tak dalej. Niech szybko do swojej dyspozycji z poprzedniego sezonu (w barwach Miedzi) wróci Damian Pawlak (gol w rezerwach), bo na dłuższą metę nie da się walczyć skutecznie bez mocnych skrzydeł. Dużo większe oczekiwania są wobec napastników Chojniczanki. Bez gola pozostaje wciąż Marcin Orłowski, Tomek Mikołajczak dopiero powoli wchodzi do zespołu po rehabilitacji, a jego imiennik -Bejuk nadal się leczy. Pewnie ostatniego słowa nie powiedział jeszcze Krystian Pieczara.
-Trener stosuje w zespole dużą rotację - opowiada kapitan "Chojny". - Nikt nie ma "etatowego" miejsca w wyjściowej jedenastce. To zaostrza rywalizację, a drużynie jako całości, wychodzi tylko z korzyścią.
Kto tak pięknie gra...?
Na pewno jeszcze nie Chojniczanka. Trener Mariusz Pawlak na pomeczowej konferencji uciął zresztą szybko ten wątek.
- Grać pięknie nie będziemy - zakomunikował stanowczo dziennikarzom szkoleniowiec. - My mamy grać efektywnie, zdobywać bramki i zwyciężać. Dlatego cieszyć nas będą każde kolejne zdobyte trzy punkty. Od wtorku poprzedzającego mecz chłopaków nosiło, tak chcieli grać i pokazać kibicom, że potrafią dobrze się z tego zadania wywiązać. Na boisku zrealizowali wszystko to, co sobie nakreśliliśmy. Uważam, że tą wygraną Chojniczanka wjechała na właściwe tory i teraz pojedzie w górę tabeli.
Trudny kalendarz
Właśnie, trzy nadchodzące kolejki odpowiedzą, czy przewidywania trenera potwierdzą się. Rywalami Chojniczanki będą bowiem zespoły ze ścisłej czołówki, które rozgrywki rozpoczęły zaskakująco udanie. Wśród tego tercetu są aż dwaj beniaminkowie - Rozwój Katowice (to spotkanie już w najbliższą sobotę na wyjeździe), Lech Rypin (15 września), a tych rywali przedzieli jeszcze Raków Częstochowa (9 września - dom).