Mecz oglądało blisko 1500 kibiców, w tym około 400 z Gdańska. Atmosfera od początku przyjazna, kibice obu drużyn nawzajem skandowali nazwy obu klubów, co wywołało lawinę braw. Spokoju nie zburzył nawet Andrzej Borowski, który już w 3 minucie zdobył prowadzenie dla Chojniczanki. Kilka minut później z rzutu wolnego podwyższył Robert Kozłowski. Oczy ze zdumienia kibice przecierali jednak za chwilę, gdy w 30 minucie Borowski po raz drugi oszukał najlepszą obronę w lidze i po raz drugi umieścił piłkę w siatce.
Na piątkę z plusem spisali się chojniccy kibice, którzy urozmaicili doping serpentynami, fajerwerkami, flagami i przede wszystkim kulturalnym dopingiem, choć momentami za często kibicowali ... gościom. Po meczu chojniczanie odprowadzili gości na dworzec, którzy po pożegnaniu spokojnie opuścili Chojnice.
Takich meczów chciałoby się oglądać więcej. Bez strachu, a w kulturalnej, miłej i ekscytującej atmosferze. Piłkarze zasłużyli na pochwałę, do przerwy pokazali liderowi, że nie są chłopcami do bicia. W drugiej połowie to goście mieli przewagę, którą udokumentowali dwoma golami. Akcji bramkowych nie brakowało pod jedną i drugą bramką. W Chojniczance na pochwały zasłużyli wszyscy, ale nie sposób nie wyróżnić Adama Błaszczaka, Andrzeja Borowskiego, Artura Jażdżewskiego.
Pokonali lidera
Tekst i fot. Aleksander Knitter

Andrzej Borowski - przed sektorem "c" - cieszy się w objęciach kolegów z pierwszej bramki. Obok m.in. Krzysztof Kokosiński, Siergiej Jeroszewicz i Przemysław Lorbiecki.
Niezwykłe widowisko stworzyli wczoraj piłkarze i kibice podczas czwartoligowego pojedynku Chojniczanki z liderem Lechią. Wspaniała atmosfera na trybunach udzieliła się wszystkim, a co najważniejsze, piłkarze z Chojnic ograli lidera 3:2.