Policją w petenta ?

     Mieszkanka Łysomic Zofia Szczepankiewicz nie ukrywa, że ma sceptyczny stosunek do kolejnych rządzących jej gminą ekip, w tym także do obecnego wójta Jarosława Bukowskiego. - Kolejne władze myślą tylko o sobie, nie o gminie - uważa. Całe życie była nauczycielką i instruktorką harcerską, a teraz jest na emeryturze i ma dużo czasu. Próbuje więc załatwiać ludziom różne beznadziejne sprawy, często gości na sesjach Rady Gminy, gdzie zabiera głos. - Bywa napastliwa, ale wielu naszych radnych też nie przebiera w słowach. Wzajemne pokrzykiwania na siebie podczas posiedzeń zdarzają się często - opowiada sołtys jednej z łysomickich wsi.
     Szczepankiewicz zaangażowała się też w zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania wójta. Kilka osób w piśmie przekazanym do Krajowego Biura Wyborczego w Toruniu oskarżyło ją o wyłudzenie ich poparcia dla wniosku, ale KBW wykluczyło, by takie działania mogły mieć miejsca.
     Wójt Bukowski poinformował w czwartek "GP", że grupa pracowników Urzędu Gminy zwróciła się do niego z pismem, w którym prosi o "zapewnienie warunków do spokojnej pracy". Spokój ten ma być naruszany właśnie przez Zofię Szczepankiewicz, która zjawia się w biurach bardzo często, do tego - piszą gminni urzędnicy - "obraża, znieważa i pomawia". Wójt twierdzi, że pod dokumentem podpisały się 22 osoby, czyli prawie wszyscy jego podwładni. Bukowski dołączył do pisma swój własny list przewodni i wszystko razem złożył w biurze komendanta posterunku policji w Łysomicach, domagając się "szybkiej interwencji". - Przecież to pracownicy zwrócili się z tym do mnie! - denerwuje się, gdy pytam, czy nasłanie policji na choćby i uciążliwego petenta to dobre rozwiązanie.