Artego Bydgoszcz-Energa Toruń
Artego Bydgoszcz - Energa Toruń 91:47 (20:17, 16:11, 27:12, 28:7)
ARTEGO: Szott-Hejmej 26, 5 zb., 4 as., 4 bl., Mowlik 17 (4), Morris 12 (1), 18 zb., McBride 10 (2), 8 zb., 5 as., Jeziorna 6, 5 prz., 4 as. oraz Gala 10, 5 zb., 4 prz., Kuras 6, Tomiałowicz 2, Ostrowska 2.
ENERGA: Idczak 11 (3), 5 zb., 3 as., Tłumak 9 (1), Michael 8, 11 zb., Ross 8, Krawiec 4 oraz Misiek 4, Koc 2, Płonka 1, Spears 0, Ratajczak 0, Kowalska 0, Wieczyńska 0.
Pierwsza kwarta była wyrównana, ale od drugiej zaczęła być widoczna przewaga Artego. Świetnie grała Mowlik. Skrzydłowa była w poprzednich meczach w cieniu McBride, Szott-Hejmej czy Morris i być może dlatego nie była tak uważnie pilnowana. Do przerwy miała na koncie 11 punktów.
W 12. min było 27:19 i trener Elmedin Omanić musiał poprosić o przerwę. Torunianki miały kłopoty ze sforsowaniem ruchliwej defensywy gospodyń. Grały bardzo nerwowo i czasami zbyt szybko próbowały zdobywać punkty. Ale i tak zaczęły powoli odrabiać straty, bo bydgoszczanki nie trafiły do kosza przez prawie 6 minut. Ale jak już zaczęły, to przewaga wzrosła do 9 pkt (34:25). I to nawet mimo słabszej gry McBride - 2/5 z gry i 3 asysty do przerwy.
W 22. i 24. min po raz trzeci i czwarty z dystansu trafiła Mowlik (47:32). To były decydujące ciosy w tym meczu. Torunianki nie były w stanie odrobić strat, zwłaszcza, że nie były w stanie przebić się pod kosz, a z dystansu miały skuteczność 4/17. W 25. min za 3punkty przyłożyła jeszcze McBride (50:32) i w oczach "Katarzynek" pojawiła się rezygnacja.
To były najmniej wyrównane derby z siedmiu tegorocznych. Artego miało przytłaczającą przewagę w każdym elemencie gry: w skuteczności z gry 53:30 (w procentach), w zbiórkach 48:34, asystach 23:6, blokach 6:2.
Bydgoskie koszykarki okazały się największą sensacją minionego sezonu Ford Germaz Ekstraklasy. Zdobyły brązowy medal jak najbardziej zasłużenie. - Piękne emocje zafundowały nam oba zespoły w serii play off. Większe niż CCC z Wisłą w finale - śmiał się Wiesław Zych, prezes PLKK.
Po ostatnim gwizdku 5. meczu z toruńską Energą zawodniczki Artego cieszyły się jak szalone, skakały sobie w ramiona, później dziękowały kibicom, całowały medale i srebrny puchar za 3. miejsce. Menadżer Jarosław Kotewicz odkorkował szampana, polewając nim obficie wszystkich, a później "puścił w obieg", aby każda z bohaterek uczciła sukces łykiem "bąbelków". Fantastyczni kibice długo jeszcze skandowali "Dziękujemy, dziękujemy!".
- Medal zakładaliśmy w trzecim roku wspólnej pracy, a mamy go już w pierwszym. To niesamowite - przyznał jeden z bohaterów bydgoskiej ekipy trener Tomasz Herkt. - To efekt ciężkiej pracy, nie tylko dziewczyn i mojej, ale wszystkich osób związanych z klubem, które stworzyły nam takie warunki - dodał.
- Przyznam, że na początku sezonu nie wierzyłyśmy w to, że możemy coś takiego osiągnąć. Ale udało się! To dlatego, że miałyśmy Julie, świetnego trenera i tworzyłyśmy wspaniałą drużynę, także poza boiskiem - dodała Elżbieta Mowlik.
- Dziękuję dziewczynom i trenerowi, najlepszemu na świecie (śmiech), że cierpieli mnie osiem miesięcy - żartowała Julie McBride. - Wierzyli we mnie, znosili moje złe humory, ale sukces jest piękny. Jestem bardzo szczęśliwa, że pomogłam zdobyć dla Bydgoszczy i dla Artego brązowy medal. Czy zostanę? Bez komentarza - dodała z uśmiechem.
Wielkie brawa należą się także pokonanym. Energa znakomicie walczyła w obronie brązu, ale nie dała rady, bo...
- Artego przez cały sezon grało swoje, miało indywidualność jak Julie, która dla mnie była najlepszą zawodniczką polskiej ligi, ale jednocześnie tworzyło znakomity zespół, z charakterem. Gratuluję im, bo zasłużyły na ten medal - mówił Elmedin Omanić, szkoleniowiec "Katarzynek". - Dla nas czwarta lokata to także sukces. Był moment, że mogliśmy skończy jak ROW, a znów jesteśmy w czołówce. To był dobry sezon, szkoda, że zakończył się dla nas tak wysoką porażką. Zadecydowały słabe fragmenty pod koniec 2. i na początku 3. kwarty. Reszta była tego konsekwencją.
- To była bardzo ciężka dla nas seria. Widać było zmęczenie, a Artego w drugiej połowie zachowało więcej sił, było też chyba bardziej zdeterminowane. Szkoda, że tak słabo zakończyliśmy sezon, który w sumie był dla nas udany - przyznała Adrianne Ross.
Czytaj e-wydanie »