Polskie sądy tną odszkodowania w stosunku do roszczeń poszkodowanych. Tak wynika z najnowszego raportu Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (UFG), który wypłaca odszkodowania ofiarom wypadków i ich rodzinom, jeśli sprawca nie posiadał OC lub policja nie ustaliła jego tożsamości.
Średnia tych roszczeń to 72 tys. zł. Przy czym zaledwie 8 proc. żądanej sumy dotyczy kosztów leczenia i rehabilitacji, a ponad 90 proc. to finansowa rekompensata za cierpienia fizyczne i psychiczne.
- W powszechnej świadomości funkcjonuje mit, że sądy przyznają bardzo wysokie świadczenia za szkody osobowe, zgodnie z roszczeniami poszkodowanych . Nie znajduje to jednak potwierdzenia w naszych statystykach - mówi Sława Cwalińska-Weychert, wiceprezes UFG. - Pokazują one bowiem, że sądy bardzo starannie miarkują roszczenia za ból i cierpienie osób poszkodowanych w wypadkach drogowych i znacznie ograniczają w stosunku do roszczeń poziom kwot zasądzanych z samochodowej polisy OC.
W efekcie wypłata zasądzonego odszkodowania wynosi przeciętnie 30 tys. zł. W 2015 r. UFG wypłacił łącznie ponad 90 mln zł za szkody osobowe - dla bezpośrednio poszkodowanych ofiar oraz z tytułu roszczeń dla rodzin osób, które zginęły w wypadkach spowodowanych przez nieubezpieczonych lub nieznanych sprawców.
Przy czym 70 proc. tej sumy fundusz wypłacił na podstawie własnego postępowania likwidacyjnego, a pozostałe 30 proc. po rozstrzygnięciach sądowych.
Średnia roszczeń zgłaszanych do sądów przez rodziny zmarłych wynosi 51 tys. zł. Po wyroku spada do 25,9 tys.
Sam fundusz jest zaskoczony faktem, że sądy były bardziej hojne w przypadku wypłat zadośćuczynień za śmierć członków rodziny przed kilkunastu laty. Przykładowo w 2008 r. średnia wypłata wynosiła 30 tys. zł, zaś w ostatnich latach spada do 22.
- To dowodzi potrzeby stworzenia powszechnie obowiązujących zasad przyznawania świadczeń - uważa UFG.