- Obiekt trzy lata temu gruntownie wyremontowaliśmy i odnowiliśmy - wyjaśnia Eugeniusz Gołembiewski. - Zaraz po tym, jak oddaliśmy go do użytku został całkowicie zniszczony.
Ukradziono grzejniki, potłuczono umywalki, ściany "ozdobiono" wulgarnymi napisami. - Trzeba było remontować po raz kolejny- dodaje burmistrz. Obiektu ponownie już nie otwarto. Pani Alina z Kowala nie może zrozumieć tej decyzji. - To skandal! Dla burmistrza ważniejszy jest budynek niż ludzie, którzy muszą marznąć na dworze. W innych miastach też dewastuje się poczekalnie, ale nikt ich z tego powodu nie zamyka! - przekonuje mieszkanka Kowala.
Nasza Czytelniczka niejednokrotnie przekonywała burmistrza do swoich racji, ale bezskutecznie. - Wandale niszczą wiele innych rzeczy, przecież nie można zamknąć wszystkich obiektów w obawie przed dewastacją! - mówi kobieta. Eugeniusz Gołembiewski nie zamierza jednak ustępować.
- Nie będę zmieniał zdania tylko dlatego, że chce tego jedna osoba. Miasta nie stać na taki wydatek - przekonuje burmistrz. I dodaje, że w okolicach przystanku postawiono trzy wiaty, pod którymi mogą schronić się podróżni. Do swojej dyspozycji mają także klub abstynencki "Puchatek", funkcjonujący w budynku przy dworcu, czynny od godziny 12.00.
A gdy na dworze panuje duży mróz poczekalnia jest otwierana. Gmina zatrudnia wówczas stróża, który pilnuje obiektu. - Aby otworzyć poczekalnie musielibyśmy zatrudnić kogoś do jej pilnowania - wyjaśnia E. Gołembiewski. - Szkoda na to pieniędzy. Burmistrz twierdzi, że na otwarcie poczekalni bez dozoru na pewno się nie zgodzi, bo nie zamierza przeprowadzać kolejnego kosztownego remontu.