„Jeżeli ten list sprawi, że choć jedna kobieta w chwili słabości zostanie życzliwiej potraktowana przez pana policjanta, to było to warte tych słów” - napisała pani Magdalena.
7 marca na ulicy Poznańskiej w Toruniu doszło do kolizji. - Pomimo hamowania nie udało mi się zatrzymać mojego pojazdu przed samochodem, który stał przede mną. To zdarzenie nie spowodowało żadnych szkód w pojazdach, które brały w nim udział.
Kierowca forda focusa, za którym Magdalena nie zdążyła wyhamować, wysiadł z pojazdu i - jak twierdzi kobieta - chciał od razu wzywać policję. Na jej sugestię, że przecież auta nie mają żadnych widocznych uszkodzeń, miał - jak relacjonuje nasza Czytelniczka - zaproponować, by zapłaciła mu tysiąc złotych. Dał do zrozumienia, że taka kwota załatwi „sprawę” i będą „mogli odjechać”. Pani Magdalena odebrała tę propozycję, co też podkreśliła w rozmowie z „Pomorską”, jako próbę wymuszenia.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
- Liczyłam, że policjanci jako osoby o wysokich kompetencjach mediacyjnych, co jest po prostu elementem ich profesjonalizmu, pomogą załagodzić tę sytuację - mówi pani Magda. - Kiedy po czterdziestu minutach na miejsce przyjechał patrol, opowiedziałam całe zdarzenie. Pan sierżant skomentował sytuację słowami, że nigdy nie uderzył w tył żadnego samochodu...
Drugi kierowca miał w tym czasie milczeć. Pani Magdalena twierdzi, że policjanci przyjechali tylko, by wypisać jej mandat. Musiała też pokwitować zatrzymanie dowodu rejestracyjnego, bo „panu sierżantowi” „nie podobał się zderzak”. Tłumaczyła, że zderzak zawsze wyglądał tak i to zdarzenie nic nie zmieniło. Rozpłakała się: - Panowie policjanci zachowywali się stronniczo. Podczas kiedy ja roztrzęsiona siedziałam w samochodzie, śmiali się.
Pani Magdalena skontaktowała się z komendantem policji w Toruniu. Dowiedziała się, że odzyska dowód, kiedy naprawi usterkę. - Byłam u diagnosty. Powiedział, że według niego auto nie wymaga naprawy, bo raczej nie została uszkodzona konstrukcja, ale by mieć pewność, musi zdjąć zderzak.
Czy były podstawy do zatrzymania dokumentu? Podinsp. Wioletta Dąbrowska, rzecznik toruńskiej KMP: - Dowód zatrzymywany jest, jeśli istnieje uzasadnione podejrzenie zagrożenia bezpieczeństwa i porządku w ruchu drogowym.
Zapytaliśmy, czy w przypadku kolizji wypisanie mandatu jest obligatoryjne: - To kwestia ocenna. Dzieje się tak w zależności od zagrożenia, jakie stwarza uczestnik ruchu. Sprawca jest pouczany o prawie do odmowy przyjęcia mandatu. Wtedy sytuację ocenia sąd. Zainteresowana sama przyznała, iż diagnosta, do którego się zgłosiła, nie chciał wystawić aktualizacji badań technicznych. Usterka okazała się istotną w dopuszczeniu pojazdu do ruchu. Ocena funkcjonariusza okazała się słuszna.
- Na stronie policji przeczytałam o misji, trosce o bezpieczeństwo. Szkoda, że te słowa są tak dalekie od praktyki - mówi pani Magdalena.
Info z Polski - przegląd najciekawszych informacji z kraju [08.03.2018]