Mebli mamy już wystarczająco dużo - mówi Jerzy Przytomski, jeden z lokatorów spalonego mieszkania. - Potrzebujemy paneli do najbardziej zniszczonego pokoiku naszych synów - przyznaje.
Przeczytaj również: Pożar na Zazamczu. Ogień strawił cały ich dobytek.
Odzież, zabawki, meble, firany, pościel... To najczęściej oferowano pogorzelcom z ulicy Toruńskiej. Gdy w "Pomorskiej" opisaliśmy sytuację trzech rodzin, które straciły podczas pożaru dobytek całego życia, rozdzwoniły się telefony. Dzwonili nasi Czytelnicy nie tylko z Włocławka, ale i z Serocka, Torunia, Bydgoszczy. Pani Krystyna z okolic Aleksandrowa Kujawskiego zaoferowała pościel dla dzieci, kołdry, poduszki. Z podobną propozycją zadzwoniła do naszej włocławskiej redakcji pani Agnieszka z Nowej Wsi. - Mam dobrą, niewiele używaną kołderką, mam poduszeczki dla dzieci - mówi. - Myślę, że dla tych dwulatków będą akurat. A mnie już nie są potrzebne, bo moje dziecko wyrosło - tak z pościeli, jak i z odzieży, którą także chciałabym przekazać. Nie są zniszczone - zapewnia. - Nie chciałabym nikogo w ten sposób urazić...
Spłaca dług
E-wydanie Gazety Pomorskiej
Nie możesz kupić papierowego wydania naszej gazety? Teraz możesz dowiedzieć się, co dzieje się w twoim regionie, kraju i świecie także czytając e-wydanie "Pomorskiej".
Pani Małgorzata, również spod Włocławka, zaoferowała odzież dla chłopców, synów Moniki i Jerzego Przytomskich. Nie jest to pierwsza akcja pomocowa, w jakiej bierze udział. - Spłacam w ten sposób dług, jaki zaciągnęła kilka lat temu od życia - przyznaje. - Moje bardzo ciężko chore dziecko wyzdrowiało i postanowiłam sobie wówczas, że będę pomagać aby odwdzięczyć się losowi. Pani Małgosia zaangażowała się we wspieranie dziewczynki z Gnojna, chorej na autyzm, którą opisaliśmy w "Pomorskiej". Z kolei pani Bożena i pan Józef są sąsiadami trzech rodzin ze spalonego mieszkania przy ulicy Toruńskiej.
- O tragedii przeczytaliśmy w "Pomorskiej" i wówczas zorientowaliśmy, że to się stało blisko nas! Byliśmy tam na miejscu pożaru i widzieliśmy, jak ciężko wszyscy pracują, aby doprowadzić mieszkanie do stanu używalności - mówi pan Józef. - Jako emeryci nie mamy zbyt wiele, ale te niemal nowe firany są nam niepotrzebne. Przekażemy je pogorzelcom.
Więcej o akcji w dzisiejszym papierowym wydaniu "Pomorskiej".
Udostępnij