Z pozoru błaha sprawa może okazać się dla pogotowia potężnym problemem. Jeżeli potwierdzi się, że karetki wrocławskiego pogotowia formalnie są autami ciężarowymi, z dnia na dzień może się okazać że nie ma ich kto prowadzić. W pogotowiu mało jest bowiem kierowców z uprawnieniami do prowadzenia ciężarówek. Większość ratowników ma tylko prawo jazdy kategorii B.
Czy więc prokuratorskie śledztwo zatrzyma wszystkie wrocławskie karetki? – Bez paniki. Karetki jeżdżą i będą jeździć. Pojawił się problem i trzeba go wyjaśnić. Współpracujemy z policją i prokuraturą w tej sprawie – mówi rzecznik marszałka Województwa Dolnośląskiego Michał Nowakowski. To marszałkowi podlega pogotowie.
Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu – przypomnijmy – prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w pogotowiu. Były dyrektor jest jednym z podejrzanych. Jeden z wątków tego śledztwa to przetarg na zakup ambulansów. - Okazało się, że karetka z pełnym wyposażeniem może być cięższa niż wynika to z zapisów w dowodzie rejestracyjnym. Jedna z takich karetek została zabrana do badań – przyznaje Michał Nowakowski.
- Rzecz w tym, że karetki są zarejestrowane jako auta o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony. Żeby je prowadzić, trzeba mieć prawo jazdy kategorii B. Gdyby okazało się, że karetki są cięższe iż owe 3,5 tony to staje się ona ciężarówką i wymaga prawa jazdy kategorii C – tłumaczy nam człowiek z pogotowia. - A takich kierowców jest u nas niewielu.
Michał Nowakowski zapewnia, że dyrekcja pogotowia pracuje nad tym, żeby problem wagi karetek rozwiązać. - Za wcześnie – dodaje – by mówić, co zrobimy. Poczekajmy na ostateczne ustalenia policji i prokuratury.