Nie tak torunianie wyobrażali sobie początek pierwszego od kilkunastu lat play off w męskiej koszykówce. W czwartek Polski Cukier przegrał z Czarnymi 87:90 i stracił atut własnej hali.
Podstawowe grzechy: przegrana z kretesem zbiórka i pozwolenie na szaleństwa Jerela Blassingame'a. - Z tym nie do końca się zgodzę. W pierwszej połowie nam dokuczył, ale po przerwie zdobył 7 punktów, z tego jedna "trójka" z czystej pozycji, dwa wolne po zbiórce pod naszym koszem - podkreśla szkoleniowiec.
Wielu kibiców zastanawiało się, dlaczego przy takich problemach na desce nie grał Stevan Milosević. - Chodziło o obronę, Stevan miał problemy z akcjami pick and roll, Czarni budowali wysoką przewagę i musieliśmy zareagować - wyjaśnia szkoleniowiec.
Winnicki także broni Gibsona, który trafił tylko 2 rzuty z gry. - Ten facet doprowadził nas tu, gdzie jesteśmy. Dlatego teraz jesteśmy razem z nim i będziemy go wspierać - dodaje Winnicki.
Po czwartkowym meczu w lepszej sytuacji są Czarni, którym do awansu wystarczą teraz dwa zwycięstwa we własnej hali. Najpierw jednak drużyny w sobotę zmierzą się na Bema (godz. 19.00). Torunianie muszą przede wszystkim poprawić defensywę, bo Czarni nie mogą zdobyć znowu 80 punktów.
- To dopiero pierwszy mecz, seria nie została przegrana. Na razie mamy 0:1 i nie jest to sytuacja, jaką sobie wymarzyliśmy. Po to jednak trenujemy i przygotowujemy się do play off, by nie poddawać się. To nie jest tak, że nie jesteśmy w stanie wygrać w Słupsku. Na razie jednak o tym nie myślimy, nie będziemy rozpamiętywać, kto ma przewagę parkietu. Teraz meczem o wszystko jest dla nas sobotni pojedynek w Toruniu - mówi Winnicki.
Mecz w sobotę rozpocznie się o godz. 19.00.