Przeszukanie, które celnicy nazwali miękko "oględzinami", przeprowadzono tydzień temu. Krótko po godzinie 7.00 do drzwi domu Ryszarda Częstochowskiego, literata, polityka i terapeuty, zapukali funkcjonariusze Izby Celnej szukający tytoniu bez polskiej akcyzy. Jak sami przyznają, gdyby założyciel bydgoskiego "Monaru" ich nie wpuści, wróciliby z nakazem.
- Wpuściłem ich, nawet sam otwierałem szuflady. Nie mam nic do ukrycia i muszę dbać o nieposzlakowaną opinię - zaznacza Częstochowski, którego, pomimo iż funkcjonariusze bylu uprzejmi, oburzył nalot celników. - Zastanawiam się, kto w ten sposób chciał się na mnie zemścić. To jakieś szaleństwo. Przecież u mnie w domu nawet nikt nie pali - akcentuje konsultant "Monaru".
Przeczytaj również: Bydgoszcz. Czy ktoś się mści na Ryszardzie Częstochowskim?
Rzecznik Izby Celnej - Mariusz Ziarnowski tłumaczy, że funkcjonariusze weszli za zgodą gospodarza, byli dyskretni, a kiedy Częstochowski ostrzegł ich, że w mieszkaniu jest kot, zrezygnowali z wprowadzenia do środka psa tropiącego, który miał wywęszyć tytoń. Jak powiedział "Pomorskiej", były podstawy do przeszukania, bo to właśnie mieszkanie wskazał, wydawało się zaufany, informator. Wcześniej dał dwa razy celnikom cynk, który się sprawdził. Funkcjonariusze odkryli m.in. 80 tysięcy sztuk przemyconych papierosów.
W bulwersującą sprawę nie chcą się angażować lokalni politycy. Częstochowski bowiem, który wcześniej był w Platformie Obywatelskiej, przeniósł się do Ruchu Palikota. Bronić go będą koledzy z partii - Andrzej Rozenek, rzecznik prasowy partii, były dziennikarz oraz Maciej Wydrzyński.
- Chcę zapytać ministra Kapicę o kompetencje urzędników, którzy przeprowadzali kontrolę - zapowiada Wydrzyński. - Jestem ciekaw, kto im zezwolił na wejście do mieszkania Ryszarda Częstochowskiego i dlaczego przyszli bez żadnego dokumentu, nie mówię tylko o nakazie prokuratorskim, ale jakimkolwiek pozwoleniu na te "oględziny". To jasne, że nalot celników był na zlecenie, a ich informatorem prawdopodobnie jest ktoś ze służb. To kruchy lód - ostrzega Wydrzyński.
Czytaj e-wydanie »