Na ten wyrok czekała nie tylko Leonarda Biedak ze Stopki. Również Animalsi z różnych stron kraju. Pani Lena oskarżona była o to, że w zimie dokarmiała (i robi to konsekwentnie dalej) bezpańskie koty, nie sprzątając po nich odchodów. Dokarmia je na działce w Stopce i pod balkonem swego blokowego mieszkania. Przeszkadzało to jednemu z prezesów ogrodu działkowego, który jest także mieszkańcem bloku w Stopce.
Sprawę do sądu skierował dzielnicowy, który twierdził, że obwiniona Leonarda Biedak skoro je karmi, jest także ich właścicielką. Natomiast obrońca Magdalena Kowal-Mindak, powołując się na ustawę o ochronie zwierząt konsekwentnie temu zaprzeczała. Bo pani Lena dokarmia zwierzęta nie udomowione, lecz żyjące wolno, nie będące też jej towarzyszami życia. Bo w ustawie zapisano, że zwierzę udomowione to przebywające wraz z człowiekiem w jego domu, utrzymywane przez człowieka w charakterze jego towarzysza. A koty pani Leny nie mieszkają z nią, ona je tylko dokarmia. Koty żyjące wolno są - jak chce ustawa o ich ochronie - dobrem ogólnonarodowym i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego życia. A to właśnie zapewnia im pani Lena. Liczni wezwani przez Temidę świadkowie nie byli w stanie udowodnić, że pani Lena trzyma koty w domu (bo nie trzyma), że są one jej towarzyszami .
Pani Lena przed sądem za dokarmianie kotów
- Obwiniona Leonarda Biedak jest niewinna - ogłosiła sędzia Monika Górska-Makarewicz. Od sprzątania po kotach są właściciele terenu. Co innego, gdy sprawa dotyczy zwierząt udomowionych. A po tych - bez żenady zeznawali niektórzy świadkowie - nikt nie sprząta...
Pobito ją, ponieważ dokarmiała bezpańskie koty
Podobny koszmar przeżyła w ubiegłym roku pani Bożena z Katowic. Za dokarmianie bezpańskich kotów została pobita przez miejscowych wyrostków.
Grożą eksmisją
Zakaz dokarmiania bezdomnych kotów wprowadził także Zakład Gospodarki Lokalowej w Mikołowie. Mieszkańcom, którzy nie będą do szanować zagrożono nawet eksmisją.
Czytaj e-wydanie »