Ewa Włodkowska boryka się z wieloma problemami zdrowotnymi - kardiologicznymi, neurologicznymi. Najgorsze jest jednak kolano, którego ból czasem dosłownie ją unieruchamia. Kobieta pilnie potrzebuje endoprotezy i od pewnego czasu czeka na taki refundowany zabieg. Kolejka jest jednak bardzo długa, a czas oczekiwania to nawet kilka lat. Teraz pojawiła się szansa wykonania takiej operacji prywatnie, ale na to potrzeba 25 tys. zł. Dlatego przyjaciółka pani Ewy, Danuta Wrecza założyła charytatywną zbiórkę na ten cel. Każdy może wesprzeć tę akcję, bo naprawdę warto. Ewa Włodkowska przez ponad 30 lat pomagała i - mimo poważnych problemów ze zdrowiem - pomaga nadal bezdomnym, porzuconym i chorym zwierzętom. Jest osobą empatyczną, pełną zrozumienia dla innych. Od wielu lat żyje sama, mąż zmarł na nowotwór.
Dramat na początku
W czerwcu odwiedziliśmy panią Ewę w Kaszczorku na działkach przy ul. Międzyrzecze, gdzie mieszka i opiekuje się 35 kotami. Wszystkie są wysterylizowane bądź wykastrowane, zaszczepione, pod opieką weterynarza. To tzw. koty środowiskowe, które na działki przywieźli ludzie i tu je porzucili. Trzeba je karmić, poić, sprzątać ich siedliska. Ewa Włodkowska robi to codziennie - obchodzi kocie "miejscówki" opierając się o rower. Inaczej się nie da, bo tak dokucza chore kolano. W opiece nad zwierzętami pomaga jej Danuta Wrecza.
- Są takie dni, że nawet wspieranie się o rower nie pomaga. Ból jest taki, że nie daję rady - opowiada Ewa Włodkowska. - Bardzo się martwię, co będzie z moimi podopiecznymi, gdy kiedyś nie ruszę się z łóżka...Kto się nimi zajmie?
Pani Ewa zamieszkała w Kaszczorku 16 lat temu. Wtedy na działkach kotów było 88. Nikt o nie nie dbał, a one rozmnażały się na potęgę, potem chorowały i padały. Nie mogła na to patrzeć, musiała zareagować. W krótkim czasie opiekunka musiała uśpić aż 15 zwierząt, tak były chore, zabiedzone i bez szans na ratunek. Pozostałe zaczęła dokarmiać, leczyć, sterylizować. Wielu ludzi było przeciwko, nie rozumieli co robi, uważali że prowadzi hodowlę. Dziś większość rozumie, że pani Ewa robi to społecznie, w interesie wszystkich.
Serce szybsze niż ustawa
Tu trzeba dodać, że Ewa Włodkowska ma ogromne doświadczenie w pomaganiu zwierzętom. Robiła to nawet wtedy, gdy w Polsce nie było jeszcze Ustawy o ochronie zwierząt, a ich cierpienie nie robiło takiego wrażenia jak dziś. Pokutowało przekonanie, że to tylko pies, tylko kot...Walczyła z okrutnymi właścicielami dręczonych psów i kotów, nielegalnymi hodowlami i gospodarstwami rolnymi, gdzie krowy i konie stały po pas we własnych odchodach. Ratowała wolno żyjące zwierzęta, które ludzie głodzili, truli i katowali. Interweniowała zawsze wtedy, gdy inni rozkładali ręce. Czasem było to bardzo trudne, a straszliwe obrazy zastane w miejscach interwencji zostawały w głowie na długie miesiące. Była działaczką ogólnopolskich organizacji broniących praw zwierząt, a później współzałożycielką i prezeską Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt. Jest laureatką Kryształowego Serduszka "Nowości", prestiżowego wyróżnienia dla osób poświęcających się działalności charytatywnej.
Zdrowie
- Te koty to moje życie. Nadal chcę im pomagać. I będę to robić, tylko muszę odzyskać sprawność. Proszę o pomoc - mówi Ewa Włodkowska.
Zbiórka na rzecz operacji kolana Ewy Włodkowskiej trwa w internecie, na stronie Pomagamy.pl. Oto link do zbiórki:https://pomagam.pl/gt8ckp.
Więcej informacji z Torunia i okolic przeczytasz >>>TUTAJ<<<<
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
