Spis treści
Nie tylko za cukier płacimy więcej, wzrosła cena miodu. Tyle kosztuje słoik miodu
Ostatnio na tapecie jest cukier, który drożeje i stał się towarem trudnodostępnym. Panika doprowadziła do tego, że sklepy wprowadziły limity na zakup towaru. Klienci zauważyli, że więcej zapłacić trzeba też za miód, jeden z substytutów klasycznego osładzacza.
- Żniwa miodowe na ukończeniu. Na dzisiaj oferujemy miody rzepakowe, wielokwiatowe, wiosenne i letnie z terenów leśnych, akacjowe, lipowe, faceliowe, faceliowe z gryką i gryczane. Gramatura od 400 do 1100 g, ceny od 18 zł do 50 zł – brzmi jedno z ogłoszeń na Mazowszu.
We Wrocławiu ceny dla słoików 1,2 kg przedstawiają się następująco:
- miód rzepakowy - 40 zł,
- miód akacjowy - 40 zł,
- miód wielokwiatowy - 40 zł,
- miód gryczany - 40 zł,
- miód lipowy - 45 zł.
Prawdziwy miód zawsze kosztował. Uwaga na sztuczne wyroby w sklepach. Co wpływa na cenę?
W Polsce można spotkać wiele odmian miodów, sprzedawane są z dodatkami lub bez. Za niektóre trzeba zapłacić więcej, w zależności od pochodzenia. Na sklepowych półkach można wprawdzie znaleźć tanie słoiczki, ale trzeba mieć się na baczności. Niska cena może oznaczać, że miód jest sztuczny.

Wzrost cen spowodowany jest większymi kosztami produkcji oraz krajową inflacją. Jak twierdzą pszczelarze, jest to nieuniknione. Z roku na rok płaci się więcej. Co ciekawe, jeszcze rok temu wielu narzekało na słaby zbiór miodu, w tym sytuacja jest unormowana, ale na ostateczną cenę wpłynęły inne czynniki.
- W sezonie sprzedażowym ceny miodu na pewno pójdą w górę w całej Polsce, niezależnie od rodzaju miodu. Jest to przede wszystkim podyktowane rosnącymi kosztami utrzymania pasieki - mówi nam Justyna Kalińska, właścicielka "Bartnika Mazowieckiego".
Kilka złotych więcej za słoik miodu. Podwyżki cen są nieuniknione
Ceny w całej Polsce różnią się nieznacznie, ale znaleźć litrowy słoik poniżej 40 zł graniczy z cudem. Najtańsze są te wielokwiatowe i lipowe, prawie 100 zł trzeba dać za luksusowy w niektórych kręgach miód spadziowy. Wzrost o minimum 10 proc. to w tym roku standard. Jak twierdzą pszczelarze, najwięcej kosztują ich akcesoria do produkcji, a to przekłada się na ostateczną cenę wyrobu.
- W porównaniu do poprzedniego sezonu pszczelarskiego obserwujemy duży wzrost cen benzyny, która w prowadzeniu pasiek jest istotnym kosztem (szczególnie przy pasiekach wędrownych). Wzrosły ceny słoików, cukru oraz karm cukrowych, którymi zakarmiane są pszczoły na zimę. Maszyny wykorzystywane przy produkcji miodu zużywają również sporo prądu, a jak wiemy, ceny energii elektrycznej nie są niskie. To wszystko ma przełożenie na wyższe ceny miodu w tym roku - podsumowuje ekspertka.
W tym roku za miód płaci się kilka złotych więcej, a to może nie być koniec podwyżek. Kluczowa będzie zima, która rozstrzygnie, jak ułożą się stawki na przyszły rok.
