Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski Cukier Toruń gra o finał! Tomasz Śnieg: - Pierwszy mecz może być najważniejszy

(jp)
Tomasz Śnieg
Tomasz Śnieg SłAwomir Kowalski / Polska Press
Tomasz Śnieg o Czarnych Słupsk, determinacji Twardych Pierników, Chavaughnie Lewisie. - Chcemy dalej pisać historię! - zapowiada przed pierwszym meczem półfinału PLK.

Czarni lepsi od Anwilu. Był pan zaskoczony?
- Zaskoczyła mnie cała ta seria, zwłaszcza przebieg czterech spotkań. Piąty mecz w takim wypadku to wiadomo, loteria. Decydują detale i forma danego dnia. Dlatego wygrana Czarnych niespodzianką nie była, tak jak nie byłaby wygrana Anwilu.
Rywalizacja z Czarnymi akurat dla pana to dodatkowe emocje.

- Na pewno będą to dla mnie specjalne mecze, w końcu spędziłem tam ponad dwa sezony. Ale dla całej naszej organizacji i klubu to wyzwanie i wielkie wydarzenie. Obie drużyny zasłużyły na ten półfinał, mecze z pewnością będą ciekawe, a my mamy rachunki do wyrównania. Rok temu Czarni przedwcześnie wysłali nas na wakacje i teraz chcemy się zrewanżować.

Trener Jacek Winnicki mówi: jak najmniej wyjazdów do Słupska. Pan wie doskonale, jak łatwo gra się tam gospodarzom, a jak trudno gościom.
- Bez wątpienia kluczem do awansu jest obrona swojego parkietu w czwartek i sobotę. W Słupsku hala, obok włocławskiej, jest najgłośniejsza w PLK. Tam się gra jeszcze trudniej, bo trybuny są bardzo blisko i ten hałas jest mocno odczuwalny. W półfinale trybuny będą pełne, a wtedy Czarni są bardzo groźni.

Oglądał pan w ćwierćfinale grę Chavaughna Lewisa? Bardzo ważna będzie pierwsza linia obrony i trochę się nabiegacie.
- To będzie jeden z ważniejszych elementów. Już na pierwszym spotkaniu po awansie Czarnych rozmawialiśmy o tym i szukaliśmy sposobów na zatrzymanie Lewisa. Jego gra to penetracje w stronę kosza, jest silny i bardzo szybki. Nie wystarczą sami obwodowi, żeby go zatrzymać. Na pewno będziemy się wymieniać w kryciu z Obie i „Wiśnią”, ale trzeba pomocy także z innych pozycji i zacieśniania obrony. On nie może czuć się swobodnie na parkiecie.

Trener Jacek Winnicki o półfinale z Czarnymi Słupsk

Tworzycie historię toruńskiego klubu, a teraz jest szansa na finał. W ćwiartce było łatwiej, bo w roli outsidera graliście bez presji, teraz jesteście lekkim faworytem.
- Wiadomo, jak było z Rosą. 80 procent kibiców i ekspertów stawiało na wicemistrzów Polski. My wtedy nie zaprzątaliśmy sobie głowy typowaniami i teraz także nie. Mamy przewagę własnego parkietu i to jest w tej chwili najważniejsze. Cały sezon powtarzaliśmy: liczy się tylko najbliższy mecz, teraz dwa, bo rozegramy je w ciągu trzech dni.

Tym bardziej, że sami wiecie jak ważne jest pierwsze spotkanie w serii...
- W play off ono lubi ustawić całą serię. W ćwierćfinale z Rosą odrobiliśmy 17 punktów straty, gdy rywale czuli się już prawie zwycięzcami i już się potem nie pozbierali. Rok temu przegraliśmy z kolei pierwsze spotkanie z Czarnymi. Pamiętam jak dziś: Mantas rzucił nam kluczowe punkty akcją „z kolanka”, tak jak w niedzielę we Włocławku. Nie udało nam się potem tej straty odrobić.

Zwycięstwo 3:0 z Rosą w ćwierćfinale jeszcze dodało wam siły i wiary?
- Na pewno. Pod koniec sezonu zasadniczego nasza forma była zmienna, nie funkcjonowaliśmy w obronie i ataku. Ostatnie dwa, trzy mecze były już na niezłym poziomie, ale w sumie nie wiedzieliśmy na co nas stać. W play off zagraliśmy świetnie. Każdy zawodnik dokładał od siebie cegiełkę: jeden odpowiada za punkty, inny za defensywę, po prostu każdy pełni ważną rolę w tym zespole.

O finał zagrają dwie drużyny, które imponują determinacją. Dokonywaliście cudów w dwóch meczach z Rosą.
- Tak wygląda dzisiejsza koszykówka. Nawet z -20 w kilka minut można doprowadzić do remisu. My pokazaliśmy, że nigdy nie załamujemy się i nie podajemy się. Wierzyliśmy w swoje umiejętności, szukaliśmy oparcia w defensywie, a od tego rodziła się skuteczność w ataku.

Dziewięć dni czekaliście na półfinał. To chyba nie jest najlepsza sytuacja?
- Odpoczynek jest ważny, ale ta przerwa jest naprawdę długa. Drużyna i zawodnicy wypadają z rytmu meczowego, tym bardziej, że wcześniej graliśmy co dwa dni. Zobaczymy jak zareagujemy. Możemy mieć problemy, ale przy gorszym momencie musimy zagrać cierpliwie i poczekać na swoje właściwe obroty.

W takich sytuacjach bardzo mogą wam pomóc kibice.
- W meczach z Rosą nasi kibice byli świetni. Teraz nie ma sensu nawet ich zapraszać, obecność w hali to po prostu obowiązek. Piszemy nowy rozdział w historii toruńskiej koszykówki i chcemy, żeby nasi fani byli tego świadkami.

***

Sportowe Podsumowanie Weekendu - 15.05.2017.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska