Marcin Aleksandrzak i Marcin Kowalczyk niesłusznie zostali oskarżeni o uprawę konopi indyjskiej na dzierżawionym polu niedaleko Ciechocinka.
Z zarzutami walczyli długo. Jak się okazało rosnące na polu rośliny to samosiejki, a w licznie pobranych próbkach nie wykryto THC o zawartości przekraczającej normę dopuszczalną ustawą o przeciwdziałaniu narkomani.
Oskarżeni niesłusznie mieszkańcy powiatu aleksandrowskiego postanowili walczyć o swoje dobre imię.
Oskarżyli sześciu policjantów z komendy w Aleksandrowie Kujawskim. Część osób to już byli mundurowi.
W subsydiarny akcie oskarżenia pojawiły się poważne zarzuty. To nie tylko zatajenie dowodów na niewinność, ale także posiadanie i przewożenie próbek środków narkotycznych niewiadomego pochodzenia, fałszowanie protokołu ponownego pobrania próbek, podstępne dążenie do skierowania przeciwko podejrzanym ścigania o przestępstwo. Każdy z policjantów usłyszy kilka zarzutów.
Proces już ruszył we włocławskim sądzie. Na ostatniej rozprawie sędzia nie uwzględnił wniosków obrońców o umorzenie postępowania przed rozpoczęciem procesu. Jednak na wniosek obrony sąd wyłączył jawność. W rozprawie mogą brać udział tylko uczestnicy procesu.
- Z tego co wiemy, to widać tu przesłanki przestępstwa. Walczymy o sprawiedliwość, a odszkodowanie, od policjantów, nie od instytucji, przekażemy na cele charytatywne - tłumaczy pan Marcin.
Kolejna rozprawa we wrześniu.
