Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po świętach wierzyciele spółki Jantur mają zdecydować o przyszłości firmy

Jadwiga Aleksandrowicz
Rolnicy na spotkaniu w Konecku. Swoimi problemami dzieli się Dariusz Rewers z Podzamcza w gm. Raciążek
Rolnicy na spotkaniu w Konecku. Swoimi problemami dzieli się Dariusz Rewers z Podzamcza w gm. Raciążek
Upadłość przez likwidację czy upadłość z programem naprawczym - to wciąż otwarte pytanie, związane z możliwościami odzyskania pieniędzy przez kilkuset wierzycieli nieszawskiej spółki Jantur.

Wciąz jest wiele watpliwości

Jantur nie pracuje od grudnia. Stoi młyn w Wagańcu i gorzelnia w Nieszawie. Firma winna jest 620 rolnikom ponad 20 mln złotych za odstawione do niej zboże. Zarząd firmy i niektórzy przedstawiciele rady nadzorczej spotykali się dotąd z wąską grupa największych wierzycieli, jeśli nie liczyć dwóch zebrań w gorzelni: w styczniu, na które przybyło ok. 80 rolników i w lutym, kiedy to przyjechało ok. 200 wierzycieli.

Z wierzycielami spotykają się politycy. Obiecują pomoc. Na wtorkowym zebraniu w Konecku poddali krytyce pomysł ratowania firmy rękami wierzycieli.

Takie rozwiązanie podpowiadał Krzysztof Chmielewski, wiceprezes spółki na zebraniach, organizowanych w styczniu i lutym w gorzelni. Rolnicy mieliby zamienić wierzytelności na udziały w spółce i stać się właścicielami firmy, zadłużonej na ponad 40 mln złotych, podczas gdy wartość majątku spółki oblicza się na ok. 20 mln. Wierzytelności rolników, którzy już zdecydowali się na takie rozwiązanie wynoszą łącznie ok. 14 mln złotych.

W miniony poniedziałek niewielka grupa wierzycieli dowiedziała się, że rada nadzorcza spółki została przez Zgromadzenie Wspólników, czyli rodzinę Chmielewskich, odwołana. Kiedy - tego właściwie nikt nie wie. Na jednym ze spotkań dużych wierzycieli poinformowano, że już w ...listopadzie, ale dopiero w poniedziałek naprędce tworzono protokół i zbierano podpisy członków rodziny.
- Byłem zdziwiony, że rodzina nie może się zebrać i podpisać tak ważnego protokołu - opowiada Adam Wroniecki, świadek krzątaniny, związanej z formalnościami odwoławczymi. Zarząd spółki Jantur powołał dwóch prokurentów. Są nimi duzi wierzyciele: Piotr Zieliński i Witold Wichrowski.

Także w poniedziałek przymierzono się do powołania nowej rady, złożonej z kilkorga największych wierzycieli. Ciało to jednak jeszcze się nie ukonstytuowało.

- To dopiero przymiarka. Nie wiemy, czy wszyscy wierzyciele zgodzą się na przyjęcie firmy. Nie wybrano nawet przewodniczącego nowej rady - powiedział nam wczoraj Sebastian Filipek - Kaźmierczak, który po wtorkowym zebraniu w Konecku, gdzie wierzyciele spotkali się z politykami, skłonny był złożyć wniosek o upadłość firmy z jej likwidacją. Zmienił zdanie.

- Po tym zebraniu długo jeszcze dyskutowaliśmy z wieloma rolnikami, miałem też wiele telefonów. Nie wszyscy chcą likwidacji firmy. Ona jest rolnikom potrzebna,. Poza tym nadal uważam, że przejęcie jej przez wierzycieli to jedyna droga, by odzyskać choćby część pieniędzy. Ale o tym muszą zdecydować wszyscy wierzyciele - podkreśla.

Zaprzecza, że jest przymierzany na przewodniczącego nowej rady nadzorczej. - Kategorycznie odmówiłem pełnienia jakichkolwiek funkcji - powiedział nam.

Swoją wiarę w mozliwość uruchomienia produkcji pod zarządem wierzycieli opiera na doświadczeniach osób, które próbują tą drogą odzyskać swoje pieniądze. - Niektórzy z nas brali przed laty upadające gospodarstwa, które dziś dobrze prosperują. Wiedzą, jak z bankruta zrobić firmę, która zarabia - dowodzi.

Referendum wśród wierzycieli?

Po świętach duzi wierzyciele chcą organizować zebrania, na których wszyscy rolnicy, którym Jantur winien jest pieniądze, mają się zdeklarować: przejmują firmę, czy nie. To referendum będzie też prowadzone prawdopodobnie przez interenet na stronie stowarzyszenia wierzycieli.

Na zebraniach rolnicy mają poznać szczegóły audytu, który został przez zarząd Janturu utajniony. Kilkunastu wierzycieli obecnych przy odczytaniu wyników audytu musiało podpisać "lojalki", że nie ujawnią tego, co ustaliły audytorki.

Tymczasem Prokuratura Rejonowa w Inowrocławiu prowadzi śledztwo, które ma wyjaśnić, czy zarząd spółki celowo doprowadził do obecnej sytuacji, wyłudzając od rolników zboże jeszcze w grudniu, podczas gdy nie płacono dostawcom, którzy oddali ziarno na początku 2009 roku, a nawet w roku 2008.

Okręgowy Inspektor Pracy w Bydgoszczy, poinformował posła Wojciecha Mojzesowicza, że skierował do Sądu Rejonowego w Aleksandrowie Kujawskim wniosek o ukaranie m.in. za nie wypłacanie pracownikom ekwiwalentu za zaległe i nie wykorzystane urlopy, za wypowiedzenie w grudniu ubr umów o pracę 50 pracownikom i nie zgłoszenie tego Powiatowemu Urzędowi Pracy oraz nie wypłacenie zwolnionym pracownikom odpraw, a także za nie odprowadzanie składek na Fundusz Pracy od czerwca 2009 roku.

Wszystkie te nieprawidłowości ustaliła PIP w czasie prowadzonej kontroli w firmie, w której przewodniczącym rady nadzorczej był Janusz Chmielewski, pełniący jednocześnie funkcję przewodniczącego Powiatowej Rady Zatrudnienia w Aleksandrowie Kujawskim. PIP zażądała też od kierownictwa firmy usunięcia stwierdzonych nieprawidłowości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska