Do tej pory karpie były sprzedawane "żywcem" i wkładane do plastikowych toreb. Teraz przepisy są bardzo precyzyjne. Mówią, że nie wolno sprzedawać żywych ryb i wkładać ich do plastikowych toreb. Ponadto sprzedawca nie może przechowywać ich w zbyt małym baseniku. A jedyną metodą uśmiercania karpia jest uderzenie w głowę.
A co w przypadku, gdy klient sobie zażyczy żywego karpia? W takiej sytuacji należy przyjdź po niego z wiaderkiem. Wtedy jednak będziemy musieli sami go zabić. Jak to zrobić?
Na początek pamiętajmy, aby nie męczyć ryby w wannie. Należy uśmiercić ją jak najszybciej, bowiem ryba zmęczona jest gorsza w smaku.
- Jeśli ryba jest niewielka, ma około 2-3 kilogramów, najlepiej i najmniej boleśnie zrobimy to chwytając ją mocno za głowę lub pod skrzela i ostrym nożem energicznie przetniemy kręgosłup tuż za głową, mniej więcej na wysokości zakończenia pokryw skrzelowych - tłumaczy Wojciech Zieleniewski, ichtiolog zielonogórskiego okręgu PZW.
W przypadku karpia oraz długich ryb, jak np. amur, szczupak, powinniśmy naciąć również kręgosłup u nasady ogona.
Innym sposobem jest ogłuszenie tępym, zaokrąglonym narzędziem (nie tłuczkiem do schabowych!). Należy to zrobić jednym energicznym uderzeniem w miejsce tuż za głową, a następnie, przeciąć nożem kręgosłup za głową.
Źródło: Krótki film o zabijaniu... karpia. Dozwolony od lat 18 (wideo)
Udostępnij