Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokolenie NEET w Kujawsko-Pomorskiem, które nic nie robi

Katarzyna Paczewska
Katarzyna Paczewska
Masz 15-29 lat, a dodatkowo nie pracujesz, nie studiujesz i nie dokształcasz się? Należysz do pokolenia NEET - młodych roszczeniowych. Zjawisko w regionie badali niedawno eksperci
Masz 15-29 lat, a dodatkowo nie pracujesz, nie studiujesz i nie dokształcasz się? Należysz do pokolenia NEET - młodych roszczeniowych. Zjawisko w regionie badali niedawno eksperci Fot. Pixabay.com
Słyszeliście kiedyś o generacji nic, pokoleniu „ani-ani”, straconych, młodych nierobach, roszczeniowych, a może młodzieży zagrożonej wykluczeniem?

Za kogoś z kategorii NEET, bo o takich ludzi chodzi, uznaje się osobę młodą w wieku 15-29 lat, która spełnia łącznie trzy warunki, czyli nie pracuje (tj. jest bezrobotna lub bierna zawodowo), nie kształci się (nie uczestniczy w kształceniu formalnym w trybie stacjonarnym) ani nie szkoli - brzmi oficjalna definicja dotycząca tej grupy przyjęta w Programie Operacyjnym Wiedza Edukacja Rozwój 2014-2020.

Skrót pochodzi od angielskich słów „Not in Education, Employment or Training” lub „Neither in Employment nor in Education and Training”. Polskie nazwy tej grupy to między innymi „młodzi trzy razy nic”, pokolenie młodych nierobów, młodzi roszczeniowi, pokolenie stracone, młodzież zagrożona wykluczeniem społecznym, a także młody bezrobotny.

W 2015 roku wskaźnik NEET w Polsce wynosił 10,7 proc. Dodatkowo od 2011 roku następuje wzrost odsetka takich osób wśród bezrobotnych.

Badania tej grupy w województwie kujawsko-pomorskim w ramach projektu unijnego przeprowadzali niedawno Fundacja Stabilo z Torunia (lider), Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, Powiatowy Urząd Pracy w Chełmnie i Fundacja Aktywizacja. Odkryto mnóstwo ciekawych zjawisk, jakie dotyczą rynku pracy w naszym regionie w odniesieniu do osób młodych i nie tylko.

Nieszczelność systemu i związane z tym straty

Jak czytamy we wnioskach raportu, w Powiatowych Urzędach Pracy zarejestrowani są bezrobotni, z których część (od 30-50 proc.) tak naprawdę nie szuka pracy, ponieważ pracuje „na czarno”, ale rejestrują się w PUP, aby dostać ubezpieczenie zdrowotne.

Dlaczego? Część pracodawców nie obawia się kontroli i znacznie obniża w ten sposób swoje koszty pracy. Mimo, że jest to działanie przestępcze, to rzadko kiedy dochodzi do ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji prawnych, zarówno przez pracodawców jak i przez pracowników.

Osoby, które są zatrudnione głównie w PUP poświęcają swój czas i energię na obsługę osób, które tak naprawdę tej pomocy nie potrzebują, ponieważ mają pracę.

Wzrastanie pola do nadużyć

Nierejestrowane, nielegalne zatrudnienie powoduje, że nie ma de facto organów kontrolujących poprawność relacji na linii pracodawca-pracownik - wynika z badania.

„To z kolei znacznie zwiększa ryzyko oszukiwania jednych przez drugich. Umawianie się na konkretne stawki, nadgodziny, urlopy, itp. może być w każdej chwili modyfikowane przez silniejszego, ponieważ nie ma żadnego oficjalnego dokumentu potwierdzającego treść ustaleń. Z drugiej strony, nie ma możliwości legalnej windykacji jakichkolwiek zadłużeń (w tym alimentacyjnych) od osób pracujących „na czarno”.”

Zmniejszenie zaufania społecznego

Zjawisko to ma charakter tzw. „tajemnicy Poliszynela”. Jak czytamy w podsumowaniu, zdecydowana większość osób piastujących urzędnicze funkcje doskonale zdaje sobie z niego sprawę, ale mimowolnie uczestniczy w całym patologicznym procederze. „Oznacza to, że kłamstwo, polegające na udawaniu poszukiwania pracy, staje się elementem całej biurokratycznej machiny, jaka jest legitymizowana przez państwo i finansowana z jego budżetu.”

Poprzez formalne podtrzymywanie fikcji cały system, który oparty powinien być na zaufaniu, wypełniony jest niedopowiedzeniami i swoistym „udawaniem”, że nie ma dochodzi do przestępstwa w postaci nierejestrowanego zatrudnienia. Pracodawcy chcący zatrudnić pracownika nie wiedzą czy dana osoba przysłana przez PUP do nich będzie faktycznie chciała znaleźć zatrudnienie, czy tylko odhaczyć się, że próbowała.

Załamanie szkolnictwa zawodowego

Reformy w zakresie edukacji, które swe skutki przyniosły w ostatnich 15 latach zaowocowały zdecydowaną nadprodukcją osób z wykształceniem wyższym (które uległo znaczącej dewaluacji) oraz średnim ogólnokształcącym - to kolejny z wniosków.
Zbiegło się to z powstawaniem rozmaitych szkół wyższych oferujących swoim potencjalnym studentom iluzję łatwości w znalezieniu pracy, podczas gdy rynek potrzebuje przede wszystkim specjalistów wykwalifikowanych. Rzeczywisty upadek szkolnictwa zawodowego spowodował, że osoba z tzw. „fachem w ręku” jest na rynku pracy bezcenna. Szefowie są w gotowi poświęcić bardzo dużo, aby mieć taką osobę u siebie.

Kolejny wniosek demotywacja młodych

Mimo, że jednym z głównych ustaleń badania jest to, mówiące o różnorodności osób spełniających kryteria definicji NEET (niezaradny życiowo, klient opieki społecznej, prawdopodobnie pracujący, ambitny pechowiec, niepełnosprawny, dziecko bogatych, korzystający z używek), to należy dostrzec też zjawiska, które skazują tą grupę na bardzo duże utrudnienia w znalezieniu dobrej pracy.

Na pierwszy plan wysuwają się tutaj:
- łatwość w dostępie do wszystkiego, która powoduje zanikanie postaw wymagających dania czegoś od siebie, aby coś uzyskać (roszczeniowość),
- masowa emigracja i iluzja łatwych, wysokich zarobków zagranicą,
- wysokie świadczenia z pomocy społecznej (w tym zwłaszcza z programu 500 plus).

Młodym ludziom zwyczajnie coraz częściej nie opłaca się pracować, gdyż ryzykują utratą świadczeń i zmniejszenia tym samym wpływów do budżetu domowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska