Spis treści
Polacy kochają drób. Rosną jego ceny
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2020 roku w przeliczeniu na jednego mieszkańca spożycie mięsa drobiowego wyniosło 29,2 kg. To o prawie 1 kg więcej niż rok wcześniej. Filety, skrzydełka czy udka to partie, które sprawdzają się na grilla, domowy obiad lub przekąskę. Wiele zup powstaje na bazie korpusów indyczych lub kurzych.
Największe podwyżki objęły mięsa wołowe i wieprzowe, jednak jak zauważyli klienci, za drób też płaci się sporo. Na przełomie czerwca i lipca kurczak podrożał w dyskontach o 10 procent.
Gdzie znaleźć tani drób? Markety oferują promocje, mięsa można poszukać też u rolnika
Wielu z nas patrząc na galopującą inflację woli zaopatrzyć się na promocjach. Sieci co jakiś czas oferują tańsze mięso. Obecnie w Lidlu można dostać golonkę z indyka – 11,99 zł/kg oraz mięso z uda indyka – 19,99 zł/kg. Okazję da się upolować w Kauflandzie, tam filet z piersi indyka kosztuje 18,99 zł/kg, ten bez promocji w sieci E.Leclerc jest za 24,99 zł/kg. Biedronka kusi obniżką o 40 proc. na uda lub podudzia z kurczaka – tylko 7,49 zł/kg. Za kilogram filetów z piersi pakowanych próżniowo zapłacimy 19,99 zł/kg.
Nie każdy jest fanem marketowego mięsa, jest na to sposób. Wielu lokalnych producentów oferuje na e-bazarkach możliwość zakupu drobiu w ich gospodarstwie. Na Mazowszu za tuszkę brojlera trzeba dać 12 zł, w Kujawsko-Pomorskiem 10 zł, na południu kraju zdarzają się oferty za 8 złotych. Na OLX można dostać świeże mięso z chowu ekologicznego. Za indyka liczą sobie 35 zł/kg, za roczną kurę na rosół o wadze 2-2,5 kg od 30 do 40 złotych.
Ceny nie zmaleją. Z takimi problemami mierzy się branża drobiarska
Według analiz Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej dalsze wzrosty cen mięsa są nieuniknione. W górę mocno poszły już wołowina i wieprzowina, jednak za drób też zapłacimy więcej. Kurczak i indyk może kosztować nawet 30 proc. więcej, ale wciąż pozostanie najtańszą opcją.
- Polska od 2014 roku jest niekwestionowanym liderem produkcji drobiu w Unii Europejskiej. Wyniki te udaje się osiągać mimo występującej w ostatnich latach grypy ptaków, pandemii COVID-19, czy wzrostu kosztów produkcji – przekonuje dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej Dariusz Goszczyński.
W pierwszym półroczu 2022 roku odnotowano wzrost uboju brojlerów. Presja kosztów produkcji wciąż jest wysoka, a to może oznaczać, że opłacalność chowu kurcząt czy indyków spadnie. Wszelkie podwyżki cen zbóż odbiją się na cenach pasz, a co za tym idzie, na jesień i zimę drób może znów podrożeć. Dodatkowo obiekty produkcyjne wymagają konkretnej temperatury, a ta może być zależna od stopnia zabezpieczenia węgla lub gazu.
Jak nie indyk i kurczak, to może kaczka?
Co ciekawe, Polacy otwierają się na inne rodzaje mięsa drobiowego. Już nie tylko kurczaki królują na naszych stołach. Coraz więcej mówi się o kaczce. Dalej więcej eksportujemy, niż zjadamy, trend ten może się jednak zmieniać.
- Jeszcze dziesięć lat temu hodowaliśmy w naszym kraju około 3 mln 200 tys. sztuk kaczek rocznie. W zeszłym roku rolnicy utrzymywali już stada o liczebności wynoszącej niemal 18 mln sztuk. Rok 2022 może przynieść wzrost produkcji o kolejne 40-50 procent do liczby około 25 -27 mln sztuk. To tempo wręcz kosmiczne – komentuje Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Źródło: KRD-IG, KIPDiP, IERIGŻ, GUS
